Syn z synową rozwiedli się, a potem Anna wróciła. Nie ułożyło się im życie rodzinne, ona raz odchodziła, raz wracała. Andrzej dużo zarabiał, ale potem zostawił swoje mieszkanie żonie, a sam wyjechał mieszkać na działkę
Mój syn Andrzej jest bardzo mądrym i dobrym człowiekiem, ale w życiu nie miał szczęścia. W połowie lat 90. Andrzej z wyróżnieniem ukończył studia wyższe, zaproponowano mu pracę jako programista, co w tamtych czasach było bardzo rzadkim, ale perspektywicznym i dobrze płatnym zawodem, jednak Andrzej poszedł pracować w swoim zawodzie, zarabiał na życie swoją wiedzą.
Do roku 2000 Andrzej już był w stanie sam kupić sobie własne mieszkanie, i to nie jakieś małe i tanie, ale nowe, dobre dwupokojowe. W tym samym roku się ożenił, a w 2001 roku urodziła mu się córka.
Szczerze mówiąc, wszyscy widzieli, że czeka go świetlana przyszłość, jego sprawy szły w górę. Ale rok 2003 przyniósł zmiany – syn nie czuł się dobrze, trafił do szpitala. Żona prawie nie przychodziła do Andrzeja, nie winię jej, była z córką w domu. A ja miałam wtedy trudne czasy – praca-szpital-dom. Na szczęście przyjaciele i podwładni syna pomagali wtedy jego rodzinie, a także jemu samemu zbierali pieniądze.
Z czasem sytuacja się poprawiła, Andrzej wrócił do domu, ale nie mógł już pracować tak jak wcześniej, znaleźli już za niego zastępstwo, a Andrzej poszedł pracować jako administrator systemów w obcej firmie.
Oczywiście, praca dla kogoś to zupełnie co innego niż praca na własny rachunek. Pieniędzy było już mniej, moja synowa Anna wtedy była zmęczona, narzekała, że muszą żyć bez dostatku, do którego się przyzwyczaiła. My ze swatami ciągle staraliśmy się ich pogodzić, chcieliśmy, żeby znaleźli wspólny język, przy czym swatowie stali po stronie mojego syna, przekonując swoją córkę, żeby zrozumiała sytuację, która się rozwinęła.
Wnuczka rosła, Andrzej bardzo kochał swoją córeczkę, myślę, że znosił wszystkie wyrzuty żony tylko po to, żeby być blisko córki. A w 2014 roku mój syn dowiedział się, że Anna spotkała innego mężczyznę, a nawet wtedy od razu nie odszedł, to ona sama odeszła dwa lata później, po prostu go zostawiła.
Potem nagle Anna zdecydowała się wrócić, gdy wnuczka miała już 18 lat, ale trudno było z nią żyć. Anna raz odchodziła, raz wracała i ciągle była z czegoś niezadowolona. Rozwiedli się z Andrzejem rok temu.
Ich mieszkanie było początkowo własnością syna, ponieważ Andrzej kupił je za własne pieniądze jeszcze przed ślubem. Mój syn potem całą nieruchomość przepisał na córkę, mimo że prosiłam go, żeby tego nie robił.
Wnuczka właśnie szykowała się do ślubu, więc Andrzej uznał, że będzie słuszne zwolnić mieszkanie dla swojej córki i wyjechał mieszkać za miasto, na działkę. Prosiłam go, żeby zamieszkał ze mną, ale on wolał działkę, powiedział, że tam mu będzie lepiej, będzie oddychać świeżym powietrzem, pracować na ziemi, a zarabiać może i tam, bo pracuje zdalnie, ostatnio pracował z domu.
Ale wnuczce nic nie wyszło, nie wyszła za mąż. Natomiast moja wnuczka wpuściła do swojego mieszkania swoją matkę, która tego lata wyszła za mąż. I nie tylko swoją rodzoną matkę, ale także jej nowego męża, który nie miał niczego – taki z niego niedobry człowiek, ale dla synowej duma, że jest młodszy od niej o 4 lata.
Ten mężczyzna jest jeszcze zameldowany w tamtym mieszkaniu razem z moją byłą synową. Wychodzi na to, że mój syn włożył tyle pracy w to mieszkanie, żeby mieszkali tam obcy ludzie. Proszę go, żeby tego nie zostawił tak, ale Andrzej nie chce nic robić.
