Były, z którym rozstałam się w złych relacjach, pojawił się w moim życiu, gdy skończyłam trzydzieści lat. Przyznał, że wciąż mnie kocha

W college’u byłam zakochana w jednym chłopaku. Wydawało się, że nie wyróżniał się niczym szczególnym. Był pulchny, ale wysoki i szeroki w ramionach. Uwielbiał czytać i oglądać filmy. Żadna impreza nie mogła się odbyć bez niego. Był duszą towarzystwa.

Nie miałam odwagi zrobić pierwszego kroku. Czekałam, aż sam zwróci na mnie uwagę. Miał dziewczynę. Najpierw jedną, potem drugą. A ja czekałam. W końcu mnie zauważył. Zobaczyłam u niego ciekawą książkę i zaczęłam o nią pytać. On się mną zainteresował.

Nasze relacje nie rozwijały się liniowo. Przypominały raczej huśtawkę. Najpierw wszystko było dobrze, potem długi okres kłótni. Rozstawaliśmy się i znów schodziliśmy. Nie mogliśmy bez siebie żyć.

Jedna z kłótni zakończyła się ostatecznym rozstaniem. Nie chciał budować wspólnej przyszłości, nie miał ochoty zakładać rodziny. Nasza nauka dobiegała końca. Coraz częściej poruszałam tematy dotyczące przyszłości. On miał jedną odpowiedź:

„Czepiasz się!”

Żyłam dalej swoim życiem. Przeprowadziłam się do innego miasta, znalazłam pracę, poznałam nowych ludzi. Mój były znalazł sobie dziewczynę, o jakiej marzył. Ona nie planowała z nim przyszłości, żyła dniem dzisiejszym.

Nic im nie wyszło. Ta dziewczyna była zwolenniczką wolnej miłości. Odeszła do innego.

Były pojawił się w moim życiu, gdy skończyłam trzydzieści lat. Przyznał, że wciąż mnie kocha. Jestem jego jedyną miłością. Pierwszą i niezapomnianą. On również był moją pierwszą miłością, ale ja go przerosłam. Zrobiłam krok naprzód. Moje uczucia dawno wygasły.

Dla niektórych pierwsza miłość jest niezapomniana. Głęboko osadza się w sercu i zostaje tam na całe życie. Dla innych pierwsza miłość staje się lekcją. Tak było w moim przypadku. To była gorzka lekcja, ale cieszę się, że ją przeżyłam.

Spread the love