Siostra dowiedziała się, że wynajmujemy mieszkania obcym osobom i przyszła do mnie z korzystną dla niej propozycją.
Znalazłam się w trudnej sytuacji i liczę na Waszą pomoc oraz radę. Obecnie muszę wybierać między dwiema bardzo bliskimi i ważnymi dla mnie osobami – moją siostrą Walentyną i ukochanym mężem Jakubem. Jednak wciąż nie potrafię ich w pełni zrozumieć
Zdając sobie sprawę, że po wybraniu jednej osoby będę musiała zerwać relacje z drugą, co jeszcze bardziej obciąży moje serce, nie widzę innego wyjścia.
Walentyna jest moją starszą siostrą. Już od dzieciństwa bardzo zazdrościła naszym rodzicom względem mnie, ponieważ jako najmłodsza w rodzinie dostawałam więcej uwagi. Czasami nawet odbierała mi zabawki nie po to, aby się nimi bawić, lecz żeby mnie zdenerwować. Jednak przeszłość zostawiamy w przeszłości. Siostra wciąż żywi jakąś urazę wobec mnie i naszych rodziców, ale mimo to bardzo ją kocham i cenię.
Kiedy zaczęłam mieć relacje z przyszłym mężem Jakubem, siostra również zareagowała zazdroszcząco. Zawsze coś w nim jej nie odpowiadało. Ile brudu było wrzucone na Jakuba, żeby przekonać naszych rodziców, że nie jest on odpowiednim kandydatem dla mnie! Zwłaszcza wtedy, gdy poinformowaliśmy rodzinę o zamiarze szybkiego małżeństwa. Zarówno ja, jak i rodzina oraz Jakub, udawaliśmy, że nie zwracamy uwagi na jej zachowanie. Walentyna była do zrozumienia – ja szykowałam się do ślubu mając dwadzieścia dwa lata, a ona nawet nie była w związku.
Początkowo mieszkaliśmy razem z matką Jakuba, a potem wyszła za mąż i przeprowadziła się do swojego męża w innym mieście, zostawiając nas samych w jej dwupokojowym mieszkaniu. Dziadek Jakuba również przeprowadził się na wieś, a swoją kawalerkę przepisał na niego. Ponieważ nasza matka wystarczała do mieszkania, zdecydowaliśmy się wynajmować drugie mieszkanie. Przynosiło to stabilny dochód, a sprzedawać go nie chcieliśmy – mieliśmy nastoletniego syna, a dodatkowo obawialiśmy się, że dziadek lub teściowa mogą chcieć wrócić do miasta.
W tym czasie moja siostra również postanowiła wyjść za mąż, ale nie z miłości – można powiedzieć, że za pierwszego, kto się pojawił. Nasi rodzice oraz jej mąż zebrali pieniądze i zakupili im niewielkie jednopokojowe mieszkanie. Obecnie mieszkają w nim, mając już troje córek. Jest ciasno – wszystko w jednym pokoju, mała kuchnia i łazienka.
Szczerze mówiąc, bardzo jej współczuję. Jej mąż ma tylko sezonowe zarobki, a ona będąc na urlopie macierzyńskim opiekuje się dziećmi. Nigdy nie mogłam zrozumieć, po co rodzić troje dzieci, jeśli nie ma się możliwości ich wychowania i zapewnienia im godziwych warunków do życia. Rodzice im pomagają, my również czasami – tak właśnie żyją.
Dlatego przez długi czas nic nie mówiliśmy o tym, że wynajmujemy mieszkanie. Najemcy okazywali się uczciwymi i dobrzy ludźmi, zawsze dbali o czystość w mieszkaniu i płacili na czas, mieszkają tam już prawie pół roku. Jednak pewnego dnia siostra dowiedziała się o tym i od razu przybiegła do mnie z korzystną dla siebie propozycją.
„Dowiedziałam się tutaj, że wynajmujesz mieszkanie. No cóż, niespodziewanie, powiedziesz mi coś, że my tam żyjemy we troje, myjemy w toalecie z wiadra, bo spłuczka zepsuła się w weekend. Posłuchaj, nie jesteśmy obcymi ludźmi, możesz nam pomóc. Oczywiście, najpierw nie będziemy mogli płacić, ale kiedy najmłodsza trochę podrośnie, będziemy minimalnie płacić za wynajem, ale trochę, jesteśmy rodziną, a okolica jest dobra, wiesz, jest szkoła artystyczna i dobry przedszkole. Moja starsza siostra od dawna marzy, aby nauczyć się tańczyć, i byłoby dobrze, gdybyśmy się tam przeprowadzili. Pomyśl, dobrze?”
Oto taka sytuacja. Doskonale rozumiem, że im bardzo trudno i ciężko żyć na tak małej powierzchni, bardzo żałuję siostry i siostrzenic. Jej mąż jest zadowolony ze swojego życia, niczego nie próbuje zmieniać. A co dopiero – nawet spłuczkę nie udało się naprawić. Jeśli jednak pozwolić im zamieszkać w mieszkaniu, to stracimy dochody z wynajmu, a oni zrobią z niego to samo, co ze swoim – w końcu będzie trzeba zrobić generalny remont.
Kiedy opowiedziałam o wszystkim Jakubowi, nawet nie próbował zrozumieć sytuacji siostry, stanowczo odmówił wpuszczenia ich do mieszkania dziadka, mimo że próbowałam wyjaśnić, że to tylko na czas. Nie wierzy w to, mówi, że Walentyna jeszcze urodzi czwarte dziecko, żeby nie musiała iść do pracy, a jej mąż, jak nie robił nic dla rodziny, tak dalej i dalej nic nie zmieni. Rozumiem, że ma rację, ale serce boli za siostrę, a moi rodzice będą smutni, jeśli jej odmówię.
Wczoraj Walentyna znów dzwoniła, sugerowała jednoznacznie, że już się przygotowali do przeprowadzki, prawie siedzą na walizkach, a ja nie mogłam jej powiedzieć, że nie bardzo chcę, żeby mieszkała w naszym mieszkaniu. Z Jakubem również nie chcę psuć relacji z powodu ich rodziny, mamy dobre stosunki, a ja dobrze rozumiem jego pozycję w tej sytuacji.
Jak więc teraz sobie z tym wszystkim poradzić, jak wszystko rozwiązać, żeby nikogo nie urazić?
