Kiedy świętowaliśmy szóste urodziny Oksanny, po imprezie Nadieżda poinformowała mnie, że odchodzi ode mnie. Nie będę w stanie żyć, gdy obok mnie nie będzie mojej córki. Jednak żona powiedziała, że zostawia Oksannę ze mną. Spotkała mężczyznę, któremu nie potrzebne jest cudze dziecko
My z Nadieżdą pobraliśmy się, gdy była w trzecim miesiącu ciąży. Nie miałem do niej szczególnej miłości, ale jestem człowiekiem, który nie porzuci dziewczyny w takiej sytuacji. Przyszłe dziecko jest moje i nie zrzekam się obowiązków związanych z jego wychowaniem. Sześć miesięcy po ślubie urodziła się córka Oksanna.
Była taka mała, że wydawało się, iż zmieści się na mojej dłoni. Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, zauważyłem, że jest podobna do mnie. To chyba pierwsza dziewczynka, którą kochałem bezgranicznie. Żona mówiła, że czasami zazdrości mi o córkę. Kiedy wracam z pracy, biorę córkę i spacerujemy razem, aż do pójścia spać.
Kiedy świętowaliśmy szóste urodziny Oksanny, po imprezie Nadieżda poinformowała mnie, że odchodzi ode mnie. Taka wiadomość kompletnie mnie wykrzesała z równowagi. Nie będę w stanie żyć bez mojej córki. Jednak żona powiedziała, że zostawia Oksannę ze mną. Spotkała mężczyznę, któremu nie potrzebne jest cudze dziecko. Powiedział, że będą mieli własne dzieci. Spakowała swoje rzeczy i odeszła, nie patrząc na córkę. Zarzuciła mi, że poświęcałem jej zbyt mało uwagi, przez co czuła się samotna. Zostawszy sam z córką, uświadomiłem sobie, jak bardzo brakuje mi żony. Oksanna ciągle pytała, gdzie jest mama i kiedy wróci. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Mówiłem, że wyjechała daleko.
Wszystko mi się rozpadło. Jak mogłem nie zauważyć, jak dobrą gospodynią była Nadieżda? Teraz niczego nie nadążałem. W tym samym czasie w pracy pojawiły się problemy. Redukcja etatów. Trafiłem na listę zwalnianych, prosiłem, żeby mnie zostawiono, tłumaczyłem, że zostałem sam z córką. Potrzebowaliśmy pieniędzy. Nic nie pomogło. W domu łapałem się za głowę, zastanawiając się, jak dalej żyć. Mieliśmy dobrą rodzinę, okazało się, że winą ponoszę tylko ja. Z powodu braku uwagi wobec żony, ją straciłem. Długo chodziłem i szukałem pracy. Dobrze płatnej nie znalazłem. Przetrzymywałem się dorywczymi zarobkami, to jako załoga, to ktoś prosił mnie o naprawę czegoś na działce. Oksanna dorastała. Rzadziej pytała o mamę. Wkrótce szkoła, znowu potrzebne były pieniądze. Jeden kolega wyjaśnił mi, że mogę wystąpić o alimenty. Przecież wychowuję dziecko sam.
Nadzieję zobaczyłem po raz pierwszy po rozwodzie w sądzie. W końcu złożyłem wniosek o alimenty. Wyglądała wspaniale. Pomłodniała, miała piękną fryzurę, pewna siebie. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Jeszcze raz krytykowałem siebie, jak mogłem wypuścić taką wspaniałą kobietę. Nadieżda zgodziła się na alimenty, poprosiła o możliwość widywania się z córką. Nie miałem nic przeciwko.
Minęły dwa lata, odkąd córka nie widziała mamy. Ich pierwsze spotkanie było wzruszające. Nadieżda płakała, a córka oplatała swoimi małymi rączkami szyję mamy. Wyglądało na to, że nigdy jej nie puści. Życie powoli się układało. Moje dodatkowe zarobki i alimenty od Nadieżdy poprawiły nasze życie. W późniejszym czasie córka zaczęła częściej kontaktować się z mamą. Czasami zostawała u niej na noc. Nie miałem nic przeciwko. Może nadejdzie czas, gdy Nadieżda wróci do nas.
Mężczyzna, z którym teraz mieszka Nadieżda, sprzeciwia się jej kontaktom z córką. Nie podoba mu się, gdy w mieszkaniu biega i robi hałas dziecko. Ale Nadziejda tego wcześniej nie miała. Tak tęskniła za córką, że zostawiłaby ją u siebie. Jednak sama żyje na własnych zasadach. Dlatego musimy zadowalać się tym, co mamy. Nie tracę nadziei, że nadejdzie czas, gdy moja była żona wróci do nas.
