Kiedyś pokłóciliśmy się z moim mężem. Kłóciliśmy się długo, chociaż początkowo wszystko zaczęło się od drobiazgu. Ale potem mąż powiedział: – Wcale nie kochasz mojego syna! To właśnie ta uwaga, rzucona przez męża w emocjach, bardzo mnie dotknęła tego dnia. Ale ja nie rozumiem, dlaczego miałabym kochać dziecko mojego męża. Troszczę się o niego, ubieram go, karmię. A on odnosi się do mnie dobrze, zawsze mówi: – Jest Pani dla mnie jak prawdziwa mama! Ale ja kocham tylko swoje dziecko

Pewnego razu pokłóciliśmy się z mężem. Kłóciliśmy się długo, chociaż początkowo wszystko zaczęło się od drobiazgu. Ale potem mąż powiedział:

– Wcale nie kochasz mojego syna!

To właśnie ta fraza, rzucona przez męża w złości, bardzo mnie tego dnia zirytowała.

Ale nie rozumiem, dlaczego mam kochać dziecko mojego męża. To nie ja wprowadziłam go do swojej rodziny, przyprowadzono mi go i postawiono przed faktem.

Nie urodziłam go, więc nie mogę odczuwać matczynych uczuć. Czy jednak można mnie za to potępiać?

Ale najważniejsze jest to, że nigdy nie obraziłam jego syna, nigdy go w niczym nie ograniczałam, nie czepiałam się, a poza tym on również odnosi się do mnie dobrze. Nigdy nie powiedział o mnie nic złego nawet swojemu ojcu. Nie nazywa mnie mamą, nigdy tego od niego nie oczekiwałam. I po co? Jest już dużym chłopcem, pamięta swoją mamę, nigdy nie pretendowałam do jej miejsca. Ale jej już nie ma. Jeśli chce mnie tak nazywać, czasem mówi:

– Ciociu, jesteście dla mnie jak prawdziwa mama.

Zgadzam się. Oczywiście, jak mama. Wychowuję go od 5 roku życia. Minęło już 12 lat od momentu, gdy po raz pierwszy wszedł do mojego domu. Zawsze mówiłam to otwarcie i wprost mężowi, nigdy niczego przed nimi nie ukrywałam.

Mam też swojego syna z pierwszego małżeństwa. Oczywiście, nie mogę powiedzieć nic złego o moim mężu, on również dobrze odnosi się do mojego syna. Jestem mu bardzo wdzięczna za jego troskę, ale nie oczekuję, że pokocha moje dziecko.

Kocham swojego syna sama. Po prostu chcę dobrego traktowania. To samo dobre traktowanie daję jego dziecku. Nigdy nie dzieliłam dzieci, jeśli coś kupuję jednemu, zawsze kupuję i drugiemu, karmiąc jednego, daję jeść i drugiemu, wakacje spędzamy wszyscy razem.

Ale dla mnie wsparcie to jedno, a miłość – to coś innego.

Można mnie osądzać, ile się chce, ale pokochać dziecko męża kobiecie jest bardzo trudno, a nawet nie wierzę, że to możliwe. Jednak nie wypada o tym mówić. Niestety.

Wspólnego dziecka jeszcze nie mamy, ale też nie chcemy. Mam już dwóch synów i musimy ich mocno postawić na nogi.

Spread the love