Mam dwójkę dorosłych dzieci: syna i córkę. Całe życie miałam tylko jedną nadzieję na moją córkę, myślałam, że tylko ona będzie się mną opiekować. Wiele razy zapraszałam córkę z rodziną do siebie w weekend, aby spędzić czas razem. Ale w odpowiedzi zawsze słyszę to samo: postaramy się znaleźć czas. Do tej pory nie znaleźli dla mnie czasu. Syn przychodzi z synową co weekend, przynoszą mi słodycze i upominki, pomagają we wszystkim. Jakże głupia byłam przez te wszystkie lata
W życiu uważałam się za szczęśliwą kobietę i matkę. Mam już dwójkę dorosłych dzieci, które samodzielnie podążają przez życie. Syn i córka. Oboje są już małżeństwami i żyją oddzielnie ode mnie. Mam dwójkę wnuków, po jednym od każdego dziecka.
Moje dzieci mają całkiem dobrą pracę, więc ciągle pracują nie mając czasu na wszystkie codzienne domowe sprawy. Dlatego, po narodzinach swoich dzieci, moich wnuków, nie mieli możliwości dużo się nimi opiekować. Trzeba dużo pracować, aby kariera szła do góry i nie stała w miejscu. Jeśli synowi jest w tym planie łatwiej, ma żonę, która cały czas siedzi w domu z dzieckiem, poświęca cały czas rodzinie, synowi jest łatwiej, to córka musiała wybierać między dzieckiem a swoją karierą.
W dzisiejszym świecie nie można tracić żadnej możliwości na lepsze życie, inaczej w przyszłości nie będziesz miał nic. Córka długo radziła się z mężem i zdecydowano, zatrudnić dziecku dobrą nianię. Ale poszukiwania zbyt się przeciągnęły i zaproponowano mi tymczasowo posiedzieć z ich maluchem. Myśląc, że to na krótko, od razu się zgodziłam, przecież to moje własne dziecko, jak mogę im nie pomóc, ja.
Syn natomiast mnie oszczędził i od razu rozwiązał ten problem. On i żona znaleźli dobrą znajomą, która ma doświadczenie w pracy z małymi dziećmi. Wyszła na emeryturę, więc dla niej to doskonały dodatkowy zarobek. W ten sposób uwolnili się w ciągu dnia, a dziecko pod bardzo dobrą opieką dobrej osoby. Syn płaci jej bardzo dobrą pensję, która motywuje tę kobietę do wykonywania swojej pracy doskonale. Dziecko zawsze jest zadbane i nakarmione, stara się jeszcze coś ugotować wieczorem, gdy moi dzieci wracają z pracy.
A córka z zięciem chyba postanowili zaoszczędzić na niani. Przecież mama i sama doskonale sobie radzi bez zewnętrznej pomocy. I to pomimo tego, że ich dochody wcale nie są mniejsze od dochodów mojego syna. Wiem, że dla nich nie problem zatrudnić dobrą osobę, która na profesjonalnym poziomie zajmie się ich dzieckiem, ale chcą zaoszczędzić.
Nie chcę powiedzieć, że nie chcę siedzieć z moimi wnukami, ale to nie oznacza, że można mnie wykorzystywać jako bezpłatnego pracownika, przecież też jestem człowiekiem, mam swoje pragnienia, nadzieje i marzenia. Tym bardziej, że proszono mnie tymczasowo zaopiekować się dzieckiem. Ja, po pełnym dniu pracy z małym dzieckiem, nie jestem w stanie zrobić niczego w domu. Dla mnie to już bardzo trudne. I pomocy od zięcia specjalnie nie obserwuję.
Wiesz, czasami patrzę, jak mój syn się do mnie odnosi, i jak zachowuje się moja własna córka. Mam wrażenie, że dla córki stałam się stałą nianią dla dziecka. Dodatkowo – bezpłatną. A dla syna pozostałam, jak zawsze, najukochańszą mamą. Tylko od niego mogę usłyszeć słowa troski i zmartwień o mnie. Tylko on przychodzi do mnie w weekend z rodziną, i przynosi coś na herbatę. Spędzamy cały dzień razem, przy czym ja odpoczywam zarówno moralnie, jak i fizycznie. Dzieci wszystko robią same, a mi oddają wnuka, abym po prostu posiedziała z dzieckiem.
Wiele razy zapraszałam córkę z rodziną do mnie w weekend, aby spędzić czas razem. Ale w odpowiedzi zawsze słyszę to samo: postaramy się znaleźć czas. Do tej pory nie znaleźli dla mnie czasu ani dla swojej rodziny!
Okazuje się teraz, że jestem jej potrzebna tylko jako bezpłatna niania dla jej dziecka, aby jej żyło się łatwiej. Od uświadomienia sobie tego robi mi się gorzko na duszy. Nie dość, że dziecko na mnie całkowicie zrzucili, to jeszcze nie mogą znaleźć dla mnie czasu! Myślę postawić im warunek: albo normalna płaca za moją pracę, albo rozwiązujcie swoje problemy bez mnie, też chcę trochę żyć dla siebie. Ale z takim podejściem do mnie też się nie zgadzam.
Tylko nie mogę nawet przewidzieć, jaka będzie odpowiedź mojej córki i zięcia. Czyż nie mam racji? Też jestem człowiekiem, już dawno nie młoda i też chcę mieć godne życie, w końcu lata szybko mijają.
