Na jubileusz teściowej podarowałam jej generalne sprzątanie mieszkania, ale po tym przestała się z nami kontaktować
Na urodziny teściowej zamówiłam usługi firmy sprzątającej. Po co? Po prostu w mieszkaniu teściowej nie sprzątano od dwudziestu pięciu lat. Umówiłam się z menedżerem, ekipa sprzątająca miała przyjechać pod wskazany adres bez uprzedzenia — miała to być niespodzianka. Tak, to kosztowało mnie niemało, ale zwykli sprzątacze nie poradziliby sobie z tym, co działo się w mieszkaniu mojej teściowej.
Moja teściowa to dobry człowiek. Przez sześć lat małżeństwa nie mieliśmy żadnych kłótni, spięć ani skandali. Ona jest naprawdę bardzo dobrą osobą, dlatego mamy z nią świetne relacje. Szanuję ją, a ona mnie.
Abyście zrozumieli, jak wspaniałym człowiekiem jest teściowa — oddała nam swoje oszczędności w kwocie trzystu osiemdziesięciu tysięcy złotych na mieszkanie, kiedy powiedzieliśmy, że zamierzamy wziąć kredyt hipoteczny. Nie żałowała dla nas niczego. A kiedy urodziła się jej wnuczka, nasza córka Asia, teściowa po prostu nie mogła bez niej długo wytrzymać. Uwielbiała Asię i rozpieszczała wnuczkę, jak tylko mogła.
Dzięki tym pieniądzom, które dała nam teściowa na mieszkanie, choć i tak wzięliśmy kredyt hipoteczny, mogliśmy zrobić ogromny wkład własny i łatwo spłacić odsetki, i to jeszcze przed terminem.
Jednak jedyna rzecz, która zawsze mnie dziwiła — nigdy nie zapraszała nas do siebie do mieszkania. Nigdy. Ja nie nalegałam, bo to jej prywatna sprawa. Ale mimo to musiałam odwiedzić jej dom. Stało się tak: teściowa trafiła do szpitala, zabrała ją karetka. Zadzwoniła do nas i poprosiła, żebyśmy kupili jej kapcie, koszulę nocną i szlafrok, a pieniądze nam później odda.
Bardzo mnie zdziwiło, że poprosiła właśnie o kupienie, a nie przywiezienie rzeczy z jej domu. Poszliśmy z mężem do sklepu i kupiliśmy wszystko oprócz szlafroka, bo nie mogliśmy znaleźć odpowiedniego rozmiaru. Wtedy pojechaliśmy do domu teściowej, żeby wziąć szlafrok. Dobrze, że mąż miał klucze do mieszkania. Ale kiedy weszliśmy do środka, po prostu się przeraziliśmy — pajęczyny “ozdabiały” wszystkie kąty i nie tylko. Było bardzo brudno, góra wieloletniego kurzu, śmieci porozrzucane w stertach.
Zrozumieliśmy z mężem, że tutaj szlafroka na pewno nie znajdziemy, więc poszliśmy dalej szukać odpowiedniego w sklepie i pojechaliśmy do teściowej do szpitala, przekazując wszystko, co potrzebne.
Po tym teściowa zaczęła zapraszać nas do siebie w gości. Było to trudne, bo nawet nie było gdzie usiąść, ale jakoś dawało się to zorganizować. Jednak gdy urodziła się Asia, przestałam zgadzać się na wizyty z dzieckiem — tylko teściowa przychodziła do nas. Kiedy teściowa chciała zabrać Asię do siebie na noc, w ogóle przestałam do niej przychodzić. Czystość domu to sprawa osobista każdego, ale w takich antysanitarnych warunkach dziecko nie powinno przebywać.
Nadszedł jubileusz teściowej i wręczyliśmy jej specjalny kupon na usługi sprzątania. Ale z tego powodu bardzo się na nas obraziła, twierdząc, że uważamy ją za niechlujną i bałaganiarę. Teraz nawet nie odbiera telefonów od swojego syna. A ja chciałam pomóc, żeby teściowa mogła zabierać ukochaną wnuczkę na noc i żeby jej życie stało się bardziej komfortowe.
A Wy jak myślicie? Czy postąpiłam właściwie? Może nie powinnam była wtrącać się w mieszkanie teściowej ze swoimi zasadami i porządkami?
