– Przecież on jest młodszy od ciebie o 10 lat! Nie rozumiem cię, mamo, o czym w ogóle myślisz – powiedziała mi moja córka Marta. W piątek poszłam do kina z pewnym mężczyzną i tam przez przypadek spotkałam swoją córkę, która przyprowadziła dzieci na bajkę. Początkowo chciałam uciec, zrobić tak, aby mnie nie zauważyła, i żeby uniknąć zbędnych pytań. Ale nie udało mi się tego zrobić, bo córka wszystko zobaczyła i teraz chce, abym przepisała na nią swoje mieszkanie
– Przecież on jest młodszy od ciebie o 10 lat! Nie rozumiem cię, mamo, o czym w ogóle myślisz – powiedziała mi moja córka Marta.
W piątek poszłam do kina z pewnym mężczyzną i tam przez przypadek spotkałam swoją córkę, która przyprowadziła dzieci na bajkę.
Początkowo chciałam uciec, zrobić tak, aby mnie nie zauważyła, i żeby uniknąć zbędnych pytań. Ale nie udało mi się to, bo zauważył mnie starszy wnuk, podbiegł do mnie i powiedział: „Babciu, a co ty tu robisz? Mamo, babcia pójdzie z nami na bajkę?”.
W tym momencie podeszła córka, przywitała się. Nie miałam gdzie się schować, więc przedstawiłam im Wiktora.
Córka uśmiechnęła się, powiedziała, że bardzo miło, i udała, że nic się nie stało. Ale widziałam po jej twarzy, że była zaskoczona tym, co zobaczyła.
Poszłyśmy na swoje seanse, a rano, jeszcze o świcie, Marta do mnie zadzwoniła.
– Mamo, czy ty całkiem straciłaś rozum? Ile on ma lat? Zaglądałaś do swojego paszportu? A przed wnukami nie jest ci wstyd? – zaczęła mnie ostro krytykować, nie dając mi powiedzieć ani słowa.
– Marta, przestań. Wiktor jest młodszy ode mnie tylko o 10 lat, nie ukrywałam przed nim swojego wieku, to jego wybór. W końcu, a co ci do tego, z kim spędzam czas? – próbowałam postawić córkę na swoim miejscu.
– Żartujesz sobie, mamo? Przecież to od razu jasne, że ten młody mężczyzna jest z tobą tylko ze względu na mieszkanie. Nie sądziłam, że jesteś taka naiwna – mówi Marta.
Była tak rozgniewana, że nigdy wcześniej nie widziałam jej w takim stanie. Zastanawiałam się – czyżby Wiktor rzeczywiście był ze mną tylko z powodu mieszkania?
Mam 53 lata, córka 30. Marta jest moim jedynym dzieckiem. Wyszła za mąż i mieszka z mężem i dziećmi osobno, mąż miał własne dwupokojowe mieszkanie.
Na początku ich wspólnego życia to im w zupełności wystarczało. Ale teraz mają dwoje dzieci, chłopca i dziewczynkę, i córka rozumie, że prędzej czy później będą musieli się przeprowadzić do większego mieszkania.
Mieszkam sama w trzypokojowym mieszkaniu. To mieszkanie kupił mój mąż, który pracował za granicą. Wcześniej mieszkaliśmy w jednopokojowym mieszkaniu, więc doskonale wiem, co to znaczy tłoczyć się w małej przestrzeni.
Mąż zmarł pięć lat temu i teraz mieszkam sama. Proponowałam zięciowi, aby pojechał za granicę z ekipą, z którą pracował mój mąż, ale nie chciał. Ma tutaj dobrą pracę i nie chce jej stracić.
Nie nalegałam, to ich sprawa, jak rozwiążą swoje problemy mieszkaniowe. Ale teraz rozumiem, że planują rozwiązać wszystko w bardzo prosty sposób – przeprowadzić się do mojego trzypokojowego mieszkania.
O tym powiedziała mi sama Marta. Tak bardzo martwi się, że Wiktor może chcieć mojego mieszkania, że proponuje, abym już teraz przepisała je na nią.
– Mamo, my z rodziną przeprowadzilibyśmy się do twojego mieszkania, tak będzie lepiej dla wszystkich. Wtedy sama zobaczysz prawdziwe intencje swojego Wiktora – mówi.
– Dobrze – mówię. – A ja gdzie? Do waszego dwupokojowego?
– Po co ci tak duże mieszkanie? Tylko większe rachunki do płacenia. Wynajmiemy ci kawalerkę, to ci wystarczy – mówiła Marta tak pewnie, jakby już dawno wszystko postanowiła.
Gdyby nie ten przypadek w kinie, nawet bym się nie domyśliła, jakie plany ma moja córka.
Wciąż pracuję, dobrze zarabiam, sama się utrzymuję i mogę płacić rachunki za swoje trzypokojowe mieszkanie. Więc jeśli chodzi o finanse, wszystko u mnie jest w porządku.
Wyglądam też dobrze, rzadko kto daje mi 50 lat, dlatego Wiktor zwrócił na mnie uwagę, bo nie odczuł takiej różnicy wieku. A kiedy opowiedziałam mu wszystko szczerze, powiedział, że to nie problem.
Spotykamy się od około ośmiu miesięcy. Niczego poważnego nie planujemy, po prostu spędzamy razem wolny czas. Wiktor jest dawno rozwiedziony, ma 20-letnią córkę z pierwszego małżeństwa.
O naszym związku nikomu nie opowiadałam i milczałabym dalej, gdyby nie ten przypadek.
Teraz kwestia przepisania mieszkania na moją córkę stała się bardzo pilna. Marta nalega, abym zrobiła to natychmiast, zanim nieruchomość wpadnie w niepowołane ręce, jak to sama mówi.
Nie mam pojęcia, co robić. Czuję się jak nastolatka, która narobiła sobie problemów. Ale jak się nad tym zastanowić, co zrobiłam źle?
Proszę o dobrą radę, co powinnam zrobić.
4o
