Pewnemu mężczyźnie przepowiedziano, że w wieku pięćdziesięciu lat spotka najważniejszą kobietę swojego losu. Minęło dwadzieścia lat i przepowiednia się spełniła…
Pewnemu mężczyźnie przepowiedziano, że w wieku pięćdziesięciu lat spotka najważniejszą kobietę swojego losu. Minęło dwadzieścia lat i przepowiednia się spełniła. Chociaż sam mężczyzna o niej zapomniał.
Pracował, dążył do celu, starał się. Dbał o rodzinę, zarabiał pieniądze, jeździł na delegacje. Z żoną żył dobrze, ale jakoś mało rozmawiali. Jakoś nie okazywał emocji – był zajęty pracą.
A potem miał zawał, na szczęście niewielki. Zajął się więc swoim zdrowiem, poddał leczeniu. Później, na siłowni – bo za radą lekarza zaczął ćwiczyć – zobaczył w lustrze siwego, starszego mężczyznę. I nie od razu zrozumiał, że to on sam.
I wtedy wpadł w taką depresję, że to aż straszne. Przecież życie prawie już minęło, a on nawet tego nie zauważył. Dzieci dorosły i mieszkają osobno.
Żona jest dobrą kobietą. Ale oni również żyją prawie osobno, choć w jednym mieszkaniu. Firma działa, ale wiadomo, że osiągnęła już swoje maksimum. Nie ma sensu się starać, niech zostanie, jak jest.
Ale wtedy przypomniał sobie przepowiednię i zaśmiał się. Ma pięćdziesiąt lat. Jaka jeszcze najważniejsza kobieta jego losu? Nikogo więcej nie pokocha, w sercu nie ma już miejsca na kogoś nowego. A i serce zużyte, nie jest już młode – wiecie, serce nie jest do kochania, tylko do leczenia!
Ale wiecie co? Przepowiednia się spełniła. Miesiąc później u syna i synowej urodziła się dziewczynka. Malutka, drobniutka, z delikatnymi niemowlęcymi włoskami i paluszkami.
Malutkie, malutkie paluszki, a na każdym paluszku – różowy paznokieć, również maleńki. I tymi paluszkami najważniejsza kobieta losu mocno chwyciła dziadka za palec i trzyma.
Patrzy prosto w oczy i uśmiecha się. Powiecie, że takie małe dzieci nie potrafią się uśmiechać? Czasami potrafią. Nawet te najmniejsze potrafią świadomie się uśmiechnąć, tak się zdarza.
I cała depresja zniknęła jak ręką odjął – właśnie tą malutką niemowlęcą rączką. Dziadek poczuł niespotykany przypływ sił. Pojawiła się u niego najważniejsza kobieta losu, on to poczuł.
I zaczął żyć – z całych sił. Otworzył się dla niego drugi oddech, gdy odnalazł osobisty sens życia. Teraz ma dla kogo oddychać, pracować, starać się i dążyć. I ma czym się zachwycać.
Odnalezienie sensu życia czasem jest bardzo proste. Wystarczy mieć powód, dla którego się żyje. Gdy jest miłość do kogoś, silna miłość, prawdziwa. Gdy jest coś najważniejszego w życiu: najważniejsza osoba lub najważniejsza praca, dla nich się żyje.
I serce zdrowieje, wracają siły. Ale przecież to zbyt proste! Tak, bardzo proste. Bo tam, gdzie jest zamieszanie i komplikacje, zazwyczaj nie ma sensu. Dopóki ktoś trzyma nas za rękę lub za palec, żyjemy. Tak to wszystko jest stworzone na ziemi.
Najważniejsza osoba w naszym życiu trzyma nas na ziemi. Nawet jeśli jej paluszki są wielkości ziarenka grochu – to właśnie one nas trzymają.
