Mój tata zostawił mnie w dzieciństwie, a teraz postanowił naprawić swoje błędy i wrócił. Tylko że mama wcale nie jest z tego zadowolona

Moi rodzice rozstali się, kiedy miałam zaledwie dwa lata. Po rozwodzie z mamą tata przyjeżdżał kilka razy na moje urodziny i na Nowy Rok, a potem całkowicie zniknął z mojego życia. W dzieciństwie byłam zadowolona, że odszedł od mamy, kiedy byłam taka mała.

Prawie go nie pamiętałam. Dzieciom, których rodzice rozwiedli się później, było znacznie trudniej. Przynajmniej wtedy tak mi się wydawało. Mimo to było mi jednak przykro i źle, kiedy koledzy z klasy, mający pełne rodziny, dokuczali mi. Chciałam mieć tatę. Ale nie było go ze mną ani na balu maturalnym, ani podczas odbioru dyplomu, ani w urzędzie stanu cywilnego.

Z biegiem lat obraz taty całkowicie wyblakł, pozostało tylko kilka starych fotografii. Mama nie lubiła o nim opowiadać, była bardzo zraniona, a może nadal go kochała. Jedyne, co zapamiętałam o tacie, to fakt, że przestał się z nami kontaktować z powodu innej kobiety. Mama znała ją i kiedyś wspomniała, że ta kobieta mieszka na sąsiedniej ulicy. Według mamy kobieta miała dziecko z pierwszego małżeństwa, któremu zabroniła kontaktu z biologicznym ojcem, kiedy w jej domu pojawił się „nowy tata” – mój ojciec.

– Zdecydowałam, że Artur będzie prawdziwym ojcem dla mojej Natalii, a biologicznemu ojcu powiedziałam, żeby się więcej nie pojawiał. Po co dziecko ma się smucić? Radzę ci też znaleźć nowego tatę dla swojej córki. Artur już do was nie wróci – tak powiedziała mojej mamie, dzwoniąc kiedyś przez telefon.

Mama opowiedziała o tej rozmowie swojej najlepszej przyjaciółce, a ja – przypadkowo to podsłuchałam.

Najwyraźniej ojciec postanowił posłuchać nowej żony i „zamienił” swoją biologiczną córkę na obcą. Kiedy się o tym dowiedziałam, poczułam się bardzo źle i gorzko. Winiłam za to wszystko tę obcą złą kobietę, która nie tylko odebrała mojej mamie męża, ale także pozbawiła mnie ojcowskiego ciepła.

Mijał czas. Mama kilka razy próbowała wejść w nowe związki. Jednak mężczyźni znikali z jej życia, gdy tylko mnie poznali. Może byłam zbyt rozpieszczona, a może jej wybrankowie nie chcieli brać na siebie odpowiedzialności za nas obie.

W rezultacie mama została sama. Kupiła niewielką działkę i przeprowadziła się na wieś. Jej pociechą stał się mały sad, który sama wyhodowała. Były tam jabłonie, śliwy, grusze, wiśnie i brzoskwinie. Całą wiosnę drzewa pachniały tak intensywnie, że od ich słodkiego aromatu kręciło się w głowie.

– I po co mi mężczyźni? – mówiła mama – drzewa mnie wysłuchają i nawet nakarmią.

Kiedy dorosłam i powiedziałam mamie, że wychodzę za mąż, bardzo się ucieszyła. Okazało się, że bardzo pragnie, aby po jej sadzie biegały małe dziecięce nóżki. Mama jakby wyczuwała, że pod sercem noszę jej wnuczkę.

Najdziwniejsze jest to, że moja córeczka będzie miała nie tylko babcie, ale i dziadków. Do mojego życia wrócił tata. Kiedy byłam mała, wiele razy wyobrażałam sobie, jak wraca, przynosi mnóstwo prezentów i całuje mnie w policzek. Ale nigdy nikomu nie mówiłam o tym marzeniu. Może dlatego, że to był mój sekret. Albo po prostu wstydziłam się swoich pragnień.

Kiedy dorosłam, zrozumiałam, że ludzie nie zawsze postępują właściwie lub zgodnie z tym, co podpowiada im serce. Zerwawszy relację z tamtą kobietą, wrócił, żeby przeprosić. Nie wiedział, gdzie mieszka mama, a mój adres poznał przypadkiem. Tata nie prosił o dach nad głową ani o pieniądze (czego bardzo się obawiałam). Nagle otoczył mnie uwagą, której tak brakowało mi w dzieciństwie.

Większą część ciąży mój mąż spędził na delegacjach. W zasadzie specjalnie się o nie prosił, aby w pierwszym roku po narodzinach dziecka miał „atut” przed szefostwem i mógł już nigdzie nie wyjeżdżać. Na początku czułam się samotna, ale potem tata zaczął mnie odwiedzać. Przynosił kwiaty i owoce, przywiózł dziecięce łóżeczko i ciągle powtarzał, że całą swoją ojcowską miłość odda przyszłej wnuczce. Jak mogłam nie wybaczyć takiemu tacie?

Prawda jest taka, że mama nie była zadowolona z jego powrotu. Na każdym spotkaniu warczała na niego i ciągle przypominała stare urazy. Pewnego razu nie wytrzymałam i kiedy tata wyjechał po kolacji, postanowiłam porozmawiać z mamą:

– Może przestaniesz już mu wyrzucać? Zrozumiał swoje błędy i próbuje się zmienić. Dlaczego chcesz go ranić?

– A po co on mnie zranił? Zrujnował moje życie, zostawił mnie samą z dzieckiem, a teraz wraca i czuje się bohaterem. Czy to sprawiedliwe?

– Ale przecież nie może zmienić przeszłości. Zamiast tego możemy razem budować jasną przyszłość.

– Nie chcę już niczego z nim budować. Nie chciałam ci tego mówić, ale teraz nie będę milczeć. Nieprzyjemnie i bolesne jest spotykanie się z nim przy jednym stole lub na rodzinnych uroczystościach. Dopóki on będzie przychodzić do twojego mieszkania, moja noga tu więcej nie postanie.

– Mamo, co ty mówisz?

– Słyszałaś. Wychowałam cię i zasługuję na szczególne traktowanie. Więc wybieraj: mama albo tata.

– Ale przecież ja sama wkrótce zostanę mamą, czy naprawdę jesteś gotowa zrezygnować ze mnie i z wnuczki tylko przez stare urazy?

– To ty zdecydujesz, z kogo możesz zrezygnować.

Po tych słowach mama spakowała się i wyszła. Było mi tak przykro: tak bardzo cieszyłam się z tego, że znowu mam oboje rodziców, a teraz znowu muszę kogoś stracić. Mama bardzo ciężko przeżyła rozwód i raczej nigdy nie wybaczy ojcu. Ale czy ja i przyszła córeczka musimy odpowiadać za winy moich rodziców?

Spread the love