„Zbyt częste wizyty u siostry” – dramat rodzinny Piotra, Ani i ich córek, który ukazuje siłę ojcowskiej miłości i cenę zdrady

Piotr zauważył, że jego żona, Anna, zaczęła zbyt często wyjeżdżać do swojej siostry.

– Mamo, dlaczego się nie zatrzymasz? Gdzie znowu się wybierasz? – zapytała starsza córka zmartwionym tonem.

– Jadę do cioci Lucyny na kilka dni – odpowiedziała Anna, pakując walizkę.

– A możemy jechać z tobą? – dopytywała młodsza córka z nadzieją w głosie.

– Nie dziś, kochanie – odparła, nawet na nią nie patrząc.

Piotr słyszał tę rozmowę, siedząc w kuchni. Ręce mu drżały z rozczarowania i żalu.

„Dokąd ona tak często jeździ? Po co znowu do tej Lucyny? Nawet nie uznaje za potrzebne, żeby coś mi wyjaśnić. Po prostu się zbiera i wychodzi. A na dodatek wygląda, jakby szykowała się na randkę… Dla mnie nigdy się tak nie stroiła” – myślał, czując narastający gniew.

Anna spakowała się, wyszła z domu i nawet nie spojrzała w jego stronę.

Piotr pamiętał, jak znajomi ostrzegali go przed małżeństwem z Anną. „Nie wiąż się z nią, to nie kobieta dla ciebie” – mówili. Ale wtedy nikogo nie słuchał. Był zakochany po uszy, gotów zrobić dla niej wszystko. Kiedy przyszły na świat ich dwie córki, czuł, że jego życie ma sens. Kochał swoje dziewczynki nad życie.

Jednak z czasem Anna zaczęła coraz częściej opuszczać dom. Tłumaczyła, że jedzie do siostry, ale Piotr jej nie wierzył. Serce podpowiadało mu, że w jej życiu pojawił się ktoś inny. Nie mógł jednak nic powiedzieć. Nie potrafił na nią krzyknąć, a tym bardziej podnieść ręki. Były chwile, gdy chciał nią potrząsnąć, by się opamiętała, ale wystarczyło spojrzenie jego córek, by powstrzymać się od jakiejkolwiek gwałtownej reakcji.

Aby nie myśleć o możliwej zdradzie, Piotr zanurzył się w pracy. Dni były wypełnione obowiązkami, ale noce stawały się koszmarem. Cisza domu bolała go bardziej niż najgłośniejsza kłótnia. Anna wracała późno, unikała rozmów, a jej chłód coraz bardziej oddzielał ich od siebie.

Pewnego wieczoru, kiedy dzieci poszły spać, Anna usiadła naprzeciwko Piotra i powiedziała:

– Chcę, żebyś mnie wysłuchał i przyjął to, co mam do powiedzenia. Mam innego mężczyznę, którego bardzo kocham. Odchodzę do niego. Proszę cię, zrozum to i nie rób głupstw.

Każde jej słowo wbijało się w serce Piotra jak gwóźdź. Patrzył na nią, próbując pojąć, kiedy zmieniła się w osobę, której nie rozpoznawał. Trzymała w ręku papierosa, którego podpaliła z nonszalancją.

– A co z córkami? Też je zostawiasz? – zapytał drżącym głosem.

– Zostaną z tobą. Będę je odwiedzać od czasu do czasu, ale nie mogę ich zabrać do siebie – odpowiedziała, unikając jego spojrzenia.

Piotr poczuł, jak traci oddech. Wyszedł na zewnątrz, by zaczerpnąć powietrza.


Dzieci z czasem przyzwyczaiły się do tego, że mama już z nimi nie mieszka. Anna odwiedzała je rzadko, przynosząc drogie prezenty, które tylko na chwilę cieszyły dziewczynki. Jej wizyty były krótkie, a potem znikała w swojej nowej błyszczącej samochodzie.

Piotr starał się być dla córek wszystkim – ojcem i matką. To on zaplatał im warkoczyki, przygotowywał obiady, odrabiał z nimi lekcje i czytał bajki na dobranoc. Stawał na głowie, by zapewnić im szczęśliwe dzieciństwo.

Choć próbował nawiązać nowe relacje z kobietami, nigdy nie potrafił nikomu zaufać. Po tym, co przeżył, jego serce było zamknięte na miłość. Wiedział jednak, że potrzebuje partnerki, która nie tylko pokocha jego, ale też stanie się matką dla jego córek. Ale żadna z kobiet, które spotkał, nie zdała tego trudnego egzaminu.

Piotr żył samotnie, całkowicie poświęcając się wychowaniu córek. Dla niego najważniejsze było jedno – być dla swoich dziewczynek najlepszym ojcem na świecie.

Spread the love