Siostra mojego męża dołożyła wszelkich starań, aby nasze wesele było całkowicie zrujnowane, ponieważ jej własne wesele kiedyś się nie odbyło
Jeśli mówi się, że w rodzinie zawsze jest ktoś niepotrzebny, to tak można opisać rodzinę mojego męża. On ma po prostu idealny charakter i pod tym względem jest podobny do swoich rodziców, ale o jego młodszej siostrze na pewno nie można tego powiedzieć. Czasami mam nawet podejrzenia, że nie jest w ogóle spokrewniona z moim mężem. Zawsze zazdrości wszystkim, nigdy się z nikim nie zgadza, uważa, że rodzice powinni ją utrzymywać aż do emerytury, ale sama nie chce nic robić w życiu, żyje jak pasożyt!
Czasami dziwię się, że rodzice mojego męża wciąż ją tolerują. Kiedy Igor dopiero mnie przedstawił swoim rodzicom, Krystyna już przygotowywała się do swojego wesela, więc nie miała czasu na poznanie mnie.
Takiej przygotowywania się do ślubu jeszcze nigdy nie widziałam, bo Krystynie dosłownie nic nie pasowało. Jeśli coś nie odpowiadało Krystynie, zaczynała płakać i opowiadać, że nikomu w życiu nie jest potrzebna, dlatego wszyscy tak ją traktują. Krystyna nie była też zadowolona z oświadczenia rodziców, gdy powiedzieli, że podarują tylko sto pięćdziesiąt tysięcy złotych, a Krystyna liczyła na pół miliona i miała już jakieś plany, jak te pieniądze wyda.
Śmieszyło mnie obserwowanie ich kłótni i bezczelności Krystyny, podczas gdy rodzice stali przed nią jak winni i tłumaczyli się. Krystyna bardzo chciała pojechać w podróż poślubną, więc pomyślała, że pół miliona złotych dostanie przynajmniej z banku, ale tam również jej odmówili, ponieważ zarabia bardzo mało i w najlepszym wypadku spłaci kredyt na emeryturze.
Ostatecznie rodzice Krystyny zdołali zebrać około siedemdziesięciu tysięcy, ale Krystyna i tak była niezadowolona. Wesele przebiegło mniej więcej tak samo, z kłótniami w trakcie bankietu, gdy wszyscy goście w dobrych humorach usiedli do jedzenia i zaczęli składać toasty dla pana młodego i panny młodej. Osobiście uważam, że wesele było świetnie zorganizowane, nawet pięknie udekorowali salę, ale Krystyna dosłownie wszystko zepsuła. Byłabym zachwycona, gdyby ktoś zorganizował mi takie wesele.
Nie rozumiem, dlaczego Krystyna tak się zachowywała na własnym weselu, skoro dosłownie nie było powodu do takiej histerii. Na koniec wieczoru zaczęła głośno płakać, bo wszyscy zjedli tort, który jej się bardzo podobał. Oczywiście wszyscy zaczęli uspokajać pannę młodą, a ona robiła to specjalnie.
Igor i ja zdecydowaliśmy się tymczasowo odłożyć nasze wesele. Nie musieliśmy go organizować dosłownie rok po tym, jak zaczęliśmy się spotykać. Rozważaliśmy, ile gości zaprosimy, jaki będzie budżet wesela i czy w ogóle warto je organizować. W końcu, po kilku miesiącach, doszliśmy do wniosku, że musimy wynająć na kilka dni ośrodek wypoczynkowy, gdzie zorganizujemy wesele. Zdecydowaliśmy się zamówić bardzo różnorodne jedzenie, aby każdy mógł wybrać coś dla siebie i nikt nie narzekał. W teorii nasze wesele miało być po prostu wspaniałe i niezapomniane. Wybrałam sobie najpiękniejszą suknię ślubną, jaką widziałam w sklepie.
Wydaliśmy oczywiście dużo pieniędzy na to wesele, ale na kilka dni przed uroczystością myślałam, że wszystko było warte swojej ceny i dobrze ją spędzimy. Najbardziej cieszyłam się z tego, że mogłam zaprosić swoich dawnych znajomych, którzy mieszkali na drugim końcu kraju, a kiedy zgodzili się przyjść, byłam w siódmym niebie ze szczęścia, bo wreszcie mogłam ich zobaczyć. Ale siostra męża znowu wszystko psuła.
Kiedy wszyscy już zebraliśmy się na naszym weselu, Krystyna robiła wszystko, aby popsuć nastrój nie tylko mnie i mojemu mężowi, ale także wszystkim gościom. Od samego wieczoru Krystyna narzekała, że nic jej się nie podoba, i nie bała się wyrażać negatywnej opinii na temat każdego na ośrodku. Liczyła, że bardzo się zmartwię, kiedy wyleje czerwone wino na moją białą suknię, ale po prostu się przebrałam i kontynuowałam rozmowę z gośćmi, a Krystyna siedziała obrażona i dalej piła.
W końcu Krystynie nie pozostało nic innego, jak zrobić scenę o jakimś absurdalnym powodzie. Mój mąż ją wyprowadził, bo miał dość oglądania, jak psuje wszystkim nastrój. Po prostu wezwał taksówkę i poprosił, aby odwieźli Krystynę do domu.
Po tym dniu byliśmy z mężem obrażeni na Krystynę. Nawet nie przeprosiła za swoje zachowanie na weselu, a powinna! Nie rozumiem, co zrobiliśmy nie tak, że siostra mojego męża postanowiła maksymalnie zepsuć nasze wesele.
Teraz po prostu nie mam ochoty widzieć się z Krystyną, a przynajmniej unikać wydarzeń, na których się pojawia. Choć jestem na nią obrażona, to mojego wesela mi nie zepsuła. Jestem zadowolona z tego, jak spędziliśmy czas z przyjaciółmi i bliskimi. Trochę żal sukni, której plama z czerwonego wina się nie sprała.
Wesele było niezapomniane, ale najbardziej zapamiętam próby Krystyny, aby zepsuć nam nastrój, które się nie udały. Nawet goście nie zwracali na nią większej uwagi, wielu po prostu uznało, że ma niestabilną psychikę i problemy z głową, więc nikt nie mówił o niej źle. Wręcz przeciwnie, radzili Krystynie udać się do lekarza.
