– Co, tak przejdziesz obok własnej matki i nawet się nie zatrzymasz, nie zapytasz, co u mnie? – moja mama podeszła do mnie w swoich ulubionych butach na niewielkim obcasie. Zatrzymałam się, chociaż naprawdę nie miałam ochoty z nią rozmawiać, ale nie dało się uniknąć tego spotkania. – Czego chcesz? Spieszę się do pracy – odpowiedziałam sucho, zaczynając ją uważnie obserwować. A ona w ogóle się nie zmieniła
– Naprawdę przejdziesz obok swojej własnej matki i nawet się nie zatrzymasz, nie zapytasz, jak się mam? – mama, stąpając w swoich ulubionych bucikach na niewielkim obcasie, podeszła do mnie.
Zatrzymałam się, choć naprawdę nie miałam ochoty z nią rozmawiać, ale uniknięcie spotkania było niemożliwe.
– Czego chcesz? Spieszę się do pracy – odpowiedziałam sucho i zaczęłam ją uważnie obserwować. A ona w ogóle się nie zmieniła.
Mama niedługo skończy 60 lat, ale trzeba przyznać, że wygląda niesamowicie jak na swój wiek.
Nie widziałyśmy się od co najmniej 10 lat, a szczerze mówiąc, gdyby minęło kolejne dziesięć, też bym za tym nie tęskniła.
– I dlaczego nie pytasz, co u mnie? – spojrzała na mnie z wyrzutem prosto w oczy. – Ty i twój brat zupełnie o mnie zapomnieliście!
– A po co pytać? Widzę, że dobrze się trzymasz. Nawiasem mówiąc, świetnie wyglądasz.
– Staram się, córeczko – odpowiedziała mama, zmiękczona komplementem. – Wiesz, że zawsze lubię dobrze wyglądać, bo to bardzo pomaga mi w życiu.
Aha, jeszcze jak. Mama całe życie tylko o to dbała – zawsze pięknie wyglądała i zmieniała mężczyzn. Trzy razy była mężatką!
Rozwiodła się z naszym ojcem, bo uważała, że nie zapewnia jej dostatecznych warunków. I że taka piękność jak ona nie będzie z nim żyła za darmo.
Nie czekała długo, bo po kilku miesiącach wyszła za bogatszego mężczyznę, który miał już czworo dzieci.
Ojczym zabrał mamę do swojego dużego domu, a nam z bratem doradził, żebyśmy poszli do krewnych.
Tak oto ja zostałam wychowana przez jedną babcię, a mój młodszy brat Adam – przez drugą.
Mama do nas nie przychodziła. W drugim małżeństwie rozkwitła, cieszyła się, że miała wszystko – mieszkanie, samochód.
Nie wiem, co się stało, ale rozwiodła się również z drugim mężem i od razu wyszła za trzeciego.
To małżeństwo nie było dla pieniędzy, jak powtarzała mama – to była prawdziwa miłość.
Stefan, nawiasem mówiąc, był całkiem w porządku i nawet nie miał nic przeciwko temu, żeby nas zabrać do siebie, ale ponieważ mieszkali w jednopokojowym mieszkaniu, to mama zdecydowała, że będziemy przeszkadzać jej szczęściu.
– Przecież wam dobrze u babci, przyzwyczailiście się, po co coś zmieniać? – mówiła.
Mnie rzeczywiście było dobrze, bo babcia, u której mieszkałam, bardzo dobrze się mną opiekowała. Ale bratu nie poszczęściło się tak jak mnie. Zajmowała się nim matka mamy, a one obie miały tę samą cechę – małe zainteresowanie losem dzieci.
Bratowi było bardzo ciężko, do dziś nie chce wspominać swojego dzieciństwa ani wiedzieć nic o naszej mamie. I ja to rozumiem.
– Mam dla ciebie prezent – powiedziała mama. – Mam piękny, starożytny złoty komplet, który jest przekazywany z pokolenia na pokolenie jako rodzinna pamiątka. Chcę go tobie dać. Mogę wpaść do ciebie?
– Nie musisz do mnie przychodzić ani dawać mi żadnych prezentów – oświadczyłam.
– Naprawdę nie chcesz mieć nic wspólnego z własną matką? Wiesz, że to wielki grzech? Popełniłam błędy, ale nie wiesz, jak u ciebie potoczy się życie. Kiedy wychodziłam za twojego ojca, też myślałam, że to na zawsze. Ale ostatecznie wyszło inaczej.
Więc, nie zarzekaj się, córeczko. Przyszłam jako pierwsza, żeby się pogodzić – powiedziała mama.
Nie odpowiedziałam jej, bo nie wiem, co mam zrobić. Z jednej strony to moja matka. Z drugiej strony – przez te wszystkie lata żyła swoim życiem, nie znając nas, a teraz chce, żebyśmy się z nią kontaktowali?
Jak myślicie, co powinnam zrobić?
