W piątek wieczorem wróciłam do domu i zobaczyłam, że w kuchni rządzi teściowa. Ale przecież nie przyszła tu bez powodu, matka mojego męża stale pożycza od nas pieniądze
W piątek trochę dłużej zostałam w pracy, wieczorem wróciłam do domu i zobaczyłam, że w kuchni rządzi teściowa – lepi pierogi. Mój mąż bardzo lubi pierogi swojej mamy, ale mnie jej wizyty wcale nie cieszą. Jestem pewna, że przyszła po raz kolejny pożyczyć od nas pieniądze, których nigdy nie oddaje.
Mieszkamy z mężem osobno, jesteśmy małżeństwem od 5 lat. Pracujemy, oszczędzamy na większe mieszkanie, bo teraz mieszkamy w moim jednopokojowym mieszkaniu odziedziczonym po babci. Nikt nam nie pomaga, wszystko robimy sami. A matka męża uważa, że powinniśmy jej pomagać finansowo.
Ciągle pożycza od nas pieniądze – niewielkie kwoty, raz trzysta złotych, raz tysiąc, czasem oddaje, ale częściej nie. Niby drobnostka, ale się zbiera. Moja teściowa ma pięćdziesiąt trzy lata. Od czterech lat nie pracuje. Wszystkim mówi, że jej stan zdrowia na to nie pozwala. Siedzi w domu i przeżywa dzięki przypadkowym zarobkom. Mówi mi, że potrzebuje pracy z elastycznym grafikiem! Nie rozumiem tylko po co, żeby oglądać seriale, chyba!
Najciekawsze jest to, że kilka lat temu teściowa otrzymała niewielki spadek i nie wymyśliła nic lepszego, niż zwolnić się ze swojej lekkiej pracy, bo, jak mówiła, pięciodniowy tydzień pracy ją wykańczał.
– Wstawać o wpół do szóstej, jechać przez całe miasto, wysłuchiwać uwag szefa – i wszystko to za marne grosze! – opowiadała teściowa.
Jej pensja wynosiła około dziesięciu tysięcy. No i po co? Lepiej siedzieć w domu. Teraz pieniądze się skończyły, pracy nie ma i znaleźć nowej nie potrafi. Teściowa ma mnóstwo wymagań: potrzebuje elastycznego grafiku, dobrego zespołu, nie może stać, siedzieć cały dzień, podnosić nic ciężkiego. I nie chce jeździć daleko.
Do emerytury ma jeszcze bardzo daleko. A my nie możemy jej utrzymywać! Mąż milczy, mówi, że nie potrafi odmówić własnej matce, w końcu to ona go wychowała. Wiadomo, że o zwrocie długu też nie ma mowy, nie ma z czego oddać. Ale teściowa tego nie widzi i nie rozumie. Co robić w takiej sytuacji?
