Wszystko wyszło tak, jak przewidywałam, a teraz syn obwinia mnie za wszystko. – Wiedziałaś o wszystkim, mamo, i nic mi nie powiedziałaś. Jesteś taką samą zdrajczynią jak ona – wyrzuca mi Andrzej. – A czego się spodziewałeś? Ostrzegałam cię przed tym – przypomniałam mu. – Synu, tak nie można. Marta to twoja żona, musisz liczyć się z jej zdaniem – nie raz mówiłam mojemu synowi, ale Andrzej nie chciał mnie słuchać. W końcu synowa odeszła od niego

– Nigdzie ode mnie nie odejdzie. Jestem jej mężem, a moje słowo to prawo – mówił.

Wszystko wyszło dokładnie tak, jak przewidywałam, a teraz to ja jestem winna.

– Wiedziałaś o wszystkim, mamo, i nic mi nie powiedziałaś. Jesteś taką samą zdrajczynią jak ona – wyrzuca mi Andrzej.

– A czego się spodziewałeś? Ostrzegałam cię przed tym – przypomniałam mu.

Chodzi o to, że niedawno od mojego syna odeszła żona. Synowa długo wszystko znosiła, a potem zrobiła coś, czego nawet ja się po niej nie spodziewałam, chociaż zawsze stałam po jej stronie.

Synowa w tajemnicy przed mężem odkładała pieniądze, a kiedy zebrała odpowiednią sumę, uciekła z dzieckiem do innego miasta. A wcześniej złożyła pozew o rozwód.

Syn uważa, że to podły czyn, ale wszystko nie jest takie jednoznaczne. Na jej miejscu zrobiłabym to samo. Chociaż i ja czuję się winna w tej sytuacji.

W mojej rodzinie miałam podobną sytuację – mój mąż uważał się za głowę rodziny i podejmował wszystkie ważne decyzje, nie zważając na moje zdanie.

Ja ze wszystkim się godziłam, bo byłam finansowo zależna od męża. Kiedy się pobraliśmy, był przeciwny, żebym pracowała. Zarabiał dobrze, więc uważał, że nie muszę pracować, a moje główne zadanie to zajmowanie się domem i synem.

Początkowo wszystko było dobrze, ale z czasem stał się bardzo oszczędny, żeby nie powiedzieć skąpy, więc musiałam prosić go o pieniądze nawet na najpotrzebniejsze rzeczy. To było bardzo nieprzyjemne.

Nic dziwnego, że mój syn, dorastając w takiej rodzinie, przejął najgorsze nasze tradycje i stał się taki jak jego ojciec.

Kiedy po raz pierwszy przyprowadził do domu, bardzo mi się spodobała – była szczera, dobra i piękna. Andrzej miał z nią prawdziwe szczęście.

Przed ślubem Marta pracowała, ale potem urodziła dziecko, poszła na urlop macierzyński, a po tym Andrzej zaczął nalegać, żeby już została w domu. Argumentował to tym, że dziecko jest jeszcze małe i wymaga dużo uwagi. Zarabiał nieźle, więc mógł utrzymać rodzinę sam.

Synowa się zgodziła. Początkowo wszystko było dobrze, ale potem sytuacja zaczęła przypominać to, co kiedyś spotkało mnie. Andrzej zaczął oszczędzać i przestał dawać synowej pieniądze.

Kiedy do nich przychodziłam, było mi jej żal. No bo jak to możliwe, że żona musi prosić męża o pieniądze na podstawowe rzeczy higieniczne. Nie chciała nowego futra, tylko mówiła, że potrzebuje szamponu czy żelu pod prysznic, a on odpowiadał, że mają mydło i to powinno wystarczyć.

Wielokrotnie mówiłam synowi, że źle postępuje i że żona go opuści, ale nie chciał mnie słuchać.

– Nigdzie ode mnie nie odejdzie! – mówił. – Powinna być szczęśliwa, że ma takiego męża jak ja.

Samozadowolenie Andrzeja do niczego dobrego nie doprowadziło. Synowa była mądrą dziewczyną, znalazła pracę w internecie i zaczęła nieźle zarabiać. Syn o tym nic nie wiedział.

Wszystkie pieniądze odkładała, a kiedy miała już wystarczającą sumę, odeszła od Andrzeja.

Nie potępiam jej, bo widziałam, jak było jej ciężko. Syn w dużej mierze sam jest winny. Jeśli chcesz, żeby żona siedziała w domu, to nie rób tak, żeby musiała prosić o pieniądze na podstawowe rzeczy.

A co ty o tym myślisz?

Spread the love