Kiedy Jan wrócił z pracy do domu, zastał żonę siedzącą na kanapie i zapłakaną

– Znowu pokłóciłaś się z matką? – zapytał ponuro Jan.

Kasia milczała, jedynie ciężko wzdychając.

Jan również westchnął i zaproponował:

– Może zamienimy mieszkanie i zamieszkamy osobno?

– Połowa mieszkania należy do mnie! – krzyknęła teściowa, wychodząc z drugiego pokoju. – Jeśli chcecie żyć oddzielnie, to kupcie sobie nowe mieszkanie i się wyprowadźcie! Ale tego mieszkania nikt nie zamieni, nie pozwolę!

– Pani Natalio, a co z tym, że to mieszkanie zostało prawie w całości kupione za moje pieniądze? – zapytał spokojnie Jan.

– A spróbuj to udowodnić w sądzie! – Teściowa stała już za jego plecami. – I w ogóle, Janie, nie wtrącaj się w nasze kobiece sprawy. Z tobą się nie kłócę, zawsze szanowałam mężczyzn. Ale Kasia to moja córka, więc mam prawo ją upominać.

– A co, gdyby Kasia nie była pani córką, też by się pani z nią nie kłóciła?

– Oczywiście, że nie – prychnęła Natalia.

– Dlaczego?

– Bo wtedy nie miałabym z nią nic do dzielenia – wypaliła pewnie teściowa.

– A dzisiaj o co poszło?

– Niech mnie nie karmi nieświeżym jedzeniem – oburzyła się starsza kobieta. – Ciebie zawsze karmi świeżo przygotowanym, a mnie podsuwa wczorajsze, prawie zepsute.

– Mamo, jak ci nie wstyd! – Kasia nie wytrzymała, wstała z kanapy i pobiegła do łazienki, ponownie płacząc.

– Jasne… – Jan spojrzał na teściową. – Czyli zamiana mieszkania nie wchodzi w grę?

– Nie! I żaden sąd mnie do tego nie zmusi. Prawdziwy sąd zawsze stanie po stronie matki.

– No tak – skinął głową Jan, siadając na miejsce Kasi. – O ile ta matka udowodni, że naprawdę nią jest.

– Co? – Teściowa spojrzała na niego zdezorientowana.

– Mówię, że będzie musiała pani, pani Natalio, zrobić test DNA.

– Jaki test DNA? Po co mi to?

– Żeby udowodnić w sądzie, że Kasia to pani prawdziwa córka, a nie dziecko obce albo adoptowane.

Natalia zamarła, patrząc na Jana jak na szaleńca.

– Ty, Janie, chyba oszalałeś?

– Ani trochę – odparł spokojnie Jan. – Od dawna podejrzewam, że nie jest pani prawdziwą matką.

– Jak to? – Kobieta była zszokowana. – Jaką niby? Sama rodziłam Kasię, wiem, że jest moją córką!

– A może pani o tym nie wiedzieć.

– Dlaczego?

– Bo mogło się zdarzyć, że w szpitalu pomylono dzieci. Przecież nie była pani jedyną kobietą w sali porodowej.

– To prawda… – zaczęła wątpić teściowa, ale szybko się opamiętała. – Nie! Nie mieszaj mi w głowie! Kasia jest moja! Jestem tego pewna!

– Pewność nie wystarczy – odparł Jan z uśmiechem. – Test DNA pokaże prawdę. Bo jeśli naprawdę jest pani matką, to powinna ją pani kochać, prawda?

– Przecież ją kocham!

– Taka to miłość – zaśmiał się Jan. – Naprawdę nie wstyd pani mówić takie rzeczy? Czy to z miłości Kasia teraz płacze?

– Niech mnie nie karmi nieświeżym jedzeniem – upierała się teściowa.

– Prawdziwa matka ufa swojej córce i nigdy nie oskarża jej bez powodu – odparł Jan. – Prawdziwa matka wspiera i chroni córkę przed stresem. A pani robi coś zupełnie odwrotnego.

– Co to ma znaczyć?

– To, że zaczniemy z Kasią szukać jej prawdziwej matki. Pojedziemy do szpitala, sprawdzimy dokumenty. Jeśli nie jest pani jej biologiczną matką, wszystko wyjdzie na jaw.

– Janie, co ty mówisz? – Natalia była przerażona. – Tak nie można rozmawiać z matką swojej żony!

– Pani Natalio, proszę albo zacząć zachowywać się jak prawdziwa matka, albo… DNA pokaże, jak jest naprawdę.

Jan wstał z kanapy, przeszedł obok zamarłej teściowej i skierował się do łazienki.

– Kasiu – zapukał do drzwi – co mogę zjeść? Nie zostały jakieś resztki od pani Natalii?

– Zostały – zaśmiała się Kasia zza drzwi. – Zaraz się ogarnę i zjemy razem. Ty żartownisiu…

Spread the love