Podsumowaniem naszych relacji z ojczymem była moja ciąża. Oczywiście, nie powiedziałam ani Maksowi, ani mamie o tym
Miałam 17 lat i z niecierpliwością czekałam na chwilę, kiedy będę mogła jak najszybciej uciec z domu. Mama przyprowadziła nowego mężczyznę.
Na początku wszystko było dobrze, ale z czasem zaczął poświęcać mi coraz więcej uwagi. Mrugał, obejmował, a matka myślała, że chce nawiązać ze mną kontakt.
Maciej, mój ojczym, z czasem coraz bardziej okazywał mi zainteresowanie. To przystojny mężczyzna, wysoki, przystojny i rówieśnik mojej matki – 38 lat. Nie mogłam się oprzeć. Tak więc stało się, że odebrałam mężczyznę mojej matce.
Ukrywaliśmy się przed mamą jak tylko mogliśmy. W normalnych sytuacjach zachowywał się jak troskliwy ojciec, ale jak tylko mama szła do pracy, robiliśmy wszystko, czego chcieliśmy. Tak się stało, że zaszłam w ciążę. Bardzo niespodziewanie. Oczywiście, nie powiedziałam ani matce, ani “kochankowi”.
To było lato po ukończeniu szkoły. W środku rozwijało się dziecko, które już kochałam. Męczyły mnie wszystkie wątpliwości, ale zdecydowałam się na poród. Pracowałam jako kelnerka w kawiarni latem, myślałam, że zarobię pieniądze na poród.
Odkładałam pieniądze na przyszłość, bo wiedziałam, że muszę odejść z własnego domu. Nie będę mogła mieszkać z mamą i Maciejem pod jednym dachem.
Ale we wrześniu stała się nieodwracalna tragedia. Mama i ojczym mieli wypadek… Maciej przeżył, ale ona… Leżałam na jej grobie, błagałam o przebaczenie.
Po pogrzebie wygnałam Macieja i popadłam w głęboką depresję. Po narodzinach dziecka jakby obudziłam się ze złego snu, dostałam nowy sens życia.
Piątego dnia po porodzie zdecydowaliśmy się wyjść ze szpitala. Przyjechaliśmy do pustego mieszkania. I znowu zaczęłam płakać. Nagle zadzwonił dzwonek. Na progu stał Maciej. Jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia: blady, wychudzony, musiałam go wpuścić do środka.
Od tego czasu zawsze był przy mnie. Pomagał mi we wszystkim. Przynosił jedzenie, bawił się z dzieckiem, choć przez pierwszy okres nawet nie rozmawialiśmy.
Niepostrzeżenie znów wkroczył w nasze życie. A potem pewnego dnia został na noc.
Po pół roku pobraliśmy się. Naszemu synowi skończyło się już 5 lat. Żyjemy dobrze, ale każde z nas czuje winę, dlatego często po prostu siedzimy w milczeniu, wstydzimy się wypowiedzieć słowo.
Nie zadawajcie bólu swoim bliskim, ponieważ nie wiecie, co przyniesie jutro!
Czy uważasz, że matka wybaczyłaby takie zdrady?
