— Mieszkasz bez męża? Czy można wpuszczać do domu nieznajomych mężczyzn, gdy jesteś jeszcze w małżeństwie?!
Inna zmęczonym wzrokiem spojrzała na zasłony wiszące przy kuchennym stole. Te zasłony były już tak stare, że wyglądały na bardzo zużyte i miejscami były podarte. Kiedy żona prosiła Piotra już piąty rok o kupno nowych zasłon, mąż ciągle wymyślał wymówki i uważał, że te zasłony wciąż wyglądają dobrze.
— Piotrze, czy nie wstyd ci, że mamy takie zasłony w kuchni? Wyobraź sobie, jak gościom jest przykro na nie patrzeć, mogą pomyśleć, że nie możemy sobie pozwolić na nowe zasłony z powodu braku pieniędzy!
— Kiedyś kupimy nowe! Przestań mi o tym ciągle przypominać, to jest denerwujące! — odpowiadał prawie codziennie mąż.
Przez kilka lat mąż nie kupił nowych zasłon, choć co tydzień obiecywał, że zaraz po nie pojedzie, ale nigdy tego nie zrobił. Po pewnym czasie zaczęła przeciekać kran, a mąż również długo obiecywał, że go naprawi, ale jak zwykle nic się nie działo. W końcu Inna postanowiła, że musi przynajmniej wezwać fachowca, bo ciągłe przepłacanie za wodę było droższe. Mąż się wściekł i odpowiedział:
— Czy ty nie masz męża?! Jak możesz wpuszczać do domu nieznajomego człowieka, kiedy jesteś w małżeństwie?!
Chociaż mąż tak mówił, to nadal nie zamierzał nic naprawiać. Pewnego dnia Inna wróciła do domu i zauważyła, że kran zaczął przeciekać jeszcze bardziej, a zasłony spadły na podłogę, ale mąż w tym czasie grał na laptopie i w ogóle nie zwracał uwagi na problem. Inna przypomniała mu, że kran przecieka i zasłony spadły, ale mąż powiedział, że jest zajęty i nie może teraz pomóc.
W końcu Inna się zdenerwowała i postanowiła wezwać fachowca na weekend, nawet kupiła nowy kran, żeby go zamontować.
Wczesnym sobotnim rankiem mąż Inny, Piotr, pojechał do rodziców, bo potrzebowali pomocy, a ona w tym czasie zadzwoniła do fachowca, z którym umówiła się na początku tygodnia, że przyjedzie w weekend. W domu trzeba było też powiesić nowy żyrandol, który mąż nie mógł powiesić od pięciu lat, a na suficie wisiała tylko słaba żarówka, a żyrandol kurzył się w schowku.
Fachowiec od razu powiesił nowe zasłony, które kupiła Inna, i naprawił kran, więc kobieta odetchnęła z ulgą. Było jej niezręcznie prosić fachowca nawet o naprawę półki, która się chwiała, ale gwoździe były już prawie wykręcone, więc też trzeba było ją naprawić. Chciała nawet zapłacić więcej fachowcowi, ale powiedział, że to nie jest taka trudna praca i można to zrobić szybko.
— Jeśli coś jeszcze jest zepsute w domu, mogę to naprawić. Wtedy twój mąż nie będzie musiał nic robić, pewnie jest zmęczony pracą, skoro nie ma czasu naprawić kranu — powiedział fachowiec z uśmiechem.
W końcu Inna powiedziała, że ma problem z podłączeniem suszarki i mężczyzna od razu poszedł do łazienki. Już po pół godzinie wszystko naprawił, ale Inna usłyszała, jak przekręca się klucz w drzwiach, a okazało się, że mąż wrócił wcześniej od rodziców. Mąż od razu zaczął krzyczeć od progu, bo zauważył obce męskie buty w domu.
— Piotrze, nie chciałam ci tego mówić, ale wczoraj umówiłam się z fachowcem, że przyjdzie dzisiaj i wszystko naprawi, bo nie mogłeś naprawić kranu przez pół roku. Pomyślałam, że skoro sam nie umiesz, wezwę specjalistę, będzie łatwiej, teraz mamy nowe zasłony i żyrandol, który leżał w schowku od przeprowadzki.
— Wiedziałem, że nie powinienem był jechać pomagać rodzicom! Nie spodziewałem się, że będziesz na tyle bezczelna, żeby zaprosić do domu innego mężczyznę, wiedząc, że mogę wrócić w każdej chwili!
Fachowiec nie chciał wtrącać się w rodzinne kłótnie, więc zebrał swoje rzeczy i wyszedł z mieszkania. Inna od razu rzuciła się do gotowania obiadu dla męża, żeby się tak nie złościł, a mąż jak zwykle usiadł do laptopa i włączył grę. Widocznie Piotrowi było wszystko jedno na przeprosiny żony. Inna zaczęła się zastanawiać, czy nie złożyć pozwu o rozwód, bo życie z mężem, który ciągle podejrzewa ją o zdradę, jest nie do zniesienia. Kiedy kobieta zadzwoniła do fachowca, żeby ponownie coś naprawił, mężczyzna od razu zapytał, czy mąż bardzo ją zbeształ za jego wizytę i czy nie wydarzyło się nic złego.
