– Albo dziecko mieszka ze mną, albo niech sama je wychowuje – upierał się brat
Brat z powodu swojej upartości jest gotów zerwać relacje nie tylko z byłą żoną, ale i z własną córką, która nie ma nic wspólnego z ich kłótniami.
Dziewczynka ma tylko pięć lat, jeszcze nie rozumie nawet połowy tego, co się dzieje. I na pewno nie może wpłynąć na relacje, w których jej rodzice zupełnie nie mogą się dogadać.
Nie wiem, co takiego przeskoczyło w głowie mojego brata. Oczywiście, nie jest święty, ale wcześniej nie był tak głupio uparty. Teraz opowieści jego żony wydają się bardziej wiarygodne.
Od kilku ostatnich lat mam wrażenie, że w ogóle nie znam mojego brata. Zawsze był dobrym i wrażliwym chłopakiem. Nawet w dzieciństwie trudno było się z nim pokłócić. Wobec mnie zawsze był cierpliwy, bronił mnie przed rodzicami, pomagał. Zawsze miał wielu przyjaciół.
Ożenił się z miłości. Patrząc na ich zdjęcia ślubne, nawet największy cynik zobaczyłby, że to zakochana, szczęśliwa para.
Jego żona zaszła w ciążę niemal od razu po ślubie. Brat nosił ją na rękach, dmuchał i chuchał, a wokół córki biegał, bał się na nią dmuchnąć.
Ja i cała rodzina byliśmy pewni, że życie rodzinne brata będzie długie i szczęśliwe. Ale dwa lata temu brat zaczął się zmieniać.
Na zewnątrz robili wszystko, by nikt niczego nie podejrzewał. Ale byłam częstym gościem w ich domu i widziałam, jak ich relacje zaczęły się zmieniać. Szczera rozmowa z bratem nic nie dała. Twierdził, że jest po prostu zmęczony pracą, ale wkrótce będzie miał urlop, odpocznie i będzie jak nowy.
Urlop nie uratował sytuacji, w ich rodzinie napięcie nadal rosło. Wtedy postanowiłam porozmawiać z jego żoną. Normalnie się komunikowałyśmy, ale nigdy nie wnikałam w jej sprawy.
Ona nie od razu, ale opowiedziała, że brat bardzo się zmienił. Zaczęła go drażnić każda drobnostka. Jeśli wcześniej potrafił przyznać się do błędów, to teraz brat obstawał przy swoim.
Zaczął pozwalać sobie na grubiaństwo w stosunku do żony, a na córkę zwracał coraz mniej uwagi. W to już trudno było uwierzyć, choć nie rozumiałam, po co bratowa miałaby mnie okłamywać.
Nie oskarżałam jej o kłamstwo, ale też nie do końca wierzyłam w jej opowieści. Jednak ostatnie wydarzenia wyraźnie pokazały, że niepotrzebnie w nie wątpiłam.
Nikt nie zrozumiał, co się stało, ale brat ogłosił rodzinie, że się rozwodzą. Dla wielu było to bardzo nieprzyjemne zaskoczenie. Nie sądziłam, że do tego dojdzie.
Brat odmówił rozmowy na ten temat, więc postanowiłam porozmawiać z jego żoną. Uśmiechała się smutno i odpowiadała, że to jest naturalny wynik ich relacji.
Okazało się, że wszystko stawało się tylko gorsze. Brat wiecznie zostawał w pracy, wracał, jadł i kładł się spać, a w weekendy wolał gdzieś jeździć, jak mówił, do przyjaciół.
Żony i córki ze sobą nie zabierał, krzyczał, że chce normalnie odpocząć, a męczyć się może i w domu. Tak stopniowo relacje rodzinne zeszły na nic.
Oświadczenie o rozwodzie to po prostu wynik tego, co trwało ostatnie dwa lata. Bratowa powiedziała, że była na to gotowa psychicznie, choć do końca miała nadzieję, że wszystko się ułoży. Ale to nie było ostatnie wstrząsające wydarzenie. Potem nastąpił rozwód, podczas którego wszystkim włosy stawały dęba. Brat postanowił podzielić wszystko, co zostało kupione w trakcie małżeństwa.
Nikt nie spodziewał się takiej drobiazgowości z jego strony. Dzielić pościel i naczynia? Serio? To jakieś dziwne zachowanie jak na normalnego mężczyznę. Gdyby pościel była z jedwabiu, a naczynia antyczne, to może miałoby to sens. Ale zwykłe widelce, zwykłe poszwy. O co tu się sądzić? Nikt tego nie rozumiał.
Mama płakała i mówiła, że podaruje bratu i pościel, i sztućce, i naczynia, niech już przestanie się kompromitować i spokojnie się rozwiedzie. Ale brat stwierdził, że to kwestia zasad, choć nikt nie rozumiał, skąd nagle wzięły się u niego takie dziwne zasady. Przecież wcześniej był normalnym człowiekiem.
Jeszcze gorzej było, gdy zaczęli procesować się o dziecko. Brat zachowywał się bardzo brzydko, przedstawiając byłą żonę jako prawdziwego potwora i wariatkę. A kiedy sąd postanowił zostawić dziecko z matką, po prostu przestał się z nimi kontaktować. No, z żoną to zrozumiałe, ale dlaczego z córką?
– Albo dziecko mieszka ze mną, albo niech sama je wychowuje – oświadczył brat, gdy rodzice próbowali go napomnieć.
Bratowa naturalnie odmówiła, a nasi rodzice, widząc dziwne zachowanie syna, nawet nie protestowali, wspierając matkę dziecka.
Brat teraz nie kontaktuje się nawet z rodzicami. Sama nie wiem, jak z nim rozmawiać. Nie rozumiem, co się stało, dlaczego brat tak się zmienił? On sam nic nie mówi, a ja nie mam żadnych przypuszczeń.
