Z mężem żyjemy razem już 14 lat. Pół roku temu stracił pracę i tylko ja utrzymuję rodzinę. Dziś są moje urodziny i miałam nadzieję je świętować razem z mężem. Ale kiedy wróciłam do domu, czekała mnie nieprzyjemna niespodzianka
Marek stracił pracę pół roku temu. Przez cały ten czas nawet palcem nie kiwnął, żeby znaleźć nową pracę. Cały czas obiecywał, że wszystko się ułoży, bo znajomy obiecał mu dobrą posadę. Ale już od pół roku sama utrzymuję naszą rodzinę. Wydaje się, że Marka to wszystko satysfakcjonuje.
W tym czasie Marek całkowicie się zmienił, przestał pomagać w domu, nigdzie nie wychodzi, cały czas siedzi w domu. Kiedy o coś go proszę, zaczyna podnosić na mnie głos i odmawia pomocy. Nie poznawałam swojego męża.
Przecież wcześniej był kochającym, troskliwym człowiekiem. Nigdy nie odmawiał pracy. Zawsze we wszystkim mi pomagał. A teraz po prostu nie wiem, kim jest ten człowiek przede mną. To zupełnie obcy człowiek. Takie jego zachowanie było dla mnie całkowicie niecodzienne i niezrozumiałe.
Dziś były moje urodziny. Kiedy wracałam z pracy do domu, miałam nadzieję, że mąż przygotuje dla mnie niespodziankę, złoży życzenia. Kupiłam tort, żeby świętować. Kiedy weszłam do mieszkania, Marek po prostu leżał na kanapie, nawet nie zwracając na mnie uwagi.
Gdy poszłam do kuchni zanieść zakupy, mój mąż wszedł do pokoju i podniesionym tonem zaczął mi tłumaczyć, jaka to jestem zła żona, że rano nie zostawiłam mu jedzenia na cały dzień. Było mi bardzo przykro. Mało tego, że mąż nawet nie pamiętał o moich urodzinach i nie złożył mi życzeń, to jeszcze zaczął narzekać, jaka to jestem zła żona, która nie przygotowała mu jedzenia. A on cały dzień tylko leżał na kanapie przed telewizorem. Łzy napłynęły mi do oczu z żalu i, chwytając torebkę, wybiegłam z mieszkania.
Długo błąkałam się po wieczornym mieście. Było już dość późno, a mąż i tak nie zadzwonił. I zdecydowałam stanowczo, że jutro złożę pozew o rozwód. Nie mamy dzieci, więc nie zamierzam ciągnąć męża na swoich barkach. A on niczego, jak widać, nie planuje zmieniać. Wierzę, że jeszcze uda mi się ułożyć sobie lepsze życie.
