Okazało się, że to ja jestem winna! Tak wychowałam swoją córkę, że nie potrafi zbudować własnego życia

Moja córka ma dwa wyższe wykształcenia. W cały swój wolny czas poświęca się dziecku i jest z każdej strony bardzo pozytywną i wspaniałą osobą. Można powiedzieć, że ma cudowny i łagodny charakter. Tylko nie mogę zrozumieć, dlaczego nie udaje jej się spotkać ani jednego godnego mężczyzny.

Nie wiadomo, który z nich jest gorszy.

Moja córka była trzykrotnie zamężna. Za każdym razem nieudanie. Mężczyźni, z którymi się wiązała, byli dominujący i nie tolerowali sprzeciwu.

Pierwszy jej mąż na wszystkich randkach starał się przekroczyć wszelkie oczekiwania: był inicjatywny, znajdował mnóstwo tematów do rozmowy, zabierał do kawiarni, teatrów i restauracji.

Wtedy mówiłam Krystynie, że z nim będzie szczęśliwa. W końcu był tak zdecydowany i niezależny. Wkrótce wzięli ślub, i pojawił się wnuk Antek. Żyli nieźle, ale z czasem córka zaczęła skarżyć się na swojego męża. Stopniowo zamienił się w prawdziwego dowódcę i stał się nie tylko głową rodziny, ale domowym tyranem. Nawet nie chciał słyszeć, aby ktoś się z nim nie zgadzał. Z trudem udało się przekonać córkę, by odeszła od niego i złożyła wniosek o rozwód. Syn został z nią.

Nie opłakiwała go długo i wkrótce spotkała innego.

Kostek również lubił wyrażać własne zdanie w każdej sytuacji. Nie krytykowaliśmy go i myśleliśmy, że to cechy jego męskiego zachowania. Ale stopniowo zrozumiałam, że to cechy charakteru właśnie jego.

Co więc było nie tak z drugim małżeństwem? Mąż ciągle zatrudniał się na nowej pracy w różnych miastach. Krystyna musiała dostosować się do jego zmian. Czy normalne jest ciągłe przeprowadzanie się i szukanie nowej pracy? Musiała zrezygnować z dobrej pracy w naszym mieście. Na nowym miejscu nową pozycję Krystyna szukała bardzo długo. A tylko się ustabilizowała, jak mąż znów zaczął mówić o przeprowadzce. Okazało się, że on tymczasowo ją utrzymywał i tym jej wypominał. Szczególnie nie krępowała się w wypowiedziach jego rodzina, która okresowo przypominała mojej córce, że żyje na koszt męża.

Niedawno Krystyna zaczęła spotykać się z nowym mężczyzną. To już czwarty kawaler. Boję się, że te romanse będą niekończące. Nie mogę zrozumieć, co jest nie tak, dlaczego na jej drodze pojawiają się tylko specyficzni mężczyźni. Tymczasem jej przyjaciółki i koleżanki z klasy mają normalnych mężów. Tylko jedna była rozwiedziona, ale potem wyszła ponownie za mąż.

Opowiedziałam o wszystkim, co się dzieje, a psycholog zapytała mnie, czy nie wywierałam na swoją córkę presji podczas wychowywania, czy nie narzucałam jej swojego zdania i poglądów, czy nie ignorowałam jej opinii i pragnień? Dokładnie! Z moim

doskonałym wykształceniem i karierą byłam pewna, że lepiej wiem, jak powinna żyć moja córka. Starałam się we wszystkim ją kierować, doradzać i pomagać w wyborach. Wydawało mi się, że mogę ją stracić w wieku nastoletnim, dlatego ściśle kontrolowałam wszystko, by nie wpadła pod złe wpływy. We wszystkich sferach starałam się wpłynąć na jej decyzje i czyny.

Wtedy psycholog zasugerowała, że to ukształtowało cechy zachowania mojej córki. Stała się zbyt uległa. To właśnie takie osoby wybierają ci, którzy są przyzwyczajeni do komendowania i robienia wszystkiego po swojemu. Tacy mężczyźni potrafią rozpoznać w kobiecie cechy, które są im potrzebne, aby móc je kształtować według własnych życzeń i dominować w rodzinie.

Z czasem człowiek zdaje sobie sprawę, że jest zależny i nie może nawet kichnąć bez pozwolenia. To przytłacza i nie pozwala żyć szczęśliwie. Łagodność charakteru ponownie przyciąga podobnych miłośników komendowania. U kobiety już wykształcił się nawyk zachowywania się cicho i bez protestu, a takie zachowanie jest widoczne z daleka.

Spread the love