Córka uważa mnie za złą matkę i babcię!
Planowałam spędzić weekend według własnego uznania. Ale znowu się nie udało. Właśnie się obudziłam i wzięłam prysznic, a już na progu stoi moja córka z wnukami. I od razu mówi: „Mamo, dziś jedziemy za miasto z przyjaciółmi na wypoczynek, wrócimy w poniedziałek. Dzieci zostawię u Ciebie. To wszystko, całuję, idę!” Rozumiem, że to moi wnuki, ale czy nie da się jakoś wcześniej mnie uprzedzić? Prosiłam ją o to, ilekroć się z nią kłóciłam, ale wszystko na nic. Wydaje mi się, że boi się, że odmawię, jeśli uprzedzi mnie wcześniej. A tak jest pewniej.
Na ósmego marca mają firmowe wydarzenie i zostaję z dziećmi. Latem ciągle wyjeżdżają do znajomych za miasto na grillowanie – ja z dziećmi. Na Nowy Rok idą do restauracji, znowu proszą mnie, żebym została z dziećmi. Uwielbiam chodzić do teatrów, do kina. Chcę pojechać nad morze, dawno tam nie byłam, bo prawie całe lato opiekuję się nimi.
Postanowiłam pomyśleć o sobie, kupiłam wyjazd nad morze. Dzień przed wyjazdem zadzwoniła córka: „Syn się rozchorował, nie poszliśmy do przedszkola, a córkę też zostawiliśmy w domu. Mam pilną pracę, nie mogę wziąć urlopu chorobowego. Odezwij się, wkrótce ich zawiozę.” Powiedziałam: „Niech ojciec zostanie z nimi.” Ona odpowiedziała, że wczoraj pracował całą dobę, jest bardzo zmęczony, musi się wyspać, a z dziećmi się nie uda. I na końcu, jak zawsze: „Mamo, tylko na Ciebie mogę liczyć!”
Odpowiedziałam, że dzisiaj też źle się czuję, zaproponowałam, żeby jakoś sami rozwiązać tę sytuację. Córka poradziła mi wziąć tabletkę, a do czasu ich przyjazdu powinnam poczuć się lepiej. I po tym nie wytrzymałam. Zupełnie im jest wszystko jedno o moje zdrowie i moje pragnienia! Córka nawet mnie nie słucha. Czy jestem jej tak obojętna? Tyle myśli przeszło mi przez głowę naraz.
Powiedziałam jej: „Nie przynoś wnuków, jestem chora i tyle. Rozmowa skończona!” I odłożyłam słuchawkę. Oczywiście, oczekiwałam, że do mnie oddzwoni, ale nie zrobiła tego.
Cały dzień była w przygotowaniach, poszłam do sklepu. Klucz zostawiłam sąsiadce na wszelki wypadek. Wieczorem stało się smutno, samotnie, nawet płakałam. Nagle zadzwoniła córka: „Mamo, myliłam się. Po prostu sama nic nie nadążam, a dzieci tak szybko dorastają. Wybacz mi.”
Wybaczyłam, wyspałam się. Wieczorem samolot. W południe znowu dzwoniła córka i mówiła, że mężowi w pracy zaproponowano wyjazd na bardzo korzystnych warunkach, trzeba odlatuje za dwa dni. I chce, żebym została z dziećmi. Odpowiedziałam, że sama wyjeżdżam wieczorem, pewnie o tym zapomniała. A ona na to: „No, oddaj bilety, pojazzisz później. To dla nas taka rzadka szansa.”
Zapytałam ją, czy naprawdę jest jej obojętne, co czuję i czego chcę? Odpowiedziała, że jest jej łatwiej, że mam wolny czas, mogę pojechać później, następnym razem. Odpowiedziałam, że nie odwołam wyjazdu, bo to też strata pieniędzy na dodatek. Córka powiedziała, że byłam złą matką, a teraz – złą babcią. Nie rozumie, dlaczego cały czas musi mnie błagać, żebym została z wnukami. Przecież to moje wnuki, a nie obce. Taka babcia im nie jest potrzebna, więcej do mnie nie przyjadą. Czy ja nie mam racji?
