«Nie chcę, żeby twoi rodzice zbliżali się do naszego dziecka!»

Na początku naszego związku ja i Aleksander wiedzieliśmy, że założymy rodzinę, więc zdecydowaliśmy się od razu zacząć odkładać na mieszkanie. A kiedy się pobraliśmy, zaczęliśmy jeszcze bardziej oszczędzać, aby jak najszybciej przeprowadzić się do własnego lokum. Rozumieliśmy, że czas leci, a potrzebnej sumy wciąż nie mamy, wtedy mąż postanowił, że nie zaszkodzi pomoc jego zamożnych rodziców. I poszedł po raz kolejny subtelnie o tym wspomnieć.

Kiedy poznałam Aleksandra, nie od razu zrozumiałam, że jego rodzice są bogaci, ponieważ byli ubrani jak zwykli ludzie i nie nosili nic szczególnie drogiego. Przed ślubem mąż poinformował mnie, że liczy na rodziców, którzy pomogą nam finansowo, abyśmy mogli wprowadzić się do nowego mieszkania, ale ich prezent wcale nam nie pomógł i zaczęliśmy wynajmować jednopokojowe mieszkanie.

Na wynajem, opłaty komunalne i życie wydajemy sporo pieniędzy, i choć zarabiamy całkiem nieźle, to przez kilka lat nie udało nam się odłożyć potrzebnej sumy. Przydałoby się nam choć na pierwszy wkład, remont i podstawowe meble (przecież zdecydowaliśmy, że kupimy mieszkanie w nowym osiedlu), ale na razie i takiej kwoty nie mamy.

Kiedy kilka miesięcy temu szliśmy do nich w gości, mąż jeszcze raz powiedział, że poruszy temat mieszkania, ale nie musiał tego robić, ponieważ temat sam wypłynął.

– Kiedy już przyniesiecie nam wnuki? Tak byśmy chcieli, żeby ktoś tu biegał małymi nóżkami! Czy wam już samym nie jest nudno?

– Nam też się chce, ale gdzie teraz dziecko w wynajętym mieszkaniu, kupimy własne i wtedy będziemy myśleć o dzieciach! – odpowiedziałam.

– A co, dziecku źle będzie mieszkać w wynajętym?

– No nie, ale wtedy całe życie będziemy się przeprowadzać z jednego wynajmu na drugi, bo z dzieckiem jest jeszcze mniej szans odłożyć pieniądze na zakup mieszkania! – odpowiedział mąż.

W tym momencie płynnie zmienili temat rozmowy, jakby nie wiedzieli, że mogą nam pomóc w zakupie mieszkania.

Minął miesiąc i dowiedzieliśmy się z mężem, że będziemy mieć dziecko. Nie rozważaliśmy innych opcji niż urodzić, choć planowaliśmy to zrobić po tym, jak będziemy mieć własne mieszkanie. Mąż jednak nabrał pewności, że kiedy młodzi dziadkowie dowiedzą się o narodzinach wnuczki, na pewno pomogą z pierwszym wkładem na mieszkanie! Starałam się na to nie liczyć, ale tliła się we mnie nadzieja, że tak zrobią.

W sumie, wybraliśmy dzień i pojechaliśmy, żeby przekazać im wiadomość!

– Mamy dla was świetną wiadomość! Wkrótce zostaniecie babcią i dziadkiem! – powiedział mąż.

– Naprawdę! – wykrzyknęła jego mama.

– Och, doczekaliśmy się tego momentu! – krzyknął teść.

Dalej przyjmowaliśmy ich gratulacje i sami im gratulowaliśmy nowego etapu w życiu, a potem mąż zaczął rozmowę o tym, że chciałby, aby pomogli nam z opłatą pierwszej wpłaty, a dalej już sami postaramy się sobie poradzić.

– Nie mamy pieniędzy, które moglibyśmy wam dać! – powiedziała teściowa, a ojciec tylko skinął głową. Wiedzieliśmy, że kłamią, ponieważ mają własny biznes, przynoszący dochód, który pokryłby nam remont, meble i zaliczkę! Co więcej, sam teść na poprzednim spotkaniu dzielił się, że planują kupić nowy samochód, który kosztuje tyle co dwa dwupokojowe mieszkania (!), chociaż ma już cztery.

Nie zaczęliśmy urządzać awantur ani padać na kolana i prosić o pieniądze. Pożegnaliśmy się i odeszliśmy stamtąd z podniesionymi głowami. Ale uraza wciąż pozostała.

Przez całą ciążę po prostu oczekiwałam, że lada moment przybiegną teściowie, żeby nam pomóc i odzyskać naszą przychylność, ale to nie nastąpiło. Dla siebie podjęłam ostateczną decyzję, że z tymi ludźmi nie chcę utrzymywać żadnych rodzinnych relacji. Jeśli samochód jest dla nich cenniejszy niż własna wnuczka, to niech cieszą się tym metalem i niańczą go, a nie własną krew!

Do narodzin dziecka pozostało kilka dni i teraz jestem pewna jak nigdy, że po urodzeniu córki nie będę chciała ich nawet blisko niej dopuścić!

Nie rozumiem ich! Dobrze, może uważają mnie za nikogo albo opierają się na tym, że wnuczka jeszcze się nie urodziła, ale ich syn już tyle razy prosił ich o pomoc – a oni go ignorują! I kim oni są po tym wszystkim?

Spread the love