Ola wyszła z imprezy firmowej trochę wcześniej niż inni. Nawet nie została na świąteczny obiad, szła i płakała
Otrzymywanie prezentów jest przyjemne, ale nie zawsze. Czasami prezenty mogą naprawdę obrazić, na przykład jeśli podarujesz kobiecie krem przeciwzmarszczkowy i życzysz jej, aby wyglądała młodziej. Albo kupisz kobiecie patelnię na urodziny. Bardzo często dzieje się to nieumyślnie; mężczyzna może sobie wyobrażać, jak kobieta w pięknym fartuszku gotuje mu coś smacznego na tej patelni, uśmiecha się do niego, chwali… Mężczyźni mają zupełnie inne podejście do patelni niż kobiety.
Ale czasami ludzie celowo dają coś, żeby kogoś znieważać. A otrzymywanie obraźliwego prezentu to nie jest łatwa sprawa.
Tak właśnie Ola otrzymała kokos na noworocznym korporacyjnym spotkaniu. Święty Mikołaj wyciągnął ze swojego worka dla niej prawdziwy, kudłaty kokos zamiast pięknego termicznego kubka, modnej, błyszczącej etui na telefon czy bezprzewodowych słuchawek, jak dla innych jej koleżanek. Całość zorganizowała grupa najbardziej aktywnych dziewczyn z biura.
Ola nie była szczególnie zaprzyjaźniona z nikim w pracy; śmiali się z niej, że była niepozorna, zawsze posłuszna i cicha, nieco garbata czterdziestoletnia kobieta. Nie miała rodziny, ale wciąż marzyła o romantyzmie i miłości. I tutaj na przyjęciu także się z niej śmiali i celowo podarowali jej ten śmieszny, niezrozumiały kokos.
Kobieta była zdezorientowana, przytuliła prezent do siebie i tylko patrzyła na koleżanki zdumiona, podczas gdy one śmiały się prawie do łez. Piwały i bawiły się. Jedna koleżanka nawet żartobliwie dodała, że to po to, żeby Ola miała teraz kogo się opiekować.
Ola opuściła imprezę firmową nieco wcześniej niż inni. Nawet nie została na świąteczny obiad, chociaż dużo do niego przygotowała – upiekła ciasto i pokroiła sałatki. Ale nie chciała zostać. Szła i płakała jak dziecko, było jej tak gorzko i smutno, życie wydawało się tak bezowocne i bezsensowne. Szła do domu, gdzie było pusto i nikt jej nie spotka.
Już pod domem przywitał ją mężczyzna z sąsiedniego bloku i zapytał, co niesie.
Kobieta opowiedziała mu o kokosie i powiedziała, że prawdopodobnie zjawi się na kolację, jeśli uda jej się go rozbić. Kiedy była mała, zawsze stukała w drzwi na oślep, ale ten kokos prawdopodobnie nie da się tak łatwo rozbić.
Mężczyzna pomyślał i zaproponował, żeby poszli na budowę, która była niedaleko ich podwórka, i spróbowali rozbić kokos cegłą. Czemu nie? Ola i Witaly położyli kokos na asfalcie i zaczęli na przemian rzucać w niego cegłą. Ale się nie rozbijał! Zamiast tego jedna cegła, którą dziewczyna rzuciła, odbiła się prosto na nogę sąsiadce. „Aj! Ojej!” – krzyknął Witaly, tak jak za dzieciństwem. Potem mężczyzna powiedział, że jeśli dzisiaj nie uda mu się rozbić tego orzecha, jutro rozłupi go narzędziem na budowie. I nie takie twarde orzechy on rozbija, ten w końcu się podda. A tymczasem, chodząc powoli do sąsiadki i próbując przeciąć kudłaty prezent piłą. Piłowali, zmęczyli się, Ola ugotowała trochę makaronu, podczas gdy mężczyzna dalej rywalizował z orzechem, dodatkowo posypując go serem.
Jedli kolację, dzielili się historiami z dzieciństwa, żartowali, jak dzieci, spierali się o kokos, dużo się śmiali. A potem zrozumieli, że są sobie tak dobrze i przytulnie we dwoje, że nie chcą się rozstawać! Nowy Rok świętowali razem. Wszystkie kolejne Nowe Lata też, i za każdym razem kupowali kokosowy orzech jako symbol ich spotkania.
Ola odeszła ze starej pracy i nauczyła się być prowadzącą, pracowała na weselach i imprezach firmowych i zawsze dbała o to, aby nikt nikogo nie pozbawił prezentem i nie podarował czegoś obraźliwego, jak kiedyś kokosowy orzech.
Chociaż, jak się okazało, nie był taki zły, bo wewnątrz kokosa była miłość, przytulność i prawdziwe szczęście, a to – najważniejsze.
