Nie mam już brata, ponieważ pieniądze bardzo go zmieniły. W dzieciństwie dzieliliśmy się ostatnim cukierkiem na pół i miałam nadzieję, że przez całe życie będziemy sobie wzajemnie pomagać. Ale muszę przyznać, że się pomyliłam. Teraz mam trudną sytuację i brat mógłby mi pomóc, ale mi odmówił.

– Nie warto, Mario, mieszać tych pojęć, rodzina to rodzina, a pieniądze to inna sprawa. Sama pomyśl, już dawno nie jesteśmy dziećmi, które dzieliły się cukierkami – powiedział mi Wiktor.

Słucham go i rozumiem, że nie mam już brata, bo pieniądze bardzo go zmieniły. W dzieciństwie naprawdę dzieliliśmy się ostatnim cukierkiem na pół i miałam nadzieję, że przez całe życie będziemy sobie wzajemnie pomagać. Ale muszę przyznać, że się pomyliłam.

Teraz mam trudną sytuację i brat mógłby mi pomóc, ale mi odmówił. Po tym nie chcę utrzymywać z nim rodzinnych relacji, bo jaki z niego brat po tym wszystkim?

Wiktor żyje dostatnio, z żoną mają nowe trzypokojowe mieszkanie w centrum miasta, które kupili cztery lata temu. A swoje stare dwupokojowe mieszkanie wynajmują.

Wiktor ma 40 lat, mają jedynego 20-letniego syna, który z nimi nie mieszka, studiuje za granicą w Niemczech i nie zamierza wracać do domu.

Brat dobrze zarabia, a jego żona nie odstaje od niego, żyją dostatnio i niczego sobie nie odmawiają.

Z bratem widujemy się rzadko, jestem starszą siostrą, mam dwie dorosłe córki, starsza niedawno wyszła za mąż, a młodsza kończy szkołę.

W przeciwieństwie do brata, żyję skromnie. Mamy małe dwupokojowe mieszkanie, w którym wszyscy mieszkamy. Ale teraz, kiedy córka wyszła za mąż, pojawił się problem z mieszkaniem.

Dlatego pomyślałam – brat wynajmuje mieszkanie obcym ludziom, dlaczego więc nie pomóc bliskiej krewnej? Przecież to nie są obcy ludzie.

Jego synowi to mieszkanie na pewno się nie przyda, z tego co wiem, planuje zostać za granicą. Sam brat zarabia tak dobrze, że te kilka tysięcy złotych z wynajmu nie robi mu różnicy finansowo.

Wzięłam pudełko cukierków i poszłam w niedzielę do brata, prosić, żeby wpuścił moją córkę z zięciem do swojego wolnego mieszkania. Byłam pewna, że brat mi nie odmówi.

Ale czekała mnie niespodzianka. W domu była tylko bratowa i ona jasno wyjaśniła, że nie można mieszać pieniędzy i relacji rodzinnych, więc dalej będą wynajmować swoje mieszkanie obcym ludziom.

Kiedy brat wrócił do domu, tylko potwierdził słowa swojej żony, mówiąc: „Mario, przepraszam, ale nie mogę pomóc”.

– Mario, zrozum, teraz ich wpuszczę, oni się tam zadomowią, a co potem? Wyrzucać krewną z dziećmi? – tłumaczył się brat.

Siedzę u nich w kuchni, piję herbatę z cukierkami, które kupiłam za ostatnie pieniądze i przyniosłam, a u nich kanapki z czerwonym kawiorem.

Nawet nie zamierzali mnie poczęstować, a przecież to niedziela, jesteśmy rodziną, moglibyśmy usiąść, porozmawiać, w końcu nie widujemy się tak często.

Jednak brat z bratową odmówili mi i szybko mnie wyprosili z domu. Wyszłam od nich i zrobiło mi się tak przykro, że nie mogę tego opisać słowami. Mają wszystko, mogliby mnie trochę wesprzeć.

W dzieciństwie żyliśmy z bratem bardzo zgodnie, jako starsza siostra dzieliłam się z nim wszystkim, zawsze go broniłam. Myślałam, że wyrośnie i będzie dla mnie oparciem i wsparciem. Ale niestety, to nie tak, teraz rozumiem, że nie mam brata.

Czy pieniądze są dla niego ważniejsze od relacji rodzinnych? Gdybym była na jego miejscu, na pewno bym mu pomogła. I kto z nas ma rację w tej sytuacji?

Spread the love