Kiedy przyszłaś do mnie po ślubie, nie przyniosłaś nawet łyżki ani widelca – ostatnio wypomniał mi mąż. – A po co miałam je przynosić, skoro u ciebie wszystko już było? – zdziwiłam się. Ale to nie było najgorsze, bo dowiedziałam się, że mój mąż zadzwonił do mojego taty do szpitala i poprosił go, aby oddał nam swój samochód, skoro sam już na nim nie jeździ. Nie mogłam uwierzyć, że Tadeusz mógł tak postąpić, przecież to było marzenie taty

– Przecież i tak teraz nie może jeździć, to po co auto ma tam stać bezczynnie? – Tadeusz znów rozpoczyna tę nieprzyjemną i trudną rozmowę z Natalią, swoją żoną. – Czy oni mogą nam jakoś pomóc w tej chwili, czy nie?

Natalia wyszła za Tadeusza prawie cztery lata temu. Mają dwuletnią córeczkę, a Natalia siedzi w domu na urlopie macierzyńskim.

Już zdążyła przywyknąć do tego, że jej mąż ma dość trudny charakter.

Oboje nauczyli się wspólnego życia, a drogi odwrotu przecież nie ma – mają rodzinę, dziecko, wszystko jest poważne, a wspólne plany na przyszłość już istnieją.

– Pochodzę z małej wsi, – tłumaczy Natalia. – Mąż jest mieszkańcem stolicy, nie jest taki prosty jak ja. Żyjemy oczywiście na jego terenie. Mój mąż ma bardzo trudny charakter, na początku mi to nawet imponowało, myślałam, że taka osoba może wiele osiągnąć w życiu, jest uparta, zdeterminowana, bo idzie do sukcesu wbrew wszystkiemu, nie zważając na przeszkody. Ale teraz już nie wiem, co o tym myśleć, szczerze mówiąc, po tak długim wspólnym życiu.

I Natalia nie wie, co robić dalej.

Młodzi żyją całkiem dobrze, jak na dzisiejsze czasy, nawet te warszawskie: Tadeusz ma własne mieszkanie po babci, dobrą pracę, a także samochód, choć trochę stary.

Ostatnio mąż poważnie myśli tylko o samochodzie, to nie daje mu spokoju i wciąż o tym mówi.

– Mój tata ma nowy samochód, – mówi żona. – Zarobił na niego dopiero niedawno, od razu go kupił, bo przez wiele lat odkładał każdy grosz, to było jego marzenie. Ale tata ostatnio zachorował, niestety jest teraz w szpitalu, na razie nie może prowadzić, z oczywistych względów, a specjaliści twierdzą, że jeszcze długo nie będzie mógł, bo potrzebuje czasu na powrót do zdrowia. A Tadeusz ciągle powtarza, że skoro samochód stoi bezczynnie, to niech tata nam go odda, możemy się zamienić samochodami.

Tadeusz od dawna nie utrzymuje kontaktu ze swoimi krewnymi – obraził się na coś, uważa, że nie ma potrzeby nikogo się prosić.

Teraz jest też obrażony na teściów, bo ci nie chcą go wesprzeć.

Mówi, że rodzice Natalii nic im nie dali, Natalia przyszła do niego tylko z jedną torbą rzeczy, nie było żadnej pomocy z ich strony, więc przynajmniej auto mogliby oddać, bo i tak nikt nim teraz nie jeździ.

– Tadeusz bez wstydu sam zaproponował to mojemu ojcu, – żali się Natalia. – Oczywiście, tata odmówił, co zresztą było do przewidzenia, nie wiem, na co liczył mój mąż.

Ojciec ma nadzieję, że niedługo poczuje się lepiej. Poza tym samochód kosztował rodziców wiele wysiłku, wszyscy o tym wiemy. Rodzice mają troje dzieci: po mnie są jeszcze bliźniacy, teraz mają po 13 lat.

– Utrzymuję nas wszystkich sam, – mówi Tadeusz, – utrzymuję ciebie, naszą córkę, mieszkanie jest moje, a ty nie przyniosłaś tutaj ani łyżki, ani widelca, przyszłaś z pustymi rękami. Wzięliśmy cię za żonę bez niczego.

– A po co miałam przynosić łyżki i widelce, skoro wszystko już było? – smutno tłumaczy się Natalia. – Tak, moi rodzice nie pomagali nam finansowo, ale jego rodzina też nic nam nie dała. Za to moi rodzice przywozili nam wszystko ze wsi: ziemniaki, mnóstwo przetworów, kurczaki, jajka. A gdy urodziła się nasza córka, moja mama wzięła dłuższy urlop bezpłatny, żeby pomóc nam z małym dzieckiem.

– Córki do twoich rodziców już więcej nie zawieziemy, – mówi Tadeusz. – Niech przyjeżdżają tutaj, skoro im na nas nie zależy.

Ojciec Natalii na razie nie może jeździć do swojej wnuczki. Mama też jest zajęta: synowie, gospodarstwo, mąż, który nie może sam sobie radzić.

– Przyjeżdżaj do nas, – proponuje ostatnio mama Natalii, – chociaż na czas urlopu macierzyńskiego, będzie ci u nas dobrze z dzieckiem, pomogę ci we wszystkim, żebyś nie siedziała sama w czterech ścianach.

Ale Natalia nie chce jechać, bo dobrze rozumie, że mamie i tak jest ciężko bez niej. Zasiłki chorobowe taty są niskie, tylko z oficjalnej części pensji. Mama teraz utrzymuje całą rodzinę, gdzie tu jeszcze dorosła córka z dzieckiem.

– Tadeusz nie był taki od początku, – wspomina Natalia w rozmowie z przyjaciółką. – Co się stało – nie rozumiem. Ale z każdym dniem jego charakter jest coraz gorszy.

– Mąż poznaje się w trakcie urlopu macierzyńskiego, – kiwa głową przyjaciółka. – Widzisz, jakie ma podejście? Rodzice przyprowadzili mu żonę bez niczego. Przecież wiedział, z kim się żeni, wcześniej mu to nie przeszkadzało.

– Nie chcę wybierać między własnymi rodzicami a mężem, – mówi Natalia. – Ale też nie widzę żadnego wyjścia. Gdyby nie ten samochód, Tadeusz znalazłby inny pretekst. Chciałabym jak najszybciej wrócić do pracy i sama zarabiać, żeby nikt mi niczego nie wypominał, może wtedy będzie łatwiej.

Natalia nie wie, co powinna zrobić: rodzice chcą ją zobaczyć, ale nie może ich zaprosić do siebie, bo mąż się złości. Jeśli pojedzie do rodziców, Tadeusz się obrazi. Zaczęła już nawet myśleć o rozwodzie, bo nie wie, czy będzie szczęśliwa z takim mężem. Ale czy rozstawać się z takiego powodu?

Spread the love