Pod koniec września postanowiłam pojechać do mamy na wieś. Ta podróż była dla mnie trudna, bo doskonale wiedziałam, że nikt tam na mnie nie czeka oprócz taty, który bardzo mnie kocha. Siostra już dawno nastawiła mamę przeciwko mnie, ale rodziców się nie zostawia, zwłaszcza na starość. Dlatego kupiłam dużo prezentów i produktów, ulubione cukierki mamy oraz koszulę dla taty, i zdecydowałam się pojechać na wieś własnym samochodem
Pod koniec września odłożyłam wszystkie sprawy, wzięłam wolne w pracy, dzieci zostawiłam pod opieką męża i sama pojechałam do mamy na wieś.
Nie pojechałam tam, żeby odpoczywać. Oczywiście nie wzięłam urlopu po to, żeby pojechać nad morze czy za granicę, jak wiele moich koleżanek z pracy. W swoje wolne dni pojechałam do mamy na wieś, żeby pomóc jej wykopać ziemniaki, tak jak robię to co roku na początku jesieni.
Prawdę mówiąc, nie odwiedzam swojej mamy zbyt często. Mam dwoje dzieci, młodsza córka od roku chodzi do przedszkola, ale często choruje i zostaje w domu, a ja już wróciłam do pracy, więc mam mniej czasu.
Mój mąż też pracuje od rana do wieczora i tylko marzy o odpoczynku.
U nas zawsze tak jest, bo mamy wszystko, co potrzebne do dobrego i wygodnego życia, ale osiągnęliśmy to dzięki naszej ciężkiej i wytrwałej pracy.
Z mamą na wsi mieszka moja młodsza siostra. Anna ma również męża i syna, ale ciągle narzeka na swoje życie – na nic im nie starcza pieniędzy.
Szczerze mówiąc, kiedy przyjeżdżam na wieś, nigdy nie mówię, że kupiliśmy coś z mężem, że obchodziliśmy rocznicę ślubu w drogiej restauracji, nie wspominam o podwyżce w pracy ani o tym, że wynajęliśmy nasz drugi apartament z zyskiem.
Nie robię z tego tajemnicy, bo wielu moich znajomych o tym wie, ale milczę, ponieważ moja rodzona siostra bardzo mi zazdrości. I tym razem było podobnie.
Przyjechałam do mamy własnym samochodem. Przywiozłam drogie produkty i różne smakołyki.
Gdy weszłam na werandę, mama natychmiast, nawet się nie witając, zaczęła mnie pouczać.
Mówiła, że jestem niewdzięczną córką, że ostatni raz byłam wiosną, gdy sadziliśmy ogród. Od tego czasu w ogóle jej nie pomagam, choć mam dwa mieszkania w mieście i drogie samochody z mężem.
Mama mówiła, że w ogóle nie interesuję się jej życiem, że nie jestem jej potrzebna na starość. Że się od niej oddaliłam, a to siostra się nią zajmuje.
Moja mama ma 68 lat, doskonale sobie radzi, choć jest na emeryturze, to nadal prowadzi gospodarstwo i sama pracuje w ogrodzie. Nie rozumiem, o jakiej opiece mówiła w takim stanie i wieku, bo przecież nie jest jeszcze staruszką.
Potem postawiłam wszystkie przyniesione produkty, które zdążyłam już wyładować z samochodu, i powiedziałam mamie wszystko, czego wcześniej nie odważyłam się powiedzieć.
Przez całe życie, odkąd pamiętam, mama bardziej kochała moją siostrę. Miała lepsze sukienki, droższe prezenty.
Nawet dzieckiem mojej siostry zajmowała się od niemowlęcia.
Ja bardzo wcześnie wyjechałam z wioski, rodzice mi potem w niczym nie pomagali. Zawsze słyszałam tylko wyrzuty.
Powoli weszłam do kuchni, przywitałam się z tatą, jedyną osobą, która była naprawdę szczęśliwa, że mnie widzi. Powitał mnie z uśmiechem i radosnymi oczami.
Zaczęłam wyciągać prezenty dla taty, kupiłam mu nową koszulę, i poszłam sama do ogrodu.
Postanowiłam, że to będzie ostatni raz, kiedy wykopuję ziemniaki u mamy, bo to siostra jest teraz gospodynią, ona mieszka z rodzicami i rządzi w domu.
Czy zawiniłam wobec rodziców? Czy mam prawo żyć dla siebie i nie odwiedzać ich, skoro mama i siostra nie cieszą się z moich wizyt? Może lepiej nie odwiedzać ich, a żyć własnym życiem, dopóki nie będą naprawdę starzy i nie będą potrzebowali opieki, a nie tylko pomocy?
