Żyjemy z teściową, a mąż oddaje całą swoją pensję mamie. Twierdzi, że ona lepiej zarządza pieniędzmi

Nie dość, że życie pod jednym dachem z teściową nie jest dla mnie wielką radością, to teraz jeszcze mąż oddaje jej wszystkie pieniądze, bo według niego “mama lepiej zarządza pieniędzmi”. I ona zarządza nimi, a ja muszę prosić o pieniądze na swoje potrzeby, co jest bardzo upokarzające.

Po ślubie mieszkaliśmy z mężem w wynajmowanym mieszkaniu. Początkowo miała nam przypaść mieszkanie po babci męża, ale miesiąc przed naszym ślubem jego siostra ogłosiła, że jest w ciąży i planuje ślub. Teściowa uznała, że mieszkanie bardziej przyda się córce, a mój mąż nie protestował.

Siostra męża wyszła za mąż trzy tygodnie przed nami i natychmiast wprowadziła się z mężem do oddzielnego mieszkania. Nie sprzeczałam się, choć było mi trochę przykro. Miałam wrażenie, że siostra męża specjalnie się spieszyła, abyśmy nie dostali mieszkania.

Gdy pracowaliśmy, mieliśmy wystarczająco pieniędzy, ale gdy zaszłam w ciążę, wszystko się zmieniło. Ze względu na obawy mojego lekarza, musiałam niemal od razu pójść na urlop i często leżałam w szpitalu. Pieniędzy znacznie ubyło, a wydatki wzrosły. Wtedy mąż zdecydował, że trzeba coś z tym zrobić.

Postanowił, że przeprowadzimy się do jego matki, nie pytając mnie o zdanie. Byłam w szpitalu, a gdy wróciłam, od razu trafiłam do teściowej. Bardzo mnie to zdenerwowało, bo mąż podjął tę decyzję samodzielnie, nie konsultując się ze mną.

Nie mogę powiedzieć, że teściowa jakoś mnie atakowała. Po prostu dawała mi do zrozumienia, że jestem tylko gościem w jej domu. Nie pozwalała mi gotować ani sprzątać, pod pretekstem dbania o moje zdrowie. Ale jej twarz wyraźnie mówiła, że to ona jest tu panią domu, a ja powinnam siedzieć cicho.

Część pensji męża była przeznaczona na utrzymanie domu, resztę oddawał mi, zostawiając sobie niewielką sumę na własne potrzeby. Kupowałam ubrania, trochę jedzenia. Sama pracowałam dorywczo, a moja pensja była skromna. Ale jakoś sobie radziliśmy.

Teściowa nie traciła okazji, aby skomentować moje zakupy. Mleko było zawsze nie tej marki, jogurty nie takie, owoce też, mięso nieumiejętnie wybrane, a na ubrania wydaję za dużo, choć można się ubrać znacznie taniej.

Mówiła to wszystko bez krzyku, jakby mimochodem, ale robiła to ciągle, zwłaszcza przy mężu. W końcu udało jej się wmówić synowi, że jego żona nie umie zarządzać pieniędzmi. Mąż zaczął oddawać całą pensję matce, bo sam prawie nie potrzebował pieniędzy. Do pracy jeździł autobusem z fabryki, matka przygotowywała mu lunch, a nałogów nie miał. Po co mu więc pieniądze?

Nie podobało mi się, że wszystkie finanse są w rękach teściowej. Próbowałam porozmawiać z mężem na ten temat, ale on nie rozumiał, co mi się nie podoba.

– Mama tu gospodaruje, gotuje, kupuje produkty, więc logiczne, że to ona trzyma pieniądze. Lepiej nimi zarządza. Jeśli czegoś potrzebujesz, po prostu powiedz jej, a ona da ci potrzebną sumę.

Wkurzało mnie, że muszę prosić teściową o pieniądze. A to naprawdę było proszenie, bo ona zawsze wiedziała lepiej, co jest mi potrzebne. Na przykład jaki ubranie jest mi niezbędne, a jaki nie.

– Powiedz mi, po co wydawać pieniądze na kolejny ciuch? Teraz będziesz tyć, a potem stanie się za mały. I gdzie masz chodzić? Do pracy prawie nie chodzisz, a na wizytę do lekarza można pójść w starym ubraniu, nikt cię nie zje.

– Nie, nie będziesz marnować pieniędzy, przecież musisz oszczędzać – dziecko się wkrótce urodzi, a i nie będziesz wiecznie ze mną mieszkać – odpowiedziała teściowa, gdy poprosiłam ją o pieniądze na nowe ubrania.

Nie jestem zakupoholiczką, więc rzeczy kupuję tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Teraz jest to konieczność – moje stare rzeczy już na mnie nie pasują, a te, które pasują, wyglądają bardzo źle i nadają się tylko do noszenia w domu. To samo dotyczy kosmetyków. Teściowa uważa, że nie powinnam się malować, bo noszę dziecko, a każda kosmetyka to chemia.

Spread the love