Moja przyjaciółka uciekła z kościoła, ponieważ nie chciała wychodzić za niekochającego mężczyznę. Minęło wiele lat, a ja do dziś nie wiem, gdzie ona jest

Dziesięć lat temu zaginęła moja przyjaciółka. Nie opuściła domu, nie spakowała rzeczy ani nie zostawiła notatki. Niestety, życie nie jest filmem. Dziewczyna uciekła prosto z kościoła. Tak to się stało.

Był rok 2010. Moja przyjaciółka, Kasia, skończyła osiemnaście lat. Od dzieciństwa wiedziała, za kogo chce wyjść za mąż. Mężczyznę wybrała dla niej rodzina. Byli bardzo religijnymi ludźmi. Kasia również wierzyła, ale nie na tyle, by poświęcić się niechcianemu związkowi. Rodzice nie słuchali jej próśb. Postanowili wszystko za nią.

Zbliżał się dzień ślubu. Wszyscy byli zaangażowani w przygotowania do uroczystości. Ja także pomagałam. Miała być druhną. Powierzono mi przygotowanie panny młodej. Byłam przy niej, gdy Kasia przymierzała suknię, szukała welonu, wybierała fryzurę, ale wszystko to robiła bez entuzjazmu.

Czułam rozpaczo, gdy na nią patrzyłam. Wyglądało to tak, jakby ją przygotowywali na pogrzeb. Nie interesowało ją, ilu będzie gości, jaki został zarezerwowany salę, w ogóle nie martwiło ją, co się z nią stanie. Tak mi się wydawało. Teraz rozumiem, że w tym czasie planowała swoją ucieczkę.

Nadszedł dzień ślubu. Goście byli przybywali w paradzie, rodzice byli szczęśliwi, pan młody promieniował szczęściem. Wszystko szło dobrze. Odbyliśmy ceremonię w USC i w kościele. Przyjechaliśmy do restauracji i kontynuowaliśmy świętowanie. Ludzie czuli się świetnie. Wszyscy się cieszyli, oprócz mnie i Kasi. Czułam jej ból na odległość. Nikt nie przewidywał katastrofy, a ona po prostu zniknęła.

Porwanie panny młodej zaczęło się dobrze, ale skończyło się… Nie w żaden sposób. Panny młodej nigdzie nie było. Dziewczyna zniknęła. Tak po prostu zniknęła. Ani notatki, ani wiadomości, w ogóle nic. Nie zabrała ze sobą ani rzeczy, ani kosztowności. Jak później odkryli rodzice, Kasia zabrała tylko spódnicę, sweter i buty.

Pieniądze rzeczywiście zniknęły. Podejrzewam, że Kasia planowała ucieczkę od dawna. Prawdopodobnie zbierała środki potajemnie.

Jej rodzice starali się zapomnieć o istnieniu córki. Uważają, że dziewczyna ich zawstydziła. Minęło jedenaście lat, a oni do dziś nie podejmowali próby odnalezienia swojego dziecka. Obecnie małżonkowie mówią wszystkim, że ich córka zmarła.

A ja pamiętam o niej. Mam nadzieję, że przyjaciółka żyje, ma dobre życie i jest szczęśliwa. Chcę się upewnić, że to naprawdę prawda.

Spread the love