Anna spieszyła się z Wielkiej Brytanii do domu, wzięła wolne, by świętować swoje 60. urodziny. Chciała po raz pierwszy zobaczyć zięcia i synową. Zadzwoniła do dzieci i poprosiła, by ją odebrali, bo było zimno, a bagaże ciężkie. Dzieci odpowiedziały, że nie przyjadą, bo mają swoje sprawy. Do ostatniej chwili matka wierzyła, że odłożą wszystko i ją odbiorą, ale zamiast tego zastała pusty dom
Przez całe małżeństwo Anna była u boku swojego męża Piotra, który ciężko pracował, by zapewnić rodzinie dostatnie życie. Sama Anna prawie nigdy nie pracowała. Kiedy urodziły się dzieci, została gospodynią domową, dbając o porządek w domu, smaczne posiłki i wychowanie swoich dzieci z miłością i troską, nawet kiedy dorosły.
Kilka lat temu mąż Anny zmarł. Brakowało jej pieniędzy, a dzieci potrzebowały pomocy, a siedzenie samej w domu stawało się coraz trudniejsze. Sąsiadka Anny już od dawna wyjeżdżała do pracy do Wielkiej Brytanii, przywożąc dobre zarobki. Z pomocą tych pieniędzy kupiła dzieciom dom, a niedawno skończyła w nim kosztowny remont. Sąsiadka zabrała Annę ze sobą.
Anna pracowała, żeby pomóc dzieciom. Starsza córka właśnie wychodziła za mąż i potrzebowała pieniędzy na wesele, a potem trzeba było pomóc dzieciom w zdobyciu mieszkania. Anna robiła, co mogła, aby wesprzeć młodą rodzinę. Tak minęły dwa lata ciężkiej pracy.
Następnie syn poinformował ją, że także się żeni. I jemu trzeba było pomóc z mieszkaniem. Anna pracowała bez wytchnienia, aby kupić synowi mieszkanie, praktycznie nie odkładając nic dla siebie. Przez cały ten czas nie była w domu, nawet na święta, jedynie dzwoniła, by złożyć życzenia. Często tęskniła za rodziną i chciała wrócić do domu, na rodzinną ziemię.
W październiku Anna kończyła 60 lat – piękny jubileusz. Planując wrócić do domu, chciała świętować swoje urodziny z dziećmi i poznać zięcia i synową. Ale nie powiedziała dzieciom o swoich planach, bo nie była pewna, czy wszystko się uda – musiała jeszcze dostać wolne z pracy i kupić bilety.
Powiadomiła dzieci tuż przed wyjazdem, ale one powiedziały, że nie będą mogły jej odebrać, bo wyjeżdżają na wakacje z przyjaciółmi. Serce Anny było ciężkie. Czy naprawdę ich wypoczynek był ważniejszy od matki, która wyjechała za granicę tylko dla nich?
Było jej przykro, bo wspomniała, że ma ciężkie torby i na dworze nie było ciepło. Kupiła różne upominki i prezenty – wszystko dla dzieci, niczego nie żałowała. Ale wydawało się, że dla nich to nie było aż tak ważne, jak i sama Anna.
Anna do ostatniej chwili miała nadzieję, że dzieci zmienią zdanie i przyjadą po nią, odłożą wszystkie sprawy. Ale nie – w domu przywitały ją puste ściany. Teraz mieszkał tam syn z żoną, bo ich własne mieszkanie jeszcze nie było gotowe, mieli się tam wprowadzić dopiero w przyszłym roku.
Urodziny Anna spędziła sama, dzieci zadzwoniły rano, żeby złożyć życzenia.
– Mamo, odpoczywaj, przyjedziemy za trzy dni, przywieziemy tort i wtedy poświętujemy – powiedziała córka.
Anna tylko podziękowała i odłożyła słuchawkę. Postanowiła, że już nie wróci za granicę. Dzieci są dorosłe, niech same zarabiają na życie, a ona znajdzie pracę tutaj, na ojczystej ziemi. Ma swoje mieszkanie, da sobie radę. Jeśli dla dzieci ważniejszy jest wypoczynek niż własna matka, to niech same jeżdżą za granicę i tam pracują.
