Odwiedziny u teścia to dla mnie zawsze koszmar. Nawet jako gość muszę pracować w kuchni. Już tego dłużej nie zniosę
Wczoraj mąż uprzedził mnie, że jedziemy do jego ojca w odwiedziny, więc mój nastrój znów spadł do zera. Nie lubię jeździć do teścia, choć czasem muszę powściągnąć swoje emocje. Nie chodzi o to, że atmosfera tam jest ponura czy że teść mnie nie lubi. Problem w tym, że za każdym razem, kiedy tam jestem, z gościa zamieniam się w pomoc domową. Nigdy jeszcze nie udało mi się po prostu usiąść na kanapie z filiżanką herbaty w ręku.
Teść mieszka sam już od piętnastu lat i wszystko w domu robi sam. Ale wystarczy, że przyjedziemy z Michałem, a od razu staje się „domowym inwalidą” i wszystkie obowiązki przerzuca na mnie.
Kto nalewa herbatę i rozkłada przekąski na talerzyki? Ja! Kto musi wycierać kurz z parapetów, podczas gdy teść wymienia z synem nowinki? Znów ja!
Wszystko jest na mojej głowie – nawet zmywanie i wycieranie naczyń po podwieczorku.
– Dawno w domu nie miałem gospodyni, to choć ty się tu zakręcisz – powtarza teść, wyganiając mnie do kuchni.
A Michał nawet nie protestuje. Ani razu nie próbował mnie obronić.
– No przecież tata mieszka sam, miło mu, gdy ktoś przejmie na chwilę domowe obowiązki – tłumaczy ojca. – Przecież nie tak trudno nalać nam herbaty i potem posprzątać, prawda?
A ja też jestem gościem! Może i ja chciałabym spokojnie usiąść na kanapie i wziąć udział w rozmowie? Ale ten wariant odpada od razu.
– Dobra żona nie powinna plotkować, tylko krzątać się w kuchni! – lubi powtarzać teść.
Takie teksty doprowadzają mnie do szału. Przecież mamy XXI wiek, a mnie traktuje się jak jakąś bezpłatną pomoc domową. Nie jestem przecież dodatkiem do jego syna, tylko jego pełnoprawną żoną i osobą!
Wczorajsze spotkanie w ogóle mnie zszokowało. Już w samochodzie uprzedziłam Michała, że nie mam zamiaru znowu odgrywać przed jego ojcem roli służącej. Michał tylko ciężko westchnął i powiedział, że tata tego nie zrozumie.
Ledwo zdążyliśmy się rozebrać, a już wręczono mi fartuch.
– Wiktorio, a usmaż nam naleśników, dawno ich nie jadłem. No dawaj szybciutko, bo obiadu dziś nie gotowałem – oznajmił teść.
Chciałam przejść obok niego do salonu, ale nie było mi to dane.
– Przykro mi, ale dzisiaj nie mam zamiaru stać przy kuchni, mam wolne! – powiedziałam osłupiałemu teściowi. – Możesz poprosić swojego syna, na pewno sobie poradzi z naleśnikami.
Moja propozycja spotkała się z grobową ciszą. Michał otworzył usta ze zdziwienia – chyba nie spodziewał się, że tak obrócę sytuację. A teść w ogóle uznał, że się przesłyszał.
– Jeszcze czego! Po co chłop ma się krzątać w kuchni, skoro jest baba w domu! – próbował mnie zasypać swoimi „mądrościami”.
Ale ja słyszałam to już wiele razy i nie zamierzałam ponownie przyjmować roli służki.
– Skoro Michał nie chce robić naleśników, to napijmy się herbaty z roladkami, które przywieźliśmy – zaproponowałam, starając się załagodzić sytuację i uniknąć kłótni.
– Ja chcę naleśniki! – wrzasnął teść, uderzając głośno dłonią w framugę drzwi. – Nie rób tu przedstawienia, tylko uszanuj starego!
– Powtarzam raz jeszcze: nie zamierzam znowu stać w kuchni! – moje cierpliwość się kończyła.
– Kochanie, no nie kłóćmy się – błagał Michał, wymownie patrząc na czerwonego z gniewu ojca.
Stałam w przedpokoju, do salonu mnie nie wpuścili, a do kuchni sama nie chciałam iść. Teść postanowił pokazać, kto tu rządzi.
– Skoro się tak uparłaś, to spadaj stąd! Hrabina się znalazła! Trudno jej naleśniki usmażyć i zadbać o chłopów – oburzał się, próbując wzbudzić we mnie poczucie winy.
Michał stał z boku, nawet nie próbując mnie obronić. Tak się we mnie zagotowało, że po prostu wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z tego domostwa „starodawnych zasad”.
Jak dotarłam do domu, nawet nie pamiętam. Michał przyjechał późnym wieczorem, cały wściekły na swojego ojca. Powiedział, że go skompromitowałam i zażądał przeprosin.
– Nie mogłaś ugryźć się w język?!
A ja postanowiłam, że nie zamierzam się pod nikogo dostosowywać. I do teścia więcej nie pojadę. A jeśli Michał nie będzie chciał dojść do porozumienia w tej kwestii, to może i jego da się wymienić.
