— Nie doceniacie niczego! Trzeba być oszczędnym! — wygłasza nam, mnie i siostrze, kazanie mama

Moja mama nie umie żyć jak człowiek. Myśli tylko o jutrze. Ciągle wszystko odkłada na później, oszczędza, zachowuje się oszczędnie, a w efekcie jest nieszczęśliwa. Nawet skarpetki sobie ceruje, ale po co? Czy to nie przesada?

Rozumiem, że mama miała trudne dzieciństwo. Wychowywała się w licznej, biednej rodzinie. Jedna para butów na troje dzieci, o ubraniach nawet nie wspomnę. Ale to było w przeszłości, tylko że w głowie mamy wciąż te same zasady. Mam tego dość. Dosłownie mnie to już denerwuje od jej słów.

Mama w dzieciństwie ubierała mnie w ubrania brata. Tylko dla oszczędności. Sama ubierała się w co popadnie, byleby tylko nie wydać dodatkowej grosze. Kiedy byliśmy dziećmi, nie zwracaliśmy na to uwagi. Przycięte rękawy, załatane kolana… To wszystko wydawało nam się nieistotne.

Normalne rzeczy mama chowała. I tak nigdy ich nie wyciągała, bo po prostu z nich wyrośliśmy. Czyli zawsze nosiliśmy stare rzeczy, a dobre ubrania kurzyły się w szafie. Kiedy ja i brat zaczęliśmy pracować, w końcu mogliśmy sobie pozwolić na więcej. Do dziś pamiętam te emocje, gdy po raz pierwszy kupiłam sobie sukienkę, kosmetyki i zrobiłam manikiur. Mama wtedy urządziła taką scenę, że trzeba było wezwać karetkę.

Mama do tej pory trzyma wszystkie cenne rzeczy z czasów swojej młodości. Nawet pije z brzydkiego kubka, by nowego nie brać. Szczerze? To wstyd? Nie raz pytałam mamę, po co tak robi. Trzeba przecież żyć teraz, a nie później! Ile ja jej wszystkiego podarowałam! Myślicie, że z czegoś korzysta? Wszystko leży w szafach: pościel, ręczniki, ubrania, naczynia, buty.

Mam już swoją rodzinę, ale to w żaden sposób nie łagodzi konfliktu. Na wyjście córki z porodówki przyniosła mi dziecięce ubrania moje i brata. Wyobrażacie sobie moją minę? Byłam w szoku! Oczywiście, że przez te lata stały się one nieświeże, brzydkie i niemodne. Ich miejsce jest na śmietniku.

— Nowe schowaj. W domu można i takie nosić! — uczyła mnie życia mama.

— Nie, mamo, moje dziecko tak się ubierać nie będzie.

Po moich słowach mama zaczęła przedstawiać różne argumenty, żeby mnie przekonać. No bo przecież, nie ważne, w czym robić kupę, pluć, ślinić się. Mam dość jej oszczędności. Tym bardziej, że ja i mąż zarabiamy normalnie i stać nas na zakup ubranek dla dziecka. Nie chcę, by moje dziecko wyglądało jak bezdomne.

Sąsiadom mama opowiada różne bajki. Już za plecami plotkują. No bo widzicie, mamy drogą wózeczkę, samochód, a u mamy buty przetarte na dziurę. I nikt nie wie, co się u niej w szafie dzieje. Tak, tam można by ubrać całą drużynę piłkarską. Czasami muszę potajemnie wyrzucać jej rzeczy,

żeby choć coś się zmieniło.

Mama jeszcze nie jest stara, ale chyba już dopadł ją starczy marazm. Nie rozumiem, dlaczego nie chce o siebie dbać i ładnie się ubierać. Dobrze, że ja jestem inna.

Spread the love