O tym, że mój syn się rozwodzi, dowiedziałam się od synowej – to ona sama mi to oznajmiła. Było to dla mnie ogromne zaskoczenie i rozczarowanie, bo przyczyną tych wszystkich wydarzeń była kobieta, jakaś nieznana mi pani, która zburzyła rodzinę mojego syna. Tak bardzo chciałam wesprzeć synową, powiedzieć, że kocham ją jak rodzoną córkę i nie mogę wybaczyć synowi, ale też nie mogę się go wyrzec, bo to przecież moje dziecko. Jednak Alina była nastawiona bardzo stanowczo
Moja życiowa historia, niestety dla mnie smutna, zaczyna się zwyczajnie, jak w wielu rodzinach: mąż, żona, syn, synowa i mała wnuczka.
Zawsze byłam szczęśliwa, gdy widziałam swoją rodzinę razem, bo to największe bogactwo w życiu człowieka.
Mój syn, Stanisław, poznał Alinę, gdy miał dwadzieścia pięć lat. Szybko stali się dobraną parą, często się spotykali, spędzali razem dużo czasu, a potem wszystko potoczyło się dość poważnie i wkrótce szykowaliśmy się do wesela.
Wtedy jeszcze nie mogłam sobie wyobrazić, że to będzie ostatni raz, kiedy szczęśliwie świętujemy coś wspólnie w gronie naszej dużej rodziny.
Jeszcze od początku miałam z Aliną bardzo dobre relacje. Była serdeczna, otwarta, dobrze dogadywała się ze wszystkimi z naszej rodziny.
Często spędzaliśmy razem święta, wyjeżdżaliśmy na weekendy, a z wnuczką uwielbiałam spędzać czas. Zawsze bardzo mnie cieszyło, jak Stanisław z Aliną rozwijali swoją małą rodzinę, i widziałam, że naprawdę szczerze się kochają. Po cichu się z tego radowałam.
Jako matka martwiłam się o syna, ale starałam się go wspierać w ważnych momentach, bez zbędnego wtrącania się w ich życie rodzinne.
I pewnego dnia, gdy wnuczka była jeszcze maleńka, zaczęło się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Stanisław i Alina zaczęli się często sprzeczać.
Na początku było to zupełnie niezauważalne, ale z czasem spędzali coraz więcej czasu osobno, kłótnie zdarzały się coraz częściej i trwały nawet wtedy, gdy ja i mój mąż próbowaliśmy pomóc.
Wszystkie te skargi słyszałam tylko od syna, bo Alina wydawała się coraz bardziej zamykać na nas.
Wkrótce Stanisław poinformował mnie, że podjęli z Aliną decyzję o rozwodzie.
Byłam bardzo zasmucona i zaskoczona, bo wyglądało na to, że ich związek dopiero rozkwita i wszystko u nich układało się dobrze. Nawet gdy zaczęli mieszkać osobno, nie mogłam uwierzyć, że tak szybko wypaliły się relacje, które wydawały się na szczycie szczęścia.
Od tego czasu wszystko się zmieniło, niestety.
Alina zaczęła się od nas, mnie i męża, odsuwać. Przestała przychodzić do naszego domu, na moje telefony i wiadomości odpowiadała sporadycznie.
Początkowo myślałam, że to po prostu trudny okres po rozwodzie i że z czasem się to unormuje. Ale z czasem było coraz gorzej. Kiedy próbowałam porozmawiać z Aliną, coraz częściej odmawiała kontaktu, a potem całkiem przestała odpowiadać na moje pytania o wnuczkę.
Postanowiłam więc do niej zadzwonić, mając nadzieję na jakąś odpowiedź i zrozumienie z jej strony.
Oto, co mi powiedziała:
— Pani Mario, nie chcę pani obrażać, ale nie ma pani prawa wtrącać się w moje życie. Ty i twój syn to przyczyna tej sytuacji. On odszedł ode mnie, ma teraz już inną, z którą buduje swoje szczęście, a ja zostałam sama z córką. I teraz chcecie, żeby wszystko było jak dawniej? To niemożliwe.
— Ale dlaczego? Zawsze dobrze się dogadywałyśmy. Nie rozumiem, czemu się ode mnie odsuwasz, bardzo chcę widywać wnuczkę. Czy ja z mężem zawiniliśmy czymś wobec was?
— Nie zrozumiecie mnie. Wy oboje wychowaliście syna w taki sposób, że nawet nie potrafił się zdecydować, z kim chce być. Po prostu zostawił mnie z dzieckiem i zamienił na własne szczęście z inną. To wasza wina, że teraz zostałam sama, a on szuka innego życia.
Te słowa zmartwiły mnie bardziej, niż mogłam sobie wyobrazić. Nie potrafiłam odpowiedzieć.
Synowa oskarżyła mnie o to, że jako matka rzekomo nie umiałam właściwie wychować syna. A przecież zawsze starałam się go wspierać, wychować na godnego człowieka, kochającego i odpowiedzialnego.
Od tamtej pory rzadko widzę wnuczkę. Kiedy próbowałam ją spotkać gdzieś na ulicy, Alina od razu zabrała ją i powiedziała, że nie chce mieć ze mną do czynienia ani widzieć rodziny swojego byłego męża.
To było dla mnie prawdziwym rozczarowaniem. Nie rozumiałam, dlaczego Alina tak mnie traktuje, przecież dobrze wiedziała, jak kochałam wnuczkę i zawsze pomagałam, kiedy mogłam. Nawet z nią, moją synową, zawsze miałam dobre relacje.
Z moim mężem próbowaliśmy o tym porozmawiać, ale jemu też było trudno znaleźć wspólny język z Aliną. Próbował wspierać obie strony, ale to nie poprawiło sytuacji.
Czułam się źle, bo przez ten czas i synowa, i wnuczka stali się mi bliscy. Z synem nadal się kontaktuję, choć nie popieram jego zachowania i potępiam fakt, że zostawił rodzinę. Ale nie mogę się go wyrzec i zrezygnować z relacji z nim – to przecież moje dziecko. Za to synowa nie chce o mnie nawet słyszeć i rozmawiać ze mną.
Przykro mi, że sama nie jestem w stanie nic zmienić.
I teraz pytam was, ludzi – co mam robić?
Jak odzyskać relacje z synową i wnuczką, by znów być częścią ich życia? Jak wyjść z tej sytuacji, kiedy nie jestem niczemu winna, a okazuje się, że jestem jedyną, która stoi między dwiema skrajnymi stronami, niechcącymi o sobie nawzajem słyszeć?ґ
