Teściowa zdecydowała, że powinnam opiekować się dzieckiem jej córki. Kiedy po raz kolejny zostawiła dziewczynkę na progu mojego domu, wezwałam taksówkę i pojechałam za nią

Z moim przyszłym mężem, Bogdanem, poznaliśmy się jeszcze na studiach. Od razu przyciągnął moją uwagę swoją charyzmą i wyglądem. Najpierw spacerowaliśmy razem, a potem zaproponował mi, żebyśmy się spotykali. Mieszkaliśmy w jednym akademiku. Na piątym roku Bogdan oświadczył mi się. Mój narzeczony znalazł dobrą pracę, a ja planowałam założyć rodzinę, urodzić dzieci i tworzyć ciepło domowego ogniska.

Po narodzinach naszego syna życie trochę się zmieniło. Syn często nie spał w nocy i większość dnia spędzał na rękach. Czułam się bardzo zmęczona, choć Bogdan starał się mnie wspierać. Rozumiałam jednak, że on też musi odpocząć, bo cały dzień ciężko pracował. Kiedy syn spał, ja robiłam wszystko w domu, więc na sen nie zostawało mi czasu. Gotowanie, sprzątanie, spacery z dzieckiem… i tak każdego dnia.

W ostatnim czasie teściowa zaczęła przynosić mi do domu czteroletnią córkę swojej córki, czyli wnuczkę. Już wcześniej kilka razy opiekowałam się dziewczynką. Lubiłam opowiadać jej bajki, uczyć wierszy i chodzić z nią na spacery. Teraz jednak, mając własne dziecko, nie miałam czasu na opiekę nad innymi. Teściowa i siostra mojego męża nie chciały tego zrozumieć. Po prostu przywoziły dziewczynkę do mnie i zostawiały ją na cały dzień bez żadnego uprzedzenia. Teściowa tłumaczyła to tym, że musi pilnie pojechać na godzinę na targ, ale wracała dopiero w południe. W tym czasie jej córka, Lubka, załatwiała swoje sprawy: chodziła po sklepach, robiła manicure… A ja stałam się darmową nianią.

Nie wytrzymałam i powiedziałam teściowej, że to jej córka powinna zajmować się własnym dzieckiem. Na to teściowa odparła, że Lubka ma mnóstwo spraw, a ja i tak siedzę w domu. Czy to normalne, że te dwie kobiety rozwiązują swoje problemy moim kosztem? Postanowiłam, że muszę postawić temu kres.

Kiedy teściowa po raz kolejny rano przywiozła mi swoją wnuczkę, zostawiła ją bez słowa i wyszła. Bez wahania spakowałam swojego syna, wzięłam dziewczynkę, zamówiłam taksówkę i pojechałam za teściową, żeby oddać jej wnuczkę. Była wściekła. Zaczęła wyzywać mnie od najgorszych, krzycząc, że nie szanuję ich rodziny i zachowuję się jak ostatnia egoistka.

Odpowiedziałam, że nie zamierzam więcej opiekować się cudzymi dziećmi. A jeśli sytuacja się powtórzy, zgłoszę to do opieki społecznej.

Od tamtej pory dla teściowej i siostry męża stałam się największym wrogiem. Nikt ze mną nie rozmawia. Oczywiście, nie jestem zachwycona konfliktem, ale to już naprawdę przekraczało wszelkie granice.

A kto mi pomoże?

Spread the love