Starszy brat z żoną wstali od stołu i wyszli z wesela młodszego brata
– Teściowa podarowała nam na ślub mieszkanie, wyobrażasz sobie! – opowiada 28-letnia Marta. – No właściwie nie nam, tylko mężowi, ale i tak to był niesamowity prezent. Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy.
Wiedzieliśmy, że ma dodatkowe mieszkanie, które dostała w spadku, ale nawet przez myśl nam nie przeszło, że moglibyśmy tam zamieszkać. Przez wiele lat wynajmowała je lokatorom, a pieniądze z najmu przeznaczała na studia Andrzeja, mojego męża, i swoje utrzymanie – emerytura przecież nie wystarcza na wszystko. A teraz, ku naszemu zdziwieniu, klucze do mieszkania razem z aktem darowizny wręczyła nam na weselu. „Wprowadzajcie się i żyjcie – chcę, żeby moje wnuki miały swój dom od samego początku” – powiedziała.
Ślub Marty i Andrzeja był skromny. Marta dostała przepustkę z oddziału patologii ciąży, gdzie przebywała przez większość swojej trudnej ciąży. Termin porodu był jeszcze daleki, ale brzuch Marty już był pokaźny – spodziewała się bliźniąt. Para wzięła ślub w urzędzie stanu cywilnego i zaprosiła najbliższych na skromne przyjęcie w restauracji. Gości było niewielu: teściowa, rodzice Marty, jej młodsza siostra oraz starszy brat Andrzeja z żoną.
Od początku ciąży teściowa bardzo troszczyła się o Martę – bardziej nawet niż jej własna mama.
– „Nie jest ci zimno? Może szal przynieść? Nie jesteś zmęczona?” – zamartwiała się cały czas – opowiada Marta. – A ja jej mówię, że wszystko jest w porządku, przecież jestem tylko w ciąży, a nie chora. Ale ona na to: „Wnosisz moje wnuki, tyle czekałam, żeby zostać babcią!”.
Starszy brat Andrzeja, Krzysztof, ma ponad 40 lat i wraz z żoną Magdą nie mają dzieci.
– „Chcieli postawić się na nogi, pożyć dla siebie” – wzdycha teściowa. – Mówiłam im: „Róbcie dzieci, póki jesteście młodzi, pomogę, zajmę się nimi”. Ale nie chcieli mnie słuchać. Magda od razu ucinała rozmowę: „Pani Zofio, to nie pani sprawa. Kiedy będziemy chcieli, wtedy się tym zajmiemy”.
Po ślubie Krzysztof i Magda wzięli kredyt na mieszkanie i przez lata oszczędzali, by spłacić go szybciej. Dopiero po spłacie hipoteki zaczęli myśleć o dzieciach, ale okazało się, że to już za późno. Próbowali in vitro, ale sześć prób zakończyło się niepowodzeniem. W zeszłym roku podjęli decyzję, że rezygnują z dalszych starań. Magda, mając 42 lata, uznała, że to już za późno, by zaczynać macierzyństwo.
Podczas wesela teściowa wygłosiła wzruszającą przemowę. – „Jesteście odważni, zdecydowaliście się na dzieci, i to podwójne! Nie to, co niektórzy, którzy chcieli wszystko zaplanować. Życzę wam szczęścia i wręczam wam prezent – mieszkanie, klucze i akt darowizny”.
Wtedy wstał Krzysztof. – „A nam, mamo, pamiętasz, co podarowałaś na ślub? Komplet kieliszków i pościel. Zawsze wszystko dla Andrzeja, a my nic. No cóż, zrozumiałem – dla ciebie nie mamy rodziny”.
Po tych słowach on i Magda wstali i opuścili restaurację, zostawiając wszystkich w szoku.
Teściowa była załamana, a Marta i Andrzej również poczuli się dotknięci.
– Przecież to nie nasza wina – mówi Marta. – Nie prosiliśmy o to mieszkanie, nawet nie wiedzieliśmy, że teściowa planuje taki prezent. A Krzysztof? 43 lata na karku, a zachowuje się jak dziecko. Przypomniał sobie, co dostał na ślub prawie 20 lat temu. Żenada.
Czy Marta ma rację, że starszy brat Andrzeja zachował się niedojrzale? A może Krzysztof miał powód, by poczuć się skrzywdzonym? Co myślicie?
