Moja żona w wieku 40 lat zapragnęła dziecka, ale ja nie chcę poświęcać na to swojego życia
Mam 45 lat, a w tym roku nasza córka skończyła szkołę średnią. Nie mieliśmy z nią problemów typowych dla współczesnych nastolatków — alkoholu, narkotyków czy złego towarzystwa. Jednak to nie znaczy, że życie z nią jest proste.
Zmagamy się z innymi wyzwaniami: lenistwem, brakiem inicjatywy, sprytem graniczącym z manipulacją i materializmem. Całe nasze życie i wolny czas poświęciliśmy jej edukacji, rozwojowi kulturalnemu i fizycznemu. Niestety, na żadnym polu nie widzimy znaczących osiągnięć.
Nasza córka, mimo swojego młodego wieku, miała okazję odwiedzić aż 11 krajów! Zawsze wypoczywała na zagranicznych wakacjach. Mimo to, jej znajomość angielskiego pozostawia wiele do życzenia, mimo że stworzyliśmy jej wszelkie warunki do nauki.
Od dziewiątej klasy wielokrotnie pytaliśmy ją o plany na przyszłość, ale nigdy nie potrafiła odpowiedzieć, kim chciałaby zostać. Kiedy nie doczekaliśmy się żadnych konkretnych odpowiedzi, z żoną zaproponowaliśmy jej dwie opcje: zdobycie wyższego wykształcenia w Kanadzie lub w Anglii. Wybrała Kanadę, co oznaczało konieczność trzech lat nauki angielskiego w kraju i ukończenia pierwszego roku studiów w Polsce.
Od dwóch lat płacimy znaczące kwoty za jej lekcje angielskiego. W ostatniej klasie szkoły średniej dodatkowo opłacaliśmy kursy przygotowawcze do egzaminów wstępnych na uczelnię. Nie jestem w stanie przewidzieć, jak pójdzie jej rekrutacja na studia. Podobna sytuacja dotyczy nauki języka angielskiego — brak konsekwencji i efektów. Tak jest ze wszystkim, za co się zabiera nasza córka.
Od pewnego czasu analizuję swoje życie jako ojca i doszedłem do wniosku, że przez te 17 lat byłem dumny z córki tylko raz — kiedy odbierałem ją z porodówki. Innymi słowy, jeszcze nie zebraliśmy owoców naszych wysiłków i inwestycji w jej rozwój.
Nie chcę się chwalić, ale poświęciłem córce więcej uwagi, czasu i troski niż moja żona. Szkoła, przychodnia, szpital — wszędzie chodziłem z córką. Teraz chciałbym zobaczyć rezultaty naszych wysiłków, w szczególności jej wynik z egzaminu z angielskiego na poziomie zaawansowanym oraz przyjęcie na studia. Jeśli te wyniki nie będą zgodne z jej wcześniejszymi deklaracjami, zamierzam się wycofać.
Jednak zamiast skupić się na tych przemyśleniach, moja żona zaskoczyła mnie nowym pomysłem. Oświadczyła, że chce urodzić drugie dziecko — i to koniecznie chłopca. Wspominając ostatnie 17 lat naszego życia, doszedłem do wniosku, że nie chcę drugiego “kwiatu życia”. Kluczowe słowo: kategorycznie. Jeśli ta zachcianka żony nie minie, jestem gotów się rozwieść.
