Jak można kochać jednego wnuka, a drugiego nienawidzić?

Spread the love

Mam dwóch synów. Starszy poszedł w tym roku do szkoły — ma 7 lat. Młodszy jest w wieku przedszkolnym — ma 4 lata. My z mężem po prostu ich uwielbiamy.

Po narodzinach pierworodnego cała nasza rodzina była szczęśliwa. Teściowa nawet przeszła na emeryturę z radości. Nie odstępowała wnuka na krok.

Po wypisie ze szpitala teściowa dosłownie przeprowadziła się do nas. Zajmowała się dzieckiem więcej niż ja, więc mogłam się wyspać i zdążyć ze wszystkimi domowymi sprawami. Urlop macierzyński był dla mnie jak bajka, szczerze mówiąc.

Właśnie dlatego łatwo zgodziłam się na kolejne dziecko. Nawet nie przypuszczałam, że teściowa zmieni swoje podejście. Całkowicie na nią liczyłam.

Jednak zdałam sobie sprawę, że za bardzo byłam pewna, gdy po narodzinach drugiego syna teściowa powiedziała:

— Oj, jakby nie nasz. Starszy — taki przystojniak, a ten… Nie podoba mi się!

— Jak możesz tak mówić? W końcu urodził się kilka dni temu — jeszcze się zmieni. I nie musi syn być podobny do twojej rodziny.

— Skoro poszedł w twoją rodzinę, to ty go wychowuj. Na mnie w tym przypadku nawet nie licz.

Problem w tym, że zostałam całkiem bez pomocy. Mąż całe dnie pracuje, a moi rodzice mieszkają na wsi.

Oczywiście, mąż pomaga mi, gdy tylko ma możliwość. Ale to zdarza się bardzo rzadko.

A teściowa tak bardzo zraziła się do młodszego wnuka, że zaczęła robić niezrozumiałe rzeczy. Musiałam nawet ją wyrzucić.

Chodzi o to, że przyszła do nas z wizytą i wręczyła wnukowi torbę z owocami i cukierkami. Młodszy sięgnął po banana, a ona uderzyła go po ręce, odebrała i krzyknęła:

— Nie tobie przyniosłam! Mama cię nie nauczyła, że nie wolno brać bez pytania?

Oczywiście, syn zaczął płakać. Wpadłam w szał i przegoniłam krewną.

Wieczorem opowiedziałam mężowi o tym incydencie. I nie, nie poparł mnie. Powiedział, że nieładnie się zachowałam wobec jego matki. Podobno nie miałam prawa jej wyrzucać.

Ale uważam, że postąpiłam słusznie. Musiałam stanąć w obronie swojego dziecka, którego teściowa nie raz już krzywdziła. I wiecie, co ona zrobiła potem? Powiedziała, że odbierze mi syna!

Naprawdę boję się, bo wiem, na co jest zdolna ta despotyczna kobieta.

Nawet sąsiadka powiedziała, że teściowa przechadzała się koło prokuratury.

Co powinnam zrobić? Może przeprosić ją, zanim będzie za późno? Duma dumą, ale nie chcę stracić dziecka. Uważam, że nie jestem winna temu, co się stało, ale obawiam się, że teściowa osiągnie swoje.