„A gdzie mięso i ziemniaki? Te sałatki to sobie sami jedzcie” – stwierdziła rodzina przy noworocznym stole
W zeszłym roku, tuż przed Nowym Rokiem, odwiedziła nas rodzina z innego miasta. Było to małżeństwo z dorosłym synem. Przyjechali rano, chwilę posiedzieli i odmówili śniadania, zostawiając swoje rzeczy. Następnie pojechali odwiedzać dalszych krewnych, ale zapowiedzieli, że Nowy Rok będą świętować u nas.
Cały dzień spędziłam w kuchni, gotując i szykując się na przyjęcie gości. Chciałam, żeby wszystko było idealne – w końcu to rodzina, a nie chciałam, żeby potem opowiadano po całej okolicy, jak źle ich ugościłam.
Przygotowałam wykwintne sałatki – z krewetkami, łososiem i czerwonym kawiorem. Takie dania rzadko pojawiają się u nas w domu, nawet na święta. Ale dla rodziny, i to na Nowy Rok, chciałam się postarać.
Udało mi się zrobić dziewięć różnych sałatek, nie licząc przystawek i kanapek. Do tego duże półmiski z serami i wędlinami, a na grillu usmażyłam warzywa i kurczaka. Byłam dumna z tego, co przygotowałam, i cieszyłam się na ich reakcję. Chciałam, żeby zapamiętali ten wieczór jako wyjątkowy.
Dochodziła ósma wieczorem, a gości dalej nie było. Razem z mężem zaczęliśmy się niepokoić, czy w ogóle do nas przyjadą, czy może zostali u innych krewnych. Zadzwoniliśmy, żeby upewnić się, czy jeszcze ich oczekiwać.
Przyjechali zmęczeni około dziewiątej. Gdy brali prysznic i szykowali się do kolacji, ja nakrywałam do stołu. Wyciągnęłam najlepszą zastawę, pięknie ułożyłam serwetki i ustawiłam na stole wszystko, co przygotowałam. Stół wyglądał imponująco – byłam pewna, że zrobi wrażenie.
Zawołałam wszystkich do stołu. Rodzina zajęła miejsca i zaczęła oglądać jedzenie. Jednak już po ich minach widziałam, że coś jest nie tak.
– Proszę, częstujcie się! Co wam nałożyć? Może sałatkę, rybę, kawior? Na ciepłe danie trzeba chwilę poczekać – zachęcałam z uśmiechem.
Nałożyli sobie po łyżce sałatki, ale jedli bez entuzjazmu, wyraźnie niezadowoleni. Początkowo myślałam, że są zmęczeni po całym dniu odwiedzin.
– Co się stało? – zapytałam z troską.
Wtedy głowa rodziny odparła:
– A czym ty nas tutaj częstujesz, gospodyni? Przyjechaliśmy głodni, cały dzień nic nie jedliśmy, a tu same sałatki. Gdzie mięso, gdzie ziemniaki? Gdybyśmy wiedzieli, to przywieźlibyśmy swoje jedzenie. Sałatki sobie sama jedz, my chcemy porządne dania! W końcu to Nowy Rok.
Te słowa sprawiły, że cały mój noworoczny nastrój zniknął. Spojrzałam na nich i spokojnie powiedziałam:
– Jeśli moje jedzenie wam nie odpowiada, to możecie się zbierać. Cały dzień spędziłam w kuchni, żeby was ugościć, a wy narzekacie na brak ziemniaków. Jeszcze wam się nie przejadły w domu? Do widzenia! A jeśli chcecie, możecie wszystkim opowiedzieć, jak to zostaliście u mnie głodni!
Rodzina zaczęła się oburzać, że gdzie teraz pójdą, ale szybko zebrali swoje rzeczy i pojechali do innych krewnych. Niech tam jedzą swoje ziemniaki z mięsem!
