Nie Mogę Już Przekraczać Progu Domu Mojej Teściowej. Moje Cierpliwość Jest na Granicy
Moi rodzice, mama mojego męża i my wszyscy mieszkamy w małym miasteczku. Różnica jest taka, że my kupiliśmy mieszkanie w samym centrum, podczas gdy nasi rodzice mieszkają na obrzeżach, ale w różnych kierunkach.
Mamy dorosłe dzieci, które już dawno wyjechały i zamieszkały w większym mieście, gdzie założyły swoje rodziny po ukończeniu studiów.
Każdy weekend spędzamy na odwiedzaniu naszych rodziców, bo to już starsi ludzie. Moja mama, choć ma już ponad 70 lat, wciąż doskonale sobie radzi. Jej dom lśni czystością – wszędzie porządek, firanki, obrusy – wszystko bielutkie. Okna i lustra bez żadnych smug, a naczynia aż skrzypią od czystości. Co więcej, mama nadal pracuje – chodzi na pocztę.
Ale co do mamy mojego męża – tu sprawa wygląda zupełnie inaczej. U teściowej po prostu nie mogę długo wytrzymać. Dwie godziny to mój absolutny maks. Najbardziej boli mnie, że mój mąż tego nie rozumie i przez to często się kłócimy.
W jej domu wszystko jest brudne. Chodzenie boso to po prostu koszmar, na meblach pełno kurzu, a w pokojach unosi się intensywny zapach starości. Naczynia są żółte i tłuste, chociaż teściowa twierdzi, że je myje. W szafkach można znaleźć brudne słoiki, a w zlewie często zalega stos nieumytych naczyń, który tylko rośnie z tygodnia na tydzień.
Nie wspominając już o firankach, zasłonach czy pościeli, które nie były prane od dawna, mimo że w łazience stoi nowiutka pralka.
Kiedy zaproponowałam, że będziemy z mężem pomagać jej w sprzątaniu i praniu, teściowa stanowczo odmówiła. Powiedziała, że sama sobie poradzi i naszej pomocy nie chce. Próbowaliśmy nawet wynająć firmę sprzątającą, ale ona kategorycznie się sprzeciwiła, mówiąc, że to jej dom i tylko ona będzie w nim rządzić.
Nie jestem w stanie jeść niczego, co teściowa chce mi podać. Na samą myśl o tym, jak to było przygotowane, i o tych żółtych talerzach, robi mi się niedobrze. To naprawdę koszmar.
Każdego weekendu odliczam minuty do momentu, kiedy wyjdziemy z jej domu. A co gorsza, teściowa nie pozwala otworzyć okien, by wpuścić świeże powietrze.
Jednocześnie nie możemy przestać jeździć, bo to ona dała życie mojemu mężowi. Nieodwiedzanie jej wyglądałoby jak brak szacunku.
Nie wyobrażacie sobie, jak wielki ból emocjonalny sprawiają mi te wizyty. Choć nie powinnam się tym dzielić, coraz częściej myślę o rzeczach, o których lepiej nie mówić… Takie to sprawy.
