Kiedy się obudziłam, zorientowałam się, że mąż pakuje swoje rzeczy. Zachowywał się tak pewnie, że nie miałam odwagi, by cokolwiek mu powiedzieć. Wieczorem mój ukochany mąż wrócił do domu z dużym opóźnieniem i postawił mnie przed faktem, że złożył pozew o rozwód i odchodzi do innej kobiety. Byłam w stanie zadać tylko jedno pytanie: jak długo to już trwa? Jego odpowiedź mnie zszokowała
Przez długi czas myślałam, że mamy szczęśliwą rodzinę. Z mężem znamy się jeszcze od szkoły. W starszych klasach zaczęliśmy się spotykać, a po ukończeniu tego samego uniwersytetu pobraliśmy się i przeżyliśmy razem prawie dziesięć lat. Nasi przyjaciele i bliscy zawsze mówili, że doskonale się dopełniamy i razem tworzymy harmonijną parę.
Za miesiąc mieliśmy obchodzić dziesiątą rocznicę ślubu. Choć to nie jest jeszcze długi czas, to dla mnie każda rocznica naszego wspólnego życia była świętem i wyjątkowym wydarzeniem. Zawsze starałam się w ten dzień zorganizować coś niezwykłego, co na długo zostanie w pamięci.
I tym razem postanowiłam zrobić ukochanemu mężowi wyjątkowy prezent. Zamówiłam kolację w najlepszej restauracji, w której często razem jemy. Panuje tam tak przytulna atmosfera, że zapomina się o wszelkich problemach i trudnościach. Przez cały czas spędzony w tym miejscu pragniesz tylko jednego – by wieczór nigdy się nie kończył. Jest tam muzyka na żywo, która wypełnia salę spokojem i miłością.
Od dawna marzyłam o zorganizowaniu takiego wydarzenia w tej restauracji. Uważam, że dziesiąta rocznica jest warta wydatków. Pieniądze odkładałam wcześniej, więc nie wpłynie to na nasz domowy budżet. Wszystko zaplanowałam z wyprzedzeniem.
Przyjaciół i bliskich zaprosiłam na nasze święto, wysyłając im pisemne zaproszenia. Wybrałam te same kartki, które mieliśmy na naszym weselu. To dla mnie bardzo ważne wydarzenie, dlatego poświęciłam organizacji wiele czasu.
A teraz, gdy wszystkie przygotowania są praktycznie zakończone, dowiaduję się, że to wszystko było potrzebne tylko mi. Okazało się, że mój mąż nie jest wcale zainteresowany naszą rocznicą. A właściwie to w ogóle jej nie potrzebuje. Wczoraj dowiedziałam się, że wkrótce zostanę sama.
Wieczorem mój mąż wrócił do domu z dużym opóźnieniem i oświadczył, że złożył pozew o rozwód i odchodzi do innej kobiety. Na początku nie zrozumiałam, co mówi. Po jego słowach przez dłuższą chwilę siedziałam bez ruchu, próbując wydostać się z mgły, która nagle mnie otoczyła.
Kiedy się obudziłam, zobaczyłam, że mąż pakuje swoje rzeczy. Był tak pewny siebie, że nie miałam odwagi mu się sprzeciwić. W głowie szumiało, ręce i nogi wydawały się być jak nie moje. Myśli kotłowały się w głowie, coraz bardziej mnie dezorientując.
Zdołałam zadać tylko jedno pytanie: jak długo to trwa? Jego odpowiedź mnie zszokowała. Ten romans trwa już od dwóch lat! Po tym już nie miałam więcej siły. Usiadłam na odległym taborecie w kuchni i starałam się nie przeszkadzać w jego pakowaniu.
Nie zauważyłam, kiedy minęła noc. Pierwsze promienie słońca powitałam, wciąż siedząc na tym stołku. Wcale nie poczułam się lepiej. Był to dzień wolny od pracy, a ja nawet nie mogłam się ruszyć. Nie wiem, jak dalej żyć bez niego? Jak żyć bez nas? Jeszcze niedawno nawet nie mogłam sobie wyobrazić, że wszystko skończy się właśnie tak.
