Zarabiam pieniądze i wychowuję dzieci, a mąż siedzi w domu i gra w gry komputerowe
Po zwolnieniu z pracy mój mąż zupełnie się rozleniwił i nie chce nic robić w domu.
Rok temu mojego męża zwolnili. Tak bywa, nie on pierwszy i nie ostatni. Dobrze, że zwolnili go zgodnie z prawem, ze wszystkimi należnymi odprawami, które przez jakiś czas były głównym argumentem jego siedzenia w domu. Pieniądze wpływały, choć nie takie jak wcześniej, i to wystarczało.
Ale potem strumyk pieniędzy zaczął stopniowo wysychać, więc mąż musiał iść do urzędu pracy i złożyć wniosek o poszukiwanie pracy. Złożył wniosek, ale oferty, które do tej pory mu proponowano, nie odpowiadały mu – to pensja za mała, to szef na rozmowie się nie spodobał, to praca za ciężka. Słowem – zaczął grymasić.
Teraz oferty pracy dostaje bardzo rzadko, widocznie zrozumieli, że temu poszukującemu nie można dogodzić. Boję się, że wkrótce w ogóle zostanie skreślony z ewidencji. Ale mąż się tym nie przejmuje. Na moje prośby, by wziął na siebie chociaż obowiązki domowe, zupełnie nie reaguje. Zasiedział się przy grach komputerowych i ciągle widzę tylko jego kark pochylony nad ekranem smartfona. Nie daj Boże go przerwać, kiedy w tym wirtualnym świecie dzieją się jakieś „ważne” wydarzenia, mąż po prostu wybucha i zaczyna krzyczeć.
Dziecko też go nie interesuje, do przedszkola i z powrotem chodzę z synem ja („No przecież ci po drodze, trudno?”). Tak oto żyjemy. Nawet na podstawowe zadania, jak sprzątanie domu, nie mogę go namówić – mąż ma do przejścia kolejny poziom gry. Pójść do sklepu i zrobić zakupy: „Ty się w tym lepiej orientujesz!”
Gry komputerowe tak pochłonęły mojego męża, że przestało go interesować nawet nasze życie intymne. Zrobiłam eksperyment – przez miesiąc nie inicjowałam zbliżeń wieczorami, a mąż zniósł tę abstynencję bez żadnych problemów. Po co, skoro są wszelkiego rodzaju strzelanki, latanki, czołgi?
Nie wiem, co z nim zrobić, jak go zmusić, żeby wrócił do rodziny. Chyba trzeba postawić ultimatum, niech się wreszcie ogarnie, idzie do pracy i zapomni o dziecięcych zabawkach na telefonie, w końcu jest już dużym chłopcem. A jeśli się nie uda, będę musiała go wyrzucić z domu, bo po co mi taki, który tylko gra, śpi, je i… resztę możecie sobie dopowiedzieć.
