Pani Jolanta jest wściekła i odchodzi, nie pozdrawiając się. Adam starał się nie wtrącać, ale teraz nie wytrzymał

– U Natalii ma wspaniałą teściową! Inne mogą tylko o czymś takim marzyć – mówi trzydziestoletnia Weronika o swojej siostrze. – Już to, że zostawiła im swoje mieszkanie i wyjechała, żeby mieszkać z własną matką, to dużo znaczy. Pomaga im opiekować się dziećmi, nawet dała pieniądze na samochód. Przy tym nie wciska się z radami i nie naucza Natalię, jak wychowywać dzieci. A większość synowych cierpi z powodu teściowych, które karmią dzieci czym popadnie według własnego uznania.

– Naprawdę, to nie teściowa, to marzenie!

– Jednakże, w tych relacjach jest jedno małe ale. Teściowa chce, żeby Natalia nazywała ją mamą. A ona nie może. Już ponad dziesięć lat w związku z Adamem. Ten temat regularnie się pojawia. Teściowej jest przykro, gdy ją nazywa imieniem i nazwiskiem. Nie możesz jej nawet nazwać ciotką. Zaczyna się oburzać i skarżyć: “Co jeszcze powinnam zrobić, żeby synowa wreszcie zaczęła mnie nazywać mamą?” Mówię siostrze, żeby nie sprzeciwiała się teściowej i nazywała ją tak, jak prosi. Co w tym takiego trudnego? Ale ona dostaje zamułowania i nie może wyrzucić tego słowa z siebie.

– Tak. Ludzie mają problemy!

– O, to dla nich poważny problem! Kilka dni temu znów był skandal z tego powodu. Teściowej podskoczyło ciśnienie, postawiła ultimatum: skoro dla was nie jestem mamą, to wyprowadźcie się z mojego mieszkania. Adam się na żonę zdenerwował, powiedział, że Natalia rozpętuje awanturę z niczego. Co trudnego jest nazwać teściową mamą? Ona dla nas wszystko robi, co tylko można! Czego ci brakuje? Natalia płacze, mówi, że wyprowadzi się do wynajętego mieszkania. Koszmar jakiś. Ktoś obcy by powiedział, że to niemożliwe. Ale to moja siostra.

Natalia, siostra Weroniki, ma trzydzieści sześć lat. Jej mąż jest dobry. Wychowują dwie córki: trzynastoletnią i siedmioletnią. A teściowa – złoto. Oddała swoje własne mieszkanie i mieszka z mamą w jednopokojowym mieszkaniu.

Matce teściowej potrzebna już była opieka, a samej jej było ciężko. Ale przecież mieszka ona w sąsiednim podwórku. Dlatego teściowa, Elżbieta Nowak, mogła spokojnie przychodzić do mamy kilka razy dziennie i nie przeprowadzać się do mieszkania, w którym musiała spać na kuchni.

Jednak Elżbieta Nowak uroczyście oznajmiła młodej parze prosto na ślubie, że przekazuje im swoje mieszkanie.

– Tęskniłam tak za córką! – powiedziała, gratulując młodych na ślubie. – Dobrze, że teraz masz mnie! Nazywaj mnie mamą!

Narzeczona uśmiechnęła się, skinęła głową i pomyślała, że ta sprawa szybko się skończy. Ale nie wyszło. Elżbieta Nowak była uparta. Natalia mówiła, że to dla niej dziwne, obiecywała, że stopniowo zacznie. Przecież ma swoją własną mamę, jak można nazywać mamą kobietę mało znaną?

Teściowa nie przyjmowała żadnych wymówek, obraziła się na synową, nie odpowiadała na nic, poza słowem “mama”.

Tak trwa to ponad dziesięć lat.

– A jak ona nazywa swoją teściową?

– Wcale i nie nazywa. Układa komunikację tak, żeby się nie zwracać. Kiedy dzieci się pojawiły, było jej łatwiej, teraz czasami można powiedzieć “babcia”. Przez dzieci rozmawia: “Chodź, Swojsku, zapytamy babcię, czy chce herbatę z cukrem czy bez?” Naturalnie, teściowa nie jest z tego zachwycona.

Matka teściowej zmarła sześć lat temu. Od tego czasu Elżbieta Nowak mieszka sama w mieszkaniu, a cały wolny czas poświęca na pomoc Natalii.

Spread the love