Nie Rozumiem tych Okazałych Bankietów na 300 Osób na Kredyt. Dlatego o Naszym Weselu Powiedzieliśmy Tylko Rodzicom

Nie rozumiem tych okazałych bankietów na 300 osób na pieniądze w kredycie. Dlatego o naszym weselu nie mówiliśmy nikomu poza rodzicami.

Poznaliśmy się z Olą na uniwersytecie. Na ostatnim roku mieliśmy wspólne zajęcia. Od pierwszej chwili naszego poznania ta dziewczyna zaimponowała mi swoją wychowaną postawą i determinacją. Ola pochodziła z małej wsi, jednak od czasu przyjazdu na studia mieszkała w mieście, pracowała i wynajmowała tutaj mieszkanie.

Wkrótce zaczęliśmy się spotykać, a potem mieszkać razem. Kiedy ukończyliśmy studia, oświadczyłem się Oli. Pewnego dnia Ola powiedziała, że zostaliśmy zaproszeni na wesele jej kuzynki. Upewniła mnie, że świetnie się tam bawimy na jej rodzinnej ziemi i że to doskonała okazja, aby poznać jej rodzinę.

Nie miałem nic przeciwko, więc razem pojechaliśmy z Olą do jej wsi na wesele. Szczerze mówiąc, nigdy nie widziałem takiego rozmachu. Na uroczystość weselną przyjechała cała rodzina z okolicznych wsi, było nie mniej niż 300 osób. Czułem się jak w jakimś dziwnym śnie, gdzie wszyscy krewni Oli podchodzili do mnie, aby się przedstawić i mówić, że to my następni.

Kiedy wyobraziłem sobie, że te wszystkie osoby będą na naszym weselu, zalewając mnie zimnym potem, nie miałem pojęcia, po co wydawać szalone sumy na organizację wesela. W końcu, jeśli być może szczery, niewiele cieszyłem się z uczestnictwa w tym ogromnym weselu.

Jednak w rodzinie Oli tak jest zwyczajowo – świętuje się hucznie. Wesela trwają nie mniej niż 3-4 dni, na to wydarzenie przyjeżdża cała rodzina. Stoły uginały się od licznych potraw, a goście dawali serwisy, dywany, koce, czasem nawet worek ziemniaków, rzadko kiedy pieniądze.

Jednak organizacja takiego wesela wymaga ogromnych sum. Na przykład ta sama kuzynka Oli brała kredyt, ale świętowanie się nie opłaciło i ona wraz z mężem do dziś spłacają ten dług.

My z Olą nie chcieliśmy tego, dlatego kiedy ustaliliśmy datę naszego wesela, postanowiliśmy nie mówić o tym nikomu z rodziny poza naszymi rodzicami. Ola w pełni mnie wspierała. Po prostu wzięliśmy ślub i uczciliśmy to w gronie najbliższej rodziny.

Powiedziano – zrobiono. Wzięliśmy ślub w USC, spędziliśmy czas z najbliższymi przyjaciółmi i rodzicami. Zaoszczędzone pieniądze postanowiliśmy przeznaczyć na wypoczynek, taki miesiąc miodowy.

Jednak teraz wszyscy krewni żony wytykają mi, że nie zaprosiliśmy ich na wesele. Mówią, że ich nie szanujemy. Nikt nawet się nie wita, omijają nas szerokim łukiem, gdy odwiedzamy rodziców Oli. Nawet sama teściowa jest oburzona. Uważa, że zamiast odpoczynku powinniśmy zorganizować normalne wesele i zaprosić wszystkich krewnych. Według niej byłoby to właściwe. Twierdzi, że przez nasz brak zaproszeń teść i teściowa stracili szacunek wśród krewnych.

Rozumiem, że to życzenie rodziców, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego mieliśmy zorganizować wesele przede wszystkim dla krewnych, a nie dla siebie. Po co nam te okazałe uroczystości, by szanować krewnych, kiedy sami pozostajemy z długami? Wesela to święto męża i żony, moim zdaniem. My z Olą nie uznaliśmy za konieczne organizowanie hucznego przyjęcia.

Jednak wydaje mi się, że krewni Oli nie zapomną tej sytuacji w najbliższym czasie i na pewno nie zaproszą nas na żadne z ich „wzorcowych” wesel. Ale myślę, że jakoś to przetrwamy, choć sytuacja ta bardziej stresuje Olę niż mnie.

 

Spread the love