Matka nie nauczyła najważniejszego — kobieta nie dbała o porządek i gotowała w taki sposób, że potrawy było niemożliwe zjeść
Często słyszę, że żądam od kobiet za dużo, ale nie mogę się z tym zgodzić. Jedyną rzeczą, którą moja przyszła żona musi umieć i dobrze robić – to gotować. Oczywiście, zwracam uwagę na wygląd i charakter, bez tego nie da się, ale umiejętności kulinarne są dla mnie bardzo ważne. Nie, nie jestem fanatycznie zakochany w jedzeniu, ale pracuję na budowie, uprawiam sport. Tak więc lubię dobrze i pożywnie zjeść, nie tylko sałatki.
Nie mogę powiedzieć, że nigdy nie spotkałem dobrych dziewczyn, to wcale nieprawda. Po raz pierwszy wziąłem ślub zaraz po armii, miłość zagłuszyła rozsądek i nie zwracałem uwagi na umiejętności domowe żony, a ich prawie nie było. Czy to matka nie nauczyła, czy lenistwo wzięło górę, ale ukochana wcale nie dbała o porządek w domu, a gotowała w taki sposób, że jedzenie tych potraw było niemożliwe, a nawet niebezpieczne.
Zupy były tak przegotowane, że nawet potrzeby żucia ich nie było – to było jakieś mętne mieszanie makaronu, ziemniaków i cebuli, które wyglądało tak, że apetyt znikał natychmiastowo. Dania mięsne albo przypalały się do łupka, albo były tak gumowe, że trzeba było je żuć pół godziny. Kiedy przychodzili goście lub zbliżały się święta, zamawialiśmy jedzenie lub kupowaliśmy gotowe, aby ani się nie wstydzić, ani samemu nie męczyć. Prosiłem ją, żeby nauczyła się gotować, tłumaczyłem, że dla mnie to ważne, ale w odpowiedzi otrzymywałem tylko agresję i niezrozumienie, w rezultacie rozstaliśmy się.
Druga żona, Katarzyna, pracowała jako pielęgniarka, więc nigdy nie było problemów z gospodarnością w domu – wszystko było umyte i prawie sterylne, rzeczy poukładane starannie na półkach. Kiedy nadszedł czas ślubu i zaczęliśmy mieszkać razem, prawie każdego dnia rozpieszczała mnie pysznymi potrawami, albo pieczeła kurczaka w sosie, albo smażyła kotlety na pracę – czy można na to nie zwrócić uwagi? A sama była taka piękna, wysportowana. I nagle po ślubie powiedziała mi, że kocha, okazuje się, szczupłych facetów, dlatego przechodzę na dietę. Byłem zszokowany i nic nie rozumiałem. Pytałem ją, po co w ogóle wyszła za mnie za mąż, kiedy widziała, że nie jestem już mały. Odpowiedziała, że była pewna, że znajdzie sposób, żeby mnie przekonać do schudnięcia do stanu, który jej się podoba.
Dlatego moja dieta diametralnie się zmieniła po ślubie. Kotlety i kurczaki odchodzą w przeszłość i zostały zastąpione warzywami wszelkich rodzajów – pieczonymi, duszonymi i surowymi, kaszki na mleku i bez dodatków, a zamiast zup i barszczyków – tylko buliony z kurczakiem, bez ziemniaków, tylko z płynu. Chłopaki w pracy choć się ze mną śmiali, hojnym się starały nakarmić obiadem, który ich żony przygotowywały do pracy, a ja zajadałem batony czekoladowe w drodze do domu, żeby jakoś utrzymać się w znanym stanie wagi. Dalej było gorzej, Katarzyna zaczęła zabraniać moim znajomym przychodzić w odwiedziny, żeby uniknąć konieczności nakrywania stołu, ponieważ normalnych potraw mi nie wolno. Co więc zostało zrobić – przypisałem to młodości i rozstaliśmy się.
Po dwóch małżeństwach byłem chudy i do dziś młody, przywykłem do kupowania gotowego jedzenia w sklepie naprzeciwko. Sprzedawała to sympatyczna i uśmiechnięta, choć pełna, dziewczyna. Tak szczegółowo opowiadała mi o każdym daniu, że nawet nie miałem wątpliwości co do jej umiejętności kulinarnych. Ale znów się pomyliłem – nie uwzględniłem różnicy między sprzedawcą w dziale spożywczym a kucharzem, gotowała niechętnie i całkowicie niesmacznie. Przez jakiś czas starałem się bardziej skupiać na duchowych rzeczach i kontynuować życie na kupnych potrawach, ale rozumiałem, że to zupełnie inny format, do którego dążę, i rozstaliśmy się.
Czy to naprawdę takie wygórowane wymagania – kobieta, która kocha gotować i robi to smacznie? Nie potrzebuję wykwintnych delikatesów, prostych, ale smacznych potraw, cholera jasna. Ja też nie leżę na kanapie niczego nie oferując. Pieniądze i pewność jutra – to moje troski. Ale kiedy mówię o tym dziewczynom – zaczynają skrzywiać nos, mówiąc, że codzienne pracowanie w kuchni jest nudne i nie dla nich. Ale dlaczego i kiedy kobiety zapomniały gotować?
