Nie spodziewałem się, że teściowa stanie po mojej stronie
Marek od dłuższego czasu unikał powrotów do domu. Po pracy często wolał zatrzymać się gdzieś na mieście, byleby tylko opóźnić moment przekroczenia progu swojego mieszkania. W domu czekała na niego żona, która bardziej interesowała się spotkaniami z koleżankami i rozrywkami niż codziennymi obowiązkami.
Żona nie gotowała, bo, jak sama mówiła, „nie lubi”. Choć w domu było czysto, lodówka świeciła pustkami. Marek, zmęczony po całym dniu za kierownicą autobusu, nie miał siły na dodatkowe obowiązki, takie jak przygotowywanie sobie kolacji.
– Po co mi taka żona? – myślał. – Zarabiam, płacę za jej zachcianki, a w domu nie ma nawet ciepłego posiłku.
Tego dnia Marek, jak zwykle, postanowił coś przekąsić na mieście. Kupił na dworcu przysmażonego czebureka i usiadł na ławce, żeby zjeść w spokoju. Wtedy zauważył swoją teściową, która zmierzała w jego stronę z determinacją czołgu.
– Marek, a ty co tu robisz? Czeburekami się zapychasz? A czemu nie jesteś w domu? – zaczęła teściowa.
Marek, nauczony doświadczeniem, wiedział, że lepiej z teściową nie wchodzić w spory.
– Dobry wieczór. Pomyślałem, że coś zjem tutaj, a potem wrócę do domu.
– Jak to? A w domu co, jedzenia nie ma? Twoja żona nie gotuje? Przecież mówiła mi, że ugotowała dziś zupę. No, wstawaj, idziemy razem sprawdzić, jak tam sobie radzicie.
Niechętnie, ale Marek wstał i poszedł z teściową do domu. Żona, uprzedzona o wizycie matki, przygotowała się – w mieszkaniu było czysto, a na kuchence stała zupa.
– Marek, to co mi mówisz, że w domu nie ma jedzenia? – oburzyła się teściowa, podchodząc do garnka. Wzięła łyżkę, spróbowała i natychmiast skrzywiła się.
– Co to za paskudztwo? Tego nawet psy na ulicy by nie zjadły! Żono, chodź tu natychmiast!
Żona pojawiła się w kuchni, wzruszając ramionami.
– Mamo, nie miałam czasu. Byłam na urodzinach Lery. Nie jestem zatrudniona do gotowania zup Markowi.
To była iskra, która wywołała burzę. Teściowa, znana ze swojego surowego charakteru, nie przebierała w słowach. Szybko sprowadziła córkę na ziemię, przypominając jej, że małżeństwo to nie tylko zabawa, ale także obowiązki i troska o męża.
– Jeśli nie będziesz dbać o Marka, to mnie dzwoń, a ja ci przypomnę, jak być żoną! – ostrzegła córkę.
Do Marka zaś zwróciła się z radą:
– Zięciu, teściową warto mieć za sprzymierzeńca. Jeśli coś będzie nie tak, dzwoń do mnie, a ja się wszystkim zajmę.
Nie zawsze relacje z teściową muszą być trudne. Czasem właśnie teściowa staje się nieoczekiwanym sojusznikiem. A żona? Cóż, wygląda na to, że ma jeszcze trochę do nauczenia się o życiu w małżeństwie.
