Po ślubie mój brat zrezygnował z pracy, ponieważ pensja zaczęła mu się wydawać za niska. Liczył na zatrudnienie w firmie teścia, ale on się nie spieszył z tym

Mam młodszego brata, którym się opiekowałam po śmierci naszych rodziców. Miałam wtedy 23 lata, a brat 19. W tym czasie byłam już mężatką i mieszkałam z mężem, a Michał został w mieszkaniu rodziców.

Nie chciałam, żeby brat porzucił studia i poszedł do pracy, więc z mężem postanowiliśmy umożliwić mu kontynuowanie nauki i wzięliśmy jego utrzymanie na siebie. Nasze relacje z bratem nie były najlepsze, często słyszałam od niego: „nie jesteś moją matką”.

Po ukończeniu uniwersytetu znalazł pracę i zaczął się sam utrzymywać. Odwiedzał nas z mężem, opowiadał o swoich sprawach. A potem na jakiś czas zniknął. Dzwonił, pisał, ale nie przyjeżdżał, mówił, że nie ma czasu.

Okazało się, że zaczął spotykać się z dawną koleżanką z uczelni i nie miał dla nas czasu. Nie przedstawił nam swojej narzeczonej, ale potem zaprosił nas na wesele.

Narzeczona pochodziła z zamożnej rodziny, co było widać po poziomie uroczystości. Poczułam się nieco niezręcznie, myśląc, że nasz wygląd i prezent mogą wprawić brata w zakłopotanie przed rodzicami narzeczonej.

Ale narzeczona Maria zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Zaprosiła nas z mężem w gości, mówiąc, że od dawna chciała się ze mną spotkać, ale jakoś się nie udawało.

Domyślam się, dlaczego się nie udawało. Brat nie chciał pokazywać swojej narzeczonej, jak różne są nasze poziomy życia.

Młodzi mieszkali w mieszkaniu Marii. Rozmowa z Marią była łatwa i bardzo przyjemna, była inteligentna i miała dobre poczucie humoru. Rozumiałam, że brat miał szczęście z taką żoną. Na koniec wieczoru wymieniliśmy się numerami telefonów i Maria powiedziała, że zawsze jesteśmy mile widziani w ich domu.

Miesiąc później był dzień urodzin mojego męża. Zazwyczaj świętowaliśmy go w rodzinnym gronie, zaprosiliśmy też brata z żoną. Nie mogłam dodzwonić się do Michała, więc zadzwoniłam do Marii.

Przyjęła zaproszenie, dopytała o szczegóły i powiedziała, że na pewno będą z mężem. Michał zadzwonił do mnie po kilku godzinach, ale powiedziałam, że już przekazałam zaproszenie jego żonie. Brat milczał przez chwilę, a potem zapytał, czy będziemy świętować w domu. Zdziwiona potwierdziłam.

– Może lepiej w restauracji, bo u was w domu taki skromny remont. Nie chcę zabierać Marii do was.

Tak, nasz remont nie był tak luksusowy jak w mieszkaniu jego żony, ale był całkiem przyzwoity. Powiedziałam, że świętujemy w domu, a oni sami zdecydują, czy przyjść. Byłam prawie pewna, że nie przyjdą, ale przyszli.

Maria zachowywała się naturalnie, podtrzymywała rozmowę, a brat siedział bez humoru. Nie zapytałam, co mu się nie podobało, bo i tak cały wieczór starałam się nie wyrażać mu swoich uwag na temat remontu.

Od tamtej pory częściej rozmawiałam z Marią niż z bratem. Mimo że rodzice kupili jej mieszkanie, sama się utrzymywała, podczas studiów dorabiała, żeby nie prosić rodziców o pieniądze. Teraz też pracowała, czego nie można było powiedzieć o bracie.

Zrezygnował z pracy zaraz po ślubie, bo pensja wydawała mu się za niska. Liczył na zatrudnienie w firmie teścia, ale on się nie spieszył z tym. Brat siedział na kanapie i czekał, aż spadną mu z nieba miliony.

O ich relacjach wiedziałam od Marii, dobrze się z nią dogadywałam. Początkowo nic nie mówiła, ale potem zaczęła narzekać na Michała, który czekał na propozycję od teścia.

Moje tłumaczenia, że pod leżącym kamieniem woda nie płynie, na niego nie działały. Jego wymagania rosły. Chciał zmienić samochód, choć nie miał na to pieniędzy. Za to miał udział w mieszkaniu rodziców, który zaproponował mi wykupić.

Postanowiłam nic mu już nie mówić, niech żyje jak chce. Z mężem wzięliśmy kredyt i wykupiliśmy jego udział, uznając, że dodatkowa przestrzeń życiowa się przyda. W końcu kiedyś będziemy mieli dzieci, to dla nich będzie spadek, a na razie będziemy wynajmować.

Z bratem prawie przestałam się kontaktować. Maria częściej przyjeżdżała do nas sama, a pewnego dnia oznajmiła, że się rozwodzą. Dziewczynie to decyzja przyszła z trudem, więc zaraz po rozwodzie wyjechała za granicę. A nas z mężem czekały trudne dni.

Po rozwodzie brat został bez pieniędzy, bez mieszkania i bez pracy. Przyszedł do nas z mężem. Poprosił, żeby mógł zamieszkać w mieszkaniu rodziców. Dałam mu miesiąc, a potem musi znaleźć sobie mieszkanie.

Spread the love