Musimy pomóc mojej siostrze, a odpocząć możemy innym razem! – powiedział mi mąż po raz kolejny

Nas rodzice wychowywali w surowości – nic nie uchodziło na sucho. Dlatego od najmłodszych lat nauczyłam się wszystko planować i nie znoszę bałaganu ani ludzi nieodpowiedzialnych. Mój mąż, Andrzej, również jest bardzo odpowiedzialny, a do tego złota rączka – za to go pokochałam.

Wszystkie decyzje podejmujemy razem, wszystko robimy wspólnie. Nawet w kwestii wychowania naszego syna – a Antoś ma już 9 lat – choć czasem mamy różne opinie, zawsze znajdujemy kompromis.

Ale w naszym życiu jest jeden czynnik niestabilności: starsza siostra Andrzeja, Anna. Trudno opisać ją w kilku słowach: jest mieszanką zuchwałości, nieodpowiedzialności i ciągłego polegania na „jakoś to będzie”.

Ma 42 lata, ale często wydaje się, że to Andrzej jest jej starszym bratem. Anna jest od niego starsza o 8 lat, a jednak to on nieustannie wyciąga ją z przeróżnych tarapatów: dwóch nieudanych małżeństw, finansowych piramid czy awantur związanych z „łatwym i szybkim” zarobkiem. Już kilka razy rozmawiałam z Andrzejem na ten temat:

– Andrzej, powiedz mi, dlaczego ciągle się nią zajmujesz? Przecież to dorosła kobieta. Dlaczego nie potrafi rozwiązać najprostszych problemów sama?

– Maria, nie oceniaj wszystkich swoją miarą. Tak, jest trochę szalona, ale wiesz, jak mnie rozśmieszała w dzieciństwie? Mamy z nią szczególną więź – zawsze odpowiadał mąż.

– Narobi bałaganu, a potem spokojnie śpi, bo Andrzej wszystko załatwi. To przecież absurd! – oburzałam się, ale bez większego efektu.

Teraz Anna ma nową pasję – poczuła się przedsiębiorcą, przedstawicielką małego biznesu. Razem z koleżanką wzięły kredyt na zakup torebek z nasionami w kształcie zwierzątek i sprzedają je na platformie internetowej.

Te torebki trzeba podlewać specjalnym roztworem z wodą i substancją odżywczą, a one pokrywają się zielonymi kiełkami. Powstaje taka „eko-zabawka”. No, pomysł może i zabawny, ale czy da się na tym zarobić? Wątpię.

Tymczasem zbliżał się koniec roku, była już druga połowa listopada. Oboje dużo pracowaliśmy, by kilka razy w roku pozwolić sobie na rodzinny wyjazd. Na domek letniskowy jeszcze nie uzbieraliśmy, ale podróże uwielbiamy.

Właśnie dostałam premię kwartalną i szykowałam się, by zapłacić za hotel we Lwowie na 7 dni ferii noworocznych, który zarezerwowaliśmy we wrześniu. I wtedy jednego dnia zadzwonił do mnie Andrzej, a w jego głosie było słychać napięcie: „Mario, wyjdź z biura i oddzwoń do mnie, to pilne!”

Wybiegłam na zewnątrz, chwytając tylko płaszcz. Byłam bardzo zdenerwowana. Oddzwoniłam:

– Andrzej, co się stało?

– To długa historia, później wszystko wyjaśnię. Masz te 5 tysięcy na karcie? – zapytał mąż, a w jego głosie czułam napięcie.

– Tak, mam.

– Wyślij mi je na konto. W domu wszystko wyjaśnię – odpowiedział.

Ufam mężowi jak samej sobie, więc od razu przelałam pieniądze. Przez resztę dnia w pracy myślałam o tym, co mogło się stać.

Rozważałam różne scenariusze: może uszkodził cudzy samochód, może coś stało się z rodzicami, może trzeba komuś pilnie pomóc. W końcu przyszło mi do głowy: a może to znów coś związanego z Anną?

Gdy tylko wróciłam do domu, nie mogłam się doczekać, aż mąż wróci. Andrzej wszedł do mieszkania, zdjął płaszcz i od razu poszedł do kuchni.

– Andrzej, nie przeciągaj! Oszaleję z tego napięcia! Co się stało? – zapytałam.

– Tylko nie krzycz. To Anna. Wpadła w tarapaty z tym handlem na platformie. Jeśli dziś nie zapłaci kary, zablokują jej konto i nie będzie mogła sprzedawać. A mają na magazynie towar na 50 tysięcy w kredycie – odpowiedział, przegryzając kawałek kiełbasy.

– Co? A kiedy odda pieniądze? Miałam zapłacić tymi pieniędzmi za hotel na Nowy Rok! – zareagowałam.

– Posłuchaj, Anna odda pieniądze dopiero po Nowym Roku, pod koniec stycznia. Musimy pomóc siostrze, a odpocząć możemy innym razem. Przecież w domu też możemy miło spędzić święta. W lutym albo marcu gdzieś pojedziemy. Może… No, tak wyszło, nie złość się – powiedział, patrząc mi w oczy.

Wybiegłam z kuchni jak poparzona. Dlaczego? Dlaczego ta kobieta zawsze psuje nasze plany?

Zamiast ferii we Lwowie spędzimy święta w domu, a ta oszustka nawet nie poczuje się winna! Jeśli istnieje sprawiedliwość na tym świecie, mam nadzieję, że Anna kiedyś odczuje konsekwencje swoich działań.

Spread the love