Główny znak zazdrości, którego nie dostrzegamy
Najbardziej oczywisty znak zazdrości jest jednocześnie bardzo prosty i łatwy do zauważenia. Jednak właśnie on często wprowadza nas w błąd. Dlaczego? Ponieważ osoba, którą uważamy za przyjaciela lub bliskiego krewnego, nagle zaczyna nas żałować, gdy spotyka nas nieszczęście. Dziwne, prawda? Przecież wcześniej ta osoba odnosiła się do nas z chłodem. Krytykowała nas, raniła ostrymi słowami, czasem nawet szydziła. Nie chwaliła naszych sukcesów, nie wspierała w trudnych początkach.
Aż tu nagle dzieje się coś złego – i oto zmiana o 180 stopni!
Zaczynamy myśleć, że się myliliśmy. Może jednak ta osoba naprawdę nas lubi? Przecież nagle interesuje się szczegółami, wzdycha, kiwa głową, doradza i nawet oferuje pomoc. Może niewielką, ale zawsze coś! A potem znowu zaczyna dopytywać: „Jak to się stało, że znalazłeś się w takiej sytuacji? Jak to możliwe, że zachorowałeś? Albo dlaczego zmarł bliski? Co powiedział mąż, kiedy odchodził? Co czułaś wtedy?” Takie „współczucie” i nagły zainteresowanie budzi się w człowieku, gdy spotyka nas tragedia. A przecież podejrzewaliśmy go o zazdrość!
I mieliśmy rację.
Zazdrośnik odczuwa prawdziwy ból, gdy zazdrości. Aktywują się te same obszary mózgu, które odpowiadają za fizyczny ból. Zazdrość sprawia, że cierpi, dlatego w głębi serca nas nienawidzi. Antropolodzy twierdzą, że zazdrośnik zaciska pięści, zgrzyta zębami, napina się – jest mu nieznośnie trudno patrzeć na nasze szczęście. Ale kiedy dzieje się nam coś złego, odczuwa ulgę. Ból znika. Nie ma już powodu do zazdrości – jesteśmy w tarapatach. Nam jest źle, ale jemu – dobrze. Dlatego tak ochoczo wypytuje o szczegóły naszego nieszczęścia, wręcz delektuje się nimi. W przypływie radości jest nawet gotowy „wybaczyć” nam wszystko i trochę pomóc. Bo może wtedy w pełni nacieszyć się widokiem naszej porażki, utraty, choroby czy upokorzenia.
To właśnie tłumaczy jego nagłą zmianę zachowania. Jeśli przyjrzymy się bliżej, zauważymy delikatny, ledwie dostrzegalny uśmiech na twarzy zazdrośnika – przypominający ten z antycznych rzeźb. Jest tak zadowolony, że nie potrafi dobrze ukryć swojej radości. A choć wypowiada słowa pełne współczucia, pod nimi czuć jego triumf.
Zazdrośnik będzie wciąż na nowo zachęcał cię do opowiadania o nieszczęściu, które cię spotkało. Ale gdy problem się rozwiąże, wszystko wróci do normy. Znowu zacznie ci dogryzać, obmawiać cię za plecami, patrzeć z zawiścią i umniejszać twoje osiągnięcia.
To jest właśnie główny znak zazdrości. W chwilach smutku tracimy czujność i przyjmujemy pocieszenie od zazdrośnika, mimo że coś w nas krzyczy protestem. Cóż, nawet takie „współczucie” może wydawać się lepsze niż otwarta nienawiść. Ale pamiętajmy – nie warto zwierzać się komuś, kto karmi się naszym cierpieniem i stratą.
