— Zawsze na mnie oszczędzałaś! — oznajmił mąż
— Przez pół roku mąż w ogóle nie pracował. Nie wiem, jak udało nam się wtedy związać koniec z końcem. Wykorzystaliśmy wszystkie oszczędności, na szczęście nie zaciągnęliśmy długów — opowiada Małgorzata.
Tak, każdy może mieć trudne chwile w życiu, dlatego Małgorzata nie naciskała na męża. Przez 9 lat małżeństwa zdążyli zostać rodzicami dwójki dzieci, kupić mieszkanie i samochód. Jednak kiedy mąż przestał pracować, sytuacja stała się naprawdę trudna.
— Sama byłam na drugim urlopie macierzyńskim, a tu jeszcze Maks stracił pracę. Od razu zaczęłam szukać jakiejś pracy, żeby przynajmniej trochę pieniędzy wnieść do domu. A do tego teściowa zaczęła wtrącać się w nasze sprawy, choć wcześniej w ogóle się nie mieszała — tłumaczy Małgorzata.
Maksymilian od dawna chciał zmienić pracę, bo wiele rzeczy mu tam nie odpowiadało. Planował znaleźć nową pracę, a potem odejść z obecnej, ale wszystko poszło nie tak. Został zwolniony, ponieważ firma zbankrutowała. Nie kłócił się z szefem, bo to było bezcelowe.
Mąż postanowił dokończyć studia, napisać pracę dyplomową, a potem znaleźć pracę, która nie tylko przyniesie dochód, ale i satysfakcję. Jak miałby pogodzić naukę z pracą? Ta przerwa była mu potrzebna. Małgorzata rozumiała, że będzie im ciężko, ale nie sprzeciwiała się mężowi.
— Na początku wszystko było w porządku. Kiedy pracowałam, mąż zostawał z dziećmi i trochę pomagał w domu. Jednak moja pensja nie wystarczała na czworo, zwłaszcza że mieliśmy do spłacenia kredyt hipoteczny. Rachunki, jedzenie, potrzeby dzieci… Nawet kiedy Maks dostał dyplom, nie mógł znaleźć pracy. Wszyscy chcieli pracowników z doświadczeniem, a on był “zielony”. Wytrzymałam kilka miesięcy i zaczęłam prosić go, żeby podjął jakąkolwiek pracę. Trzeba było ubrać dzieci na jesień, a pieniędzy brak — wspomina Małgorzata.
Maksymilian zgodził się z żoną i zaczął intensywniej szukać pracy. Jednak nic odpowiedniego się nie pojawiało. Wszystkie rozmowy kwalifikacyjne kończyły się odmową. A to zarobki były za małe, a to grafik za ciężki, a to dojazd zbyt daleki.
Po miesiącu Maksymilian wreszcie znalazł pracę. Ale Małgorzacie i tak musiała opróżnić skarbonkę, żeby zapłacić kredyt hipoteczny i ubrać dzieci. Kiedy wróciła z zakupami do domu, na progu czekała teściowa. Stęskniła się za wnukami. Dzieci ucieszyły się z jej wizyty i zaczęły chwalić się nowymi ubraniami.
Teściowa zaczęła się oburzać, że wnuki są ubrane jak spod igły, a jej syn wygląda jak nędzarz. Twierdziła, że synowa zawsze na nim oszczędza i nic mu nie kupuje. Zasugerowała, że Małgorzata ubiera się z dziećmi, a mężowi nawet skarpetek nie kupi.
— Otworzyłam usta, ale nie mogłam nic odpowiedzieć. Mój mąż ma więcej ubrań niż ja. W zeszłym roku kupiliśmy mu ciepły płaszcz i skórzane buty. Jest dobrze ubrany. Czego mu jeszcze brakuje? Kiedy ja go kiedykolwiek zaniedbywałam? — mówi z irytacją Małgorzata.
Problem w tym, że Maksymilian lubi nosić podobne ubrania. Ma około pięciu czarnych golfów, a teściowa myśli, że chodzi w tym samym. Synowa nie wytrzymała i pokazała jej szafę pełną ubrań.
— Dlaczego mi to pokazujesz? Widzę, że mój syn chodzi w łachmanach. Przez pół roku nie pracował, a ty mu teraz nic nie kupujesz — marudziła teściowa.
Słowa matki dotknęły Maksymiliana i oznajmił, że wstydzi się chodzić do pracy w starych ubraniach. Powiedział, że wygląda na tle innych jak nędzarz.
— Chcę wydać część pensji na siebie. Czy nie zasłużyłem?
— Nie mamy pieniędzy, rozumiesz? Jeśli teraz wydamy te 40 tysięcy na twoje ubrania, jak przeżyjemy do końca miesiąca? To nie jest pilna potrzeba — odpowiedziała mu Małgorzata.
— No tak, u ciebie zawsze dzieci są na pierwszym miejscu. A ja… Tak!
Mąż nawet nie chce słyszeć o odłożeniu zakupów na później. Udaje obrażonego i oskarża żonę o to, że na nim oszczędza. Małgorzata jest tak zła na teściową, że nie może znaleźć słów. Obawia się, że Maksymilian zacznie bezmyślnie wydawać pensję na siebie, bo “ma prawo”.
— Zawsze na mnie oszczędzałaś. Zauważałem to, ale milczałem! — mówi z irytacją Maksymilian.
Co sądzicie o tej sytuacji?
