W wieku 55 lat mąż odszedł do kobiety młodszej o 20 lat: zabrał wszystko

Czy uważacie, że jeśli mężczyzna porzuca rodzinę, to jest zdrajcą? Nie bądźmy aż tak kategoryczni, przecież życie bywa zmienne. Jak pokazuje doświadczenie, nawet najbardziej stabilne małżeństwo może przeżyć kryzys. Ratować je czy zacząć trudną drogę od nowa – to decyzja, która należy tylko do was.

Mam znajomą, której wszyscy zawsze zazdrościli. Jej mąż był przystojny, nie miał nałogów i był prawdziwym domatorem. Córka Waleria właśnie skończyła 19 lat, a oni byli małżeństwem już od ponad dwudziestu. Przez te wszystkie lata żyli zgodnie, oszczędzali pieniądze na zakup mieszkania dla córki. Na siebie wydawali niewiele – odpoczywali na działce w gronie bliskich znajomych.

I nagle, gdy przyszedł czas, by wreszcie pożyć dla siebie, życie obrało niespodziewany kierunek.

Mąż w tajemnicy zaczął rozmawiać przez internet z kobietą młodszą o 20 lat. Była zachwycająca swoją urodą, radością życia, a przede wszystkim świeżością. Umiała go też odpowiednio pochwalić, docenić jego osiągnięcia zawodowe i wykazać zainteresowanie jego planami na przyszłość. Była dla niego takim “żywym promykiem” na poprawę humoru. Czy można było się oprzeć?

Mężczyzna początkowo się opierał. Nawet przerywał tę znajomość. Rozumiał, że nie postępuje dobrze wobec żony, z którą przeżył tyle lat. Miłość dawno przeminęła, ale pozostało poczucie obowiązku.

Jednak wpadł jak chłopiec. Długo zamykał się w łazience, puszczał wodę i nieustannie pisał z fascynującą rozmówczynią, której nigdy nie widział na żywo.

Upajał się jej uwagą. Po jakimś czasie trzeźwiał i znikał na kilka tygodni. A potem wszystko zaczynało się od nowa: niezwykła siła przyciągania i jedno słowo „cześć”. Kobieta, jakby nie zauważając przerw, wciąż z radością kontynuowała rozmowy.

Widzieli swoje zdjęcia, ale nie spieszyli się z ustaleniem spotkania. Kobieta miała swoją rodzinę i niepełnoletniego syna. Może jutro to wszystko minie – myśleli oboje.

Los jednak miał inne plany. Mieli się spotkać w miejskim parku w porze obiadowej. Zobaczyli się i od razu rozpoznali. Dwa uśmiechy i dwie wyciągnięte dłonie. Rozmawiali przez internet do drugiej w nocy, zachwycając się zbiegiem okoliczności. Zdumiewała ich myśl: „Jak można czuć samotność w rzeczywistości i jednocześnie nagłą bliskość z kimś zupełnie obcym”.

Nie wytrzymali. Po pięciu miesiącach mąż, unikając wzroku, powiedział żonie, że odchodzi.

Przeprowadził się do mieszkania, które kupili dla córki. Mieszkania, na które poszły wspólne oszczędności i młode lata.

Czy miał do tego prawo? W końcu nieruchomość była zapisana na niego. A córka jeszcze studiuje, a potem – kto wie, może pozna bogatego mężczyznę i mieszkanie nie będzie jej potrzebne.

To zależy, z której strony spojrzeć na tę sytuację. Całe życie utrzymywał rodzinę, nikogo nie skrzywdził, nie powiedział złego słowa. Żona przez całe życie czuła się szczęśliwą kobietą, a córka studiuje na prestiżowej uczelni. Czy jest w tym jego wina?

Czy mężczyzna nie ma prawa posłuchać głosu serca u schyłku życia? Życie jest przecież takie krótkie i nie można tkwić w monotonii, obawiając się jedynie ludzkiego osądu.

Jasne, porzucona kobieta czuje ogromny żal do męża. Były mąż wprowadził się do mieszkania, które wspólnie kupili dla córki. Dwadzieścia lat małżeństwa poszło na marne, a ona w tym wieku – komu będzie potrzebna? Przyszłość, która wydawała się tak jasna i zapewniona, została przekreślona przez zdradę bliskiej osoby. Mówi:

– Córka dorosła, a starość jest na horyzoncie. Przyjaciółki radzą znaleźć sobie samotnego mężczyznę, żeby mieć się kim opiekować. Ale po co? Nawet nie chce mi się próbować.

Spread the love